O energiach odnawialnych. Ideologia, głupota i bezczelność w natarciu – ze wszystkich stron.

14 godzin temu

O energiach odnawialnych. Ideologia, głupota i bezczelność w natarciu – ze wszystkich stron.

Mirosław Dakowski

W „Najwyższym Czasie” pojawił się niedawno artykuł: Koniec wiatraków i fotowoltaiki! „Dni głupoty dobiegły końca” https://nczas.info/2025/08/22/koniec-wiatrakow-i-fotowoltaiki-dni-glupoty-dobiegly-konca/ . Wściekł mnie swą miałkością, stąd konieczność poniższego.

Jest jednym z cyklu artykułów wykazujących, iż i w tej redakcji energetyką zajmuje się pełen pychy, ale i poczucia wyższości i bezkarności – dureń.

Ponieważ sprawa jest o wiele ogólniejsza, biorę redakcję Najwyższego Czasu jedynie jako przykład tej głupoty, czy skrajnej ciemnoty. A do nich się przyczepiłem, bo są najbliżej. Nie polemizuję z takimi [—-], jak niejaki Wiech Jakub. Należy do łobuzów o skrajnym braku zdolności pojedynkowej.

————————————–

Musimy oddzielić prawdę o energiach odnawialnych od ideologicznych brednie wymuszanych przez „zieloną rewolucję ” i podobnych rewolucjonistów, szczególnie, gdy są oni [jeszcze] u koryta.

W pierwszej części parę faktów, to jest prawdy obiektywnej.

Słońce daje naszej planecie ponad 10 000 razy więcej energii, niż w tej chwili i w najbliższej przyszłości zużywa i będzie zużywać gospodarka na Ziemi.

Dla zaspokojenia potrzeb obecnej i przyszłej gospodarki wystarczyłoby zbudować na małej części pustyń wszystkich pięciu kontynentów farmy fotowoltaiczne. Żadnych strat na żyznych ziemiach, potrzebnych dla rolnictwa ,by nie było. Tam jest prawie zawsze pogoda słoneczna, a energię można przesyłać do państw uprzemysłowionych, najlepiej w rurociągach wodorowych. Wykazano, iż to taniej niż przy pomocy linii wysokiego napięcia. Przecież pisałem o tym już przed ćwierć wiekiem, między innymi w książce „O energetyce dla użytkowników i sceptyków”. Nie ja jeden…

Takie są podstawy rozumnej energetyki słonecznej oraz wodorowej. Ale powstała rewolta ideologii „zielonego komunizmu”…

To na skalę globalną.

A na skalę lokalną: Należało i dalej należałoby umożliwić [tj. pozwolić] chętnym, którym to się opłaca, budowę wiatraków czy farm fotowoltaicznych. Za własne pieniądze, bez ideologicznych dotacji, panowie!!

Tymczasem fantaści zielonej rewolucji, jak to zwykle rewolucjoniści, wymuszają, i to na skalę państw i kontynentów, dopłaty do ich ideologicznych mrzonek.

Czy to tak trudno odróżnić przymus ideologiczny od potrzeb i możliwości poszczególnych osób, firm czy gmin?

Ci zaślepieni „przeciwnicy” energii odnawialnych [np. NCz] grzmią, iż jest to energia kapryśna, zależna od aktualnego nasłonecznienia czy wiatru.

Tymczasem są zupełnie ślepi i głusi na głoszone przez rozsądnych energetyków poglądy, iż przecież tak energetyka odnawialna, jaki z drugiej strony, energetyka jądrowa, wymagają tak dużych jak i małych magazynów energii.

W rozsądnym państwie wójt, czy bogatszy gospodarz na wsi może sobie zafundować w skali mu odpowiadającej magazyn, czy to w postaci baterii elektrycznych, czy w postaci na przykład pompowania wody na duże wysokości, na przykład do sztucznego jeziorka na najbliższym wzgórzu. Inną możliwością, o której też dużo pisaliśmy, jest lokalna elektroliza wody, czyli otrzymywanie z niej tlenu i wodoru. Tlen zawsze można sprzedać, bo jest w przemyśle czy medycynie potrzebny, a wodór jak pisałem już ćwierć wieku temu, można w butlach zawieźć na przykład szwagrowi, który ma niedaleko lokalną stację paliw, a w niej może sprzedawać wodór do samochodów wodorowych.

Oczywiście, na skalę państwa czy kontynentu, takimi magazynami, ich budową ale i opłacalnością, muszę zajmować się odpowiednie władze energetyki. Również oczywiście, tak samo jak w sprawach lokalnych, powinna decydować nie ideologia, ale po prostu opłacalność. Tu również najważniejsze jest sprawa opłacalnego magazynowania energii.

Potrzebne to jest tak dla energii odnawialnych, to jest głównie wiatru i fotowoltaiki, jak i z drugiej strony dla energii jądrowej. Przecież reaktory charakteryzują się koniecznością w miarę stałej produkcji energii. Nie można ich ot tak… wyłączyć nagle, bo skutki będą podobne jak te w Czarnobylu.

Tu też potrzebne są duże, już na skalę kraju, magazyny energii. Jest opracowanych wiele opłacalnych sposobów magazynowania energii, tak chemicznych, na przykład odwracalne reakcje żelaza i wodoru, jak i hydrologicznych [ to na skalę dni a nie miesięcy] to jest elektrowni szczytowo-pompowych. Wodór czy metan są doskonałymi magazynami energii na skalę kraju i roku.

Kraje racjonalne, a nie rządzone przez ideologicznych idiotów, zawsze zaczną budowę nowej energetyki od analizy jej opłacalności. [powtarzam dla bęcwałów: bez dotacji !!]. Zawsze wtedy okaże się konieczne budowa dużych czy małych magazynów energii. Musimy odejść jednak od myślenia czy marzenia o dotacjach, bo to jest tylko dla złodziei albo fantastów. Rozsądna polityka, w tym wypadku energetyczna, promuje projekty opłacalne, bo tylko one są racjonalne.

Dostępna w Antyku.

Idź do oryginalnego materiału