W Sejmie realizowane są w tej chwili prace nad dwoma projektami ustaw. Pierwszy to inicjatywa obywatelska zainicjowana i wspierana przez NSZZ „Solidarność”, która od lat domaga się wprowadzenia emerytur stażowych jako odpowiedzi na potrzeby osób z wieloletnim stażem pracy. Drugi projekt zgłoszony został przez klub Lewicy, który również postuluje wprowadzenie takiego rozwiązania z powodów społecznych i moralnych.
W obu propozycjach przyjęto tę samą zasadę – kobiety z 35-letnim stażem pracy i mężczyźni po 40 latach mogliby przejść na emeryturę niezależnie od wieku, pod warunkiem uzbierania składek wystarczających do wypłaty świadczenia na poziomie przynajmniej emerytury minimalnej. w tej chwili wynosi ona 1127,70 zł netto, czyli około 1780 zł brutto.
Pomysł zaostrzeń: wyższy próg i dłuższy staż
W toku prac legislacyjnych pojawiły się również pomysły na zaostrzenie przepisów. Część ekspertów oraz polityków postulowała, by minimalny staż wynosił 38 lat dla kobiet i 43 lata dla mężczyzn. Dodatkowo, pojawiła się koncepcja, by minimalna wysokość świadczenia wynosiła nie 100, ale 120 proc. obecnej najniższej emerytury, czyli około 2255 zł brutto.
Zwolennicy tych zmian uważają, iż ograniczyłoby to ryzyko nadmiernego obciążenia systemu, ale przeciwnicy ostrzegają, iż może to odebrać szansę na wcześniejsze świadczenie wielu osobom pracującym fizycznie, które często nie są w stanie pracować do 60. czy 65. roku życia.
Argumenty „Solidarności” i Lewicy
Jednym z głównych orędowników reformy pozostaje Piotr Duda, przewodniczący NSZZ „Solidarność”. Przypomina, iż „wielu pracowników z wieloletnim stażem nie jest w stanie pracować do obecnego wieku emerytalnego”. Podkreśla również, iż „reforma byłaby ukłonem w stronę osób, które poświęciły dziesięciolecia pracy, często w ciężkich warunkach”. Głos Lewicy również nie pozostaje bez echa – politycy tej formacji apelują o uznanie wkładu ludzi pracy i potrzebę sprawiedliwości pokoleniowej.
Ile to będzie kosztować?
Wprowadzenie reformy nie byłoby jednak tanie. Z danych przedstawionych przez ekspertów wynika, iż jej roczny koszt wyniósłby około 14 miliardów złotych. Ministerstwo Finansów ostrzega, iż takie dodatkowe wydatki mogą poważnie zachwiać stabilnością finansów państwa. Konieczne byłoby zwiększenie wpływów podatkowych lub cięcia w innych dziedzinach.
Zgoła odmienne stanowisko prezentuje Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej. Popiera ono wprowadzenie emerytur stażowych i zapowiada rozmowy z resortem finansów, mające na celu wypracowanie porozumienia w tej sprawie.
Status prac legislacyjnych
Oba projekty przeszły już pierwsze czytanie w Sejmie. Na dalsze procedowanie wpływ będą miały rozmowy pomiędzy ministerstwami, które muszą osiągnąć kompromis. jeżeli do tego dojdzie, reforma może zostać przyjęta i wejść w życie jeszcze w tej kadencji parlamentu.
Kto skorzysta, kto może stracić?
Największymi beneficjentami reformy byliby pracownicy, którzy rozpoczęli pracę bardzo wcześnie – np. po szkole zawodowej – i przepracowali kilkadziesiąt lat, często w trudnych warunkach. Reformę chwalą osoby wykonujące prace fizyczne, techniczne, produkcyjne, a także pracownicy służb. Jednocześnie eksperci ostrzegają, iż skrócenie okresu składkowego zmniejszy wpływy do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych i zwiększy presję na system emerytalny.
Oczekiwania społeczne i presja polityczna
Wraz z postępem prac rośnie presja społeczna. Związki zawodowe, część organizacji społecznych oraz politycy opozycji naciskają na rząd, by ten jak najszybciej uchwalił reformę. W przeciwnym razie, jak twierdzą niektórzy komentatorzy, może dojść do poważnego kryzysu zaufania wobec obozu władzy. Reforma była bowiem wielokrotnie obiecywana w kampaniach wyborczych, a jej brak może być postrzegany jako złamanie danego słowa.