Ocalona tora wróciła do Wisznic

slowopodlasia.pl 1 godzina temu
W Wisznicach odbyła się uroczystość odsłonięcia tablicy pamięci Żydów z Wisznic pomordowanych przez niemieckiego okupanta, w 80. rocznicę akcji „Reinhardt”. Wydarzenie zbiegło się w czasie z przekazaniem gminie ocalonej z rąk Niemców tory. Święty zwój przez lata był przechowywany przez polską rodzinę.Czytaj też: Odsłonili tablicę pamięci Żydów z WisznicUkryli torę u Polaków- W 1939 roku, kiedy Niemcy zaczęli tworzyć tutaj getto, to w szkole w Wisznicach stacjonowała jednostka niemiecka. Tutaj było dość dużo Niemców i oni nie mieli ani łaźni, ani prali. Szukali więc takiego budynku, gdzie miałaby być łaźnia i pralnia. I synagoga idealnie im się nadawała, ale dla Żydów to byłaby profanacja. Żydzi doszli do wniosku, iż najlepiej spalić synagogę. I tak zrobili - opowiada wójt gminy Wisznice, Piotr Dragan.Synagoga została przez Żydów spalona z 2 na 3 grudnia 1939 roku. - Wtedy też spędzono pod szkołę wszystkich mężczyzn- Żydów i kazano ujawnić się rabinowi. No i rabin się ujawnił. Pojmano go i zabito. Natomiast przed tym, jak Żydzi podpali synagogę, wynieśli z niej torę. Przekazali ją Polakowi, panu Kaczyńskiemu. Był to bardzo ceniony gospodarz, może nie całkiem bogaty, ale też niebiedny. Miał murowany dom, murowane zabudowania. Także to był człowiek, który i materialnie był dobrze sytuowany, ale miał też szacunek w społeczności lokalnej - wyjaśnia wójt. Co ciekawe, mężczyzna nie ujawniał tej informacji choćby bliskim. O torze w ich domu wiedziała tylko jego żona. Był to mieszkaniec Wygody.Kilkadziesiąt lat na strychuPo latach, jego córka, Grażyna z domu Kaczyńska przekazała torę przedstawicielom gminy. - Dopiero kiedy umierała żona pana Kaczyńskiego, a mama pani Grażyny, wyjawiła, iż na strychu domu leży tora. Pani Grażyna ją znalazła i skontaktowała się z Maikelem Sudrichem, naczelnym rabinem Polski. To były lata 90. minionego wieku. Rabin wyjaśnił jej, iż jeżeli synagoga spłonęła, to tora też "powinna być pochowana". Pochowana to znaczy na przykład spalona, czy w ogóle zakopana w ziemi. A jeżeli nie, no to pozostało druga ewentualność - powinna trafić do miejsca, z którego wyszła - mówi Piotr Dragan. - Pani Grażyna wielokrotnie miała propozycję sprzedaży świętego zwoju, ale tego nie zrobiła, bo uważała, iż żadne pieniądze nie są warte ryzyka śmierci, które poniósł kiedyś ojciec. Gdyby się wydało, iż przechowuje w swym domu torę, prawdopodobnie cała rodzina by zginęła. Rodzina mężczyzny zadecydowała więc, aby nam przekazać święty zwój - zaznacza wójt.Taki był zresztą testament pana Kaczyńskiego. Żydzi mieli do Polaków zaufaniePrawdopodobnie jest to cała tora, chociaż mocno nadszarpnięta zębem czasu. - Chcemy ją zakonserwować. Dla nas jest to dokument historyczny, pamiątka po tej społeczności żydowskiej, która tutaj była. Przed drugą wojną światową ludność Wisznic stanowili w 40 proc. Żydzi.. A przed pierwszą wojną choćby 60 proc., czyli bardzo dużo. I proszę zauważyć, iż Żydzi oddali torę Polakom, wiedząc, iż dzięki temu przetrwa. Czuli, iż to może być ich koniec. I to, iż przekazali torę Polakom świadczy o tym, iż mieli do nich ogromne zaufanie. A pan Kaczyński dużo ryzykował, przechowując zwój u siebie. W tamtej społeczności nie było antysemityzmu - zaznacza wójt.Żydzi byli naszymi sąsiadami. 81. rocznica Akcji ReinhardtŻydzi byli tu od wieków. Wisznice upamiętniły likwidację gettaTora jako dokument świadczący o wisznickiej społeczności najprawdopodobniej trafi do jednej ze szkół.CZYTAJ TEŻ:
Idź do oryginalnego materiału