Nowa odsłona afery Morawieckiego z RARS. Obrzydliwe złodziejstwo!

1 tydzień temu
Zdjęcie: RARS


Afera związana z Mateuszem Morawieckim i Rządową Agencją Rezerw Strategicznych (RARS) przybiera coraz bardziej szokujące rozmiary. Najnowsze ustalenia Najwyższej Izby Kontroli (NIK) ujawniają skandaliczne praktyki, dzięki którym ogromne pieniądze publiczne trafiały do kieszeni prywatnych przedsiębiorców związanych z kierownictwem agencji.

Jednym z bulwersujących przykładów jest przypadek spółki Viper24 z Sulejówka, należącej do sąsiada Marcina Wasilewskiego, byłego wiceprezesa RARS. Agencja kupiła od firmy dziewięć ciągników siodłowych za 5,7 mln zł. Następnie te same pojazdy wynajęła tej samej spółce za kolejne 1,4 mln zł, a na koniec podpisała z nią umowę na świadczenie usług transportowych za niemal 6 mln zł. Co więcej, agencja opłacała także paliwo do wynajmowanych pojazdów, wydając na to dodatkowe 2,8 mln zł. Kontrolerzy NIK odkryli, iż cała operacja była przeprowadzona bez żadnego rzetelnego rozeznania rynku, a decyzje podejmowano z pominięciem standardowych procedur. Odpowiedzialny za cały proces był właśnie Marcin Wasilewski, najpierw dyrektor Biura Operacyjnego, później wiceprezes RARS. Dzięki współpracy z agencją, spółka jego sąsiada z Sulejówka podwoiła swoje przychody, osiągając gigantyczne zyski.

Innym głośnym wątkiem afery są działania Pawła Szopy, twórcy marki odzieżowej Red is Bad. Jego firmy zarobiły na współpracy z RARS setki milionów złotych, sprzedając agencji agregaty prądotwórcze, gaśnice, grzejniki olejowe czy folię bąbelkową. Tylko na samych agregatach, kupionych w Chinach za 70 mln zł, firmy Szopy zarobiły aż 280 mln zł. Procedury zakupowe były pomijane, a wybór dostawców następował na podstawie poleceń przekazywanych na słynnych już „żółtych karteczkach” przez Michała Kuczmierowskiego, ówczesnego prezesa RARS. Paweł Szopa, który został aresztowany w ramach śledztwa dotyczącego okradania agencji, stał się w tej chwili kluczowym świadkiem prokuratury. W swoich zeznaniach obciążył najwyższych rangą polityków, w tym byłego premiera Mateusza Morawieckiego, który miał być świadomy i obecny przy rozmowach dotyczących ustawiania przetargów.

źródło: Onet

Idź do oryginalnego materiału