Nuklearny terroryzm

myslpolska.info 5 godzin temu

Izrael posiada broń nuklearną, łamiąc międzynarodowe reguły gry. Wobec swoich sąsiadów zaś stosuje państwowy terroryzm nuklearny, używając siły militarnej, dopuszczając się sabotażu i morderstw na zlecenie. Niszcząc reaktory, uniemożliwia zbudowanie energetyki jądrowej w regionie.

Jak Izrael krzyczy na cały świat „łapaj złodzieja!”, opisałem w artykule „Ciche mocarstwo nuklearne” (Ciche mocarstwo nuklearne | Myśl Polska). Ale nie tylko – posiadając od 1966 roku broń nuklearną łamie prawo międzynarodowe, tak skrupulatnie przez Amerykę egzekwowane wobec innych (choćby Iranu). Co więcej – na swoich sąsiadach dopuszcza się terroryzmu nuklearnego, niszcząc ich instalacje przy użyciu siły militarnej, dopuszczając się sabotażu i morderstw na zlecenie. Żeby było ciekawiej, państwo żydowskie przyznało sobie prawo do prewencyjnych ataków, mających zapobiegać wejściu przez sąsiadów w posiadanie broni jądrowej. Premier Monachem Begin ogłosił tę oficjalną strategię, zwaną Doktryną Begina, tuż po pierwszym ataku Izraela na Irak. Nieważne, iż niszczone instalacje służą celom cywilnym, a co jeszcze ważniejsze – są pod nadzorem Międzynarodowej Agencji Energii Nuklearnej (IAEA). To Tel Aviv decyduje, czy budujący się dopiero obiekt atomowy może mu zagrażać. I ma wystarczającą siłę militarną, by go zniszczyć. Oraz Wielkiego Sojusznika, chroniącego go przed konsekwencjami.

Prawo międzynarodowe zabrania ataków na obiekty nuklearne, kilkukrotnie powtarzane zakazy w Konwencji Genewskiej nie są jednak dla Izraela żadnym hamulcem. Zresztą ich nie podpisał, a Waszyngton nie ratyfikował. Państwo żydowskie nazywa to „zdolnością odstraszania”, jednak realnie jest to terroryzm państwowy. Przyjrzyjmy się kilku jego przypadkom.

Egipt. Izrael zaczął od Egiptu już w 1962 roku, przeprowadzając tam Operację Damokles. Specjalne jednostki dywersyjne atakowały niemieckich naukowców, pracujących dla Egiptu nad rakietami, ponoć mogącymi przenosić ładunki nuklearne. Mossad zastosował całe spektrum działań – od zastraszania rodzin i wysyłania wybuchających przesyłek, do strzelania czy zabijania niemieckich naukowców i inżynierów. Wtedy to jeszcze był skandal, gdyż Niemcy spłacały potężne reparacje Żydom za Holocaust, a ci zabijali ich bezbronnych naukowców. W efekcie szef Mossadu w końcu wyleciał za tę akcję z roboty.

Irak. 7 czerwca 1981 r. rajd ośmiu izraelskich F-16 na Irak zakończył próby Saddama Husajna wejścia w energię atomu. Zbombardowano reaktor Osirak, choć nie była to wcale produkcja śmiercionośnej broni, a jedynie próbny reaktor, który stawiali Francuzi. Wtedy jeszcze mieli niezależną od Stanów i Izraela politykę bliskowschodnią. Nie obronił tej instalacji choćby fakt, iż była pod kontrolą Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (IAEA). Ta zareagowała bardzo ostro, jej raport obalał argumenty Izraela, oskarżał go o łamanie zasad nierozprzestrzeniania broni jądrowej, czyli podstawy ładu międzynarodowego w dziedzinie energii jądrowej. Reakcja międzynarodowa była wtedy jeszcze poważna – padła choćby propozycja wykluczenia Izraela ze Zgromadzenia Ogólnego ONZ, czy żądanie, żeby podpisał NPT oraz poddał kontroli międzynarodowej ośrodek badań jądrowych w Dimona. Nie przeszły one wobec gróźb Stanów Zjednoczonych i miękkiego stanowiska Europy. Na oświadczeniach się skończyło.

Izrael zlikwidował iracki reaktor, by jego wróg nie mógł rozwinąć kompetencji atomowych. Ten sam reaktor w Tuwaitha i wiele innych instalacji w Iraku zostały doszczętnie zniszczonych przez Amerykanów w czasie Wojny w Zatoce (1991–93). Program atomowej energii Iraku legł w gruzach. Dosłownie.

Syria. W nocy 6 września 2007 r. podobny los spotkał syryjską instalację w Al Kibar. Sześć izraelskich F-16 skorzystało z przestrzeni powietrznej Turcji i na 50 kilometrów przed celem wystrzeliło 22 rakiety. Izrael w Operacji Orchard (Sad) zniszczył reaktor laboratoryjny, będący jeszcze w budowie, co potwierdziła IAEA, która w raporcie stwierdziła brak dowodów o militarnym przeznaczeniu instalacji. Uzasadniając bowiem atak, Izrael i USA twierdziły, iż „potencjalnie mogła ona służyć do uzyskania plutonu”, potrzebnego do budowy pocisku jądrowego. Oczywiście z naciskiem na słowo „potencjalnie”. Przedstawione informacje, mające potwierdzać wojskowy charakter instalacji nuklearnych były bardzo wątpliwe i szeroko krytykowane.

Ten atak nie wywołał już jakiejś znaczącej reakcji „społeczności międzynarodowej”, choćby El Baradei, szef IAEA, był „przerażony, jak niewielki protest wywołała wojskowa akcja Izraela w Syrii”. Stany zezwoliły wtedy na atak i współpracowały z Izraelem w działaniach wywiadowczych, choć w świat szły przecieki o oporach administracji Georga Busha.

Andrzej Szczęśniak

fot. wikipedia

cdn…

Najnowszy akt tego państwowego terroryzmu Izraela – wobec Iranu, wymaga głębszego przyjrzenia się. I o tym już w następnej Myśli Polskiej.

Myśl Polska, nr 29-30 (20-27.07.2025)

Idź do oryginalnego materiału