NIK przekroczył granice kontroli – stowarzyszenie oskarża o manipulacje i instytucjonalny ucisk.

4 tygodni temu

Najwyższa Izba Kontroli opublikowała wyniki długo zapowiadanej kontroli Funduszu Sprawiedliwości. Sposób, w jaki informacje zostały przekazane opinii publicznej, nasuwa poważne wątpliwości co do bezstronności samej instytucji. Moment, forma oraz selektywność przekazu budują nieodparte wrażenie, iż NIK – instytucja z założenia niezależna – jest wykorzystywana jako narzędzie w bieżącej walce politycznej.

Warto zadać pytanie, dlaczego konferencję prasową, pełną ostrych oskarżeń, zorganizowano właśnie teraz – tuż przed kulminacją kampanii wyborczej. Choć kontrola obejmowała okres kilku lat, to teraz Prezes NIK zdecydował się na spektakularne ujawnienie wyników i ich natychmiastowe przekazanie do Prokuratury Krajowej. Działania te w praktyce wpisują się w rytm politycznych kalkulacji.

Wątpliwości budzi również sposób prezentacji ustaleń: konferencja miała wyraźnie oskarżycielski charakter, a w komunikacie dominowały emocjonalne sformułowania, takie jak „rażąca niegospodarność”, „systemowe marnotrawstwo”. Trudno nie odnieść wrażenia, iż celem było nie tylko informowanie opinii publicznej, ale i wywarcie politycznego efektu medialnego.

Poniżej przedstawiamy stanowisko podmiotu kontrolowanego w odniesieniu do przedstawionych zarzutów. Oświadczenie to wskazuje na nierzetelność stawianych zarzutów oraz instrumentalne wykorzystywanie raportów pokontrolnych do celów politycznych.

Oświadczenie w sprawie działań Najwyższej Izby Kontroli wobec naszego Stowarzyszenia.

Działania kontrolne prowadzone przez Najwyższą Izbę Kontroli wobec naszego Stowarzyszenia miały bezprecedensowy charakter – zarówno pod względem skali, jak i intensywności. Odbiegały one w sposób znaczący od standardowych procedur stosowanych wobec organizacji pozarządowych oraz małych i mikroprzedsiębiorców. Kontrola trwała ponad 9 miesięcy, mimo iż zgodnie z art. 55 ustawy Prawo przedsiębiorców maksymalny czas trwania kontroli powinien wynosić 12 dni roboczych. Tak rażące przekroczenie granic prawa i standardów budzi nasz głęboki niepokój o instytucjonalną sprawiedliwość w Polsce. Co więcej, mimo iż Stowarzyszenie w terminie złożyło pisemne zastrzeżenia do wystąpienia pokontrolnego, NIK – bez ich rozpatrzenia – zdecydował się zakończyć kontrolę. Co gorsza, uczyniono to w atmosferze kampanii wyborczej, organizując konferencję prasową, podczas której przedstawiono jednostronne i nierzetelne informacje, mieszając fakty i tezy w sposób godzący w dobre imię naszej organizacji. Wobec powyższego mamy pełne prawo uznać, iż NIK – zamiast pełnić niezależną funkcję kontrolną – stał się narzędziem instytucjonalnego nacisku i propagandy wymierzonej w sektor pozarządowy oraz małych i mikroprzedsiębiorców.

Nasze zaniepokojenie potęguje fakt, iż w treści wystąpienia pokontrolnego sam NIK przyznaje, iż nie posiada kompetencji do oceny celowości i rzetelności działań Stowarzyszenia, o czym pisze wprost w wystąpieniu pokontrolnym:

„Przedstawiając powyższe oceny należy zaznaczyć, iż z uwagi na odmienny zakres kompetencji kontrolnych NIK w odniesieniu do podmiotów nienależących do sektora finansów publicznych, w ramach przeprowadzonej kontroli nie dokonano oceny celowości i rzetelności realizacji przez Stowarzyszenie zadań finansowanych ze środków Funduszu.”

W związku z powyższym, czując się zobowiązani wobec naszych członków, darczyńców i opinii publicznej, postanowiliśmy odnieść się publicznie do zarzutów NIK. Naszym obowiązkiem jest bronić nie tylko naszej reputacji, ale także prawa do uczciwego traktowania wszystkich organizacji działających społecznie – zwłaszcza w czasach, gdy niezależność i wolność obywatelska stają się przedmiotem nacisków.

Odnosząc się do zarzutu podnoszenia kwalifikacji pracowników stowarzyszenia realizującej projekt informuję, iż studia MBA dla kadry zarządzającej zespołami były integralnym i zaplanowanym elementem realizowanego projektu. Ich realizacja miała pełne odzwierciedlenie zarówno w dokumentacji projektowej, jak i w zapisach formalnych, co czyni je działaniem w pełni zgodnym z założeniami merytorycznymi przedsięwzięcia. Dotyczy to również kursów języka angielskiego dla pracowników. Wydatki związane z tym komponentem zostały uznane za kwalifikowalne, co zostało jednoznacznie potwierdzone przez Dysponenta środków podczas weryfikacji sprawozdań półrocznych.

Studia MBA oraz kursy języka obcego zostały zakwalifikowane do kategorii wydatków, których opis we wniosku o dofinansowanie jasno i precyzyjnie wskazuje, że „(…) polega na podejmowaniu działań służących zwiększaniu i rozwijaniu kompetencji i umiejętności kadry realizującej akcje i przedsięwzięcia informacyjne. Rynek medialny jest rynkiem bardzo dynamicznym, stale rozwijającym się. Z tych względów niezbędne jest podejmowanie stałych działań służących szkoleniu zasobów ludzkich realizujących akcje i przedsięwzięcia informacyjne. W ramach zadania planuje się wydatki na opłaty za szkolenia, kursy, studia i inne działania służące nabywaniu wiedzy oraz zwiększaniu kompetencji w zakresie wykonywania zawodów dziennikarskich, pracy w nowoczesnych mediach, wykorzystywania nowoczesnych technologii do prowadzenia akcji i przedsięwzięć informacyjnych.”

Mając powyższe na uwadze, należy podkreślić, iż wybór studiów MBA jako jednej z form podnoszenia kompetencji kadry zarządzającej był decyzją w pełni uzasadnioną z punktu widzenia celów projektu, a także zgodną z obowiązującymi wytycznymi dotyczącymi realizacji wydatków kwalifikowalnych. Program studiów MBA, skierowany do osób pełniących funkcje kierownicze i zarządzających zespołami realizującymi zadania informacyjne, stanowił realną wartość dodaną dla jakości i efektywności wdrażanych działań projektowych. W związku z powyższym, jakiekolwiek próby kwestionowania zasadności tego wydatku lub sugerowania jego niewłaściwego charakteru odczytujemy jako działania nacechowane nieuprawnioną próbą wpisania go w kontekst medialny niezwiązany z niniejszym projektem – w szczególności odniesienia do sprawy medialnej dotyczącej studiów MBA prowadzonych przez Collegium Humanum. Tego typu sugestie, niepoparte żadnymi merytorycznymi podstawami, traktujemy jako próbę zdyskredytowania Stowarzyszenia oraz osób odpowiedzialnych za realizację projektu, co uderza nie tylko w ich dobre imię, ale również w wiarygodność i transparentność prowadzonych działań. Podkreślamy po raz kolejny, iż studia Master of Business Administration zostały zrealizowane na renomowanej i cieszącej się nieposzlakowaną opinią uczelni wyższej – Zachodniopomorskiej Szkole Biznesu w Szczecinie. Poniesione wydatki zostały uznane za kwalifikowalne przez Dysponenta środków i były w pełni zgodne z celami projektu oraz jego zakresem merytorycznym i rzeczowym. Warto również zaznaczyć, iż osoby, które uczestniczyły w tych studiach, do dziś aktywnie działają jako wolontariusze, wspierając trwałość projektu.

Odnosząc się do zarzutu wysokich kosztów działań informatycznych i marketingowych wskazujemy, iż opieranie się na opinii biegłego informatyka w zakresie wartości rynkowej usług marketingowych i graficznych jest merytorycznie nieuzasadnione. Tego rodzaju wyceny powinny być wykonywane przez specjalistów z zakresu analizy rynku reklamowego, a nie przez ekspertów od technologii IT. choćby sam biegły wskazał, iż precyzyjna wycena tych usług jest niemożliwa lub obarczona marginesem błędu sięgającym 40%, co wynika z dynamicznego charakteru rynku cyfrowego oraz zmiennych algorytmów platform społecznościowych.

Dobór wykonawców usług marketingowych i informatycznych odbywał się zgodnie z zasadami celowości, gospodarności i efektywności. Wykonawcy posiadali odpowiednie kwalifikacje, co przełożyło się na wysoką jakość realizowanych działań. Ich efekty są przez cały czas widoczne i dostępne online: strony internetowe, grafiki, profile społecznościowe oraz zasięgi publikacji.

Dane statystyczne, publikacje były archiwizowane zgodnie z ofertą projektową i w praktyce zaakceptowanej przez Dysponenta. Dane te pozostają dostępne w systemach CMS oraz w zestawieniach Excel, które stanowiły dodatkowe źródło informacji. Po zakończeniu projektu w grudniu 2023 roku dokonano rutynowych zmian technicznych (np. dezaktywacja wtyczek, optymalizacja systemów), które miały na celu poprawę bezpieczeństwa i wydajności. Usunięte wtyczki nie były jedynym źródłem danych, a ich funkcjonalność została zastąpiona innymi narzędziami.

Odłączenie dawnych współpracowników od kont administracyjnych wynikało z zasad polityki bezpieczeństwa informatycznego i miało na celu ochronę danych przed nieautoryzowanym dostępem.

Wystąpienie NIK nie zawiera precyzyjnego opisu, jakie wtyczki lub komponenty zostały rzekomo usunięte, ani jak wpływałyby one na możliwość weryfikacji danych. Brak tej informacji uniemożliwia merytoryczne odniesienie się do zarzutu. Należy stanowczo zaprzeczyć tezie, jakoby dezaktywacja wtyczek miała na celu ukrycie danych. Wszystkie dane zostały zabezpieczone i pozostają dostępne. Facebook, na którym prowadzono główne działania promocyjne, posiada jeden z najbardziej zaawansowanych systemów statystycznych, który umożliwia weryfikację danych historycznych z poziomu administratora.

Wszystkie zarzuty dotyczące rzekomego braku dostępu do danych lub nieuzasadnionych kosztów mijają się z prawdą. Dane pozostają dostępne, efekty działań są mierzalne, a poniesione wydatki celowe i uzasadnione.

W odpowiedzi na zarzut współpracy z osobami bliskimi, pragniemy z całą stanowczością podkreślić, iż Stowarzyszenie powstało w 2012 roku z głębokiej potrzeby stworzenia wspólnoty ludzi, których łączyła nie tylko więź osobista, ale przede wszystkim wspólna idea – chęć bezinteresownego działania na rzecz innych. Tak, jak w przypadku wielu organizacji pozarządowych, początkiem tej drogi była inicjatywa grupy przyjaciół, członków rodzin, osób bliskich – ludzi o podobnych wartościach i gotowości do zaangażowania w działalność non-profit. Tym bardziej bolesne i niesprawiedliwe jest dla nas porównywanie takiej struktury do mechanizmów funkcjonowania instytucji państwowych. Zarzut współpracy z osobami bliskimi w organizacji społecznej jest równie nietrafiony, jak zarzucanie nepotyzmu firmie rodzinnej. To nie więzy osobiste powinny być przedmiotem krytyki, ale merytoryka działań.

Stowarzyszenie zawsze działało w sposób przejrzysty, zgodny z obowiązującymi przepisami i umowami. Przy realizacji zadań publicznych dochowaliśmy najwyższej staranności w zakresie celowego, gospodarnego i efektywnego wykorzystania powierzonych środków. Wszystkie działania zostały przeprowadzone zgodnie z zapisami § 3 ust. 3 lit. a) oraz § 9 ust. 1 i 2 umowy dotacji, co znajduje potwierdzenie w kompletnej dokumentacji projektowej. W przypadku osoby o której mowa objętej kosztami merytorycznymi, jej kwalifikacje – zarówno formalne, jak i praktyczne – zostały szczegółowo opisane i przedłożone Dysponentowi środków. Dokumentacja ta została zaakceptowana, a wybór tej osoby i wysokość jej wynagrodzenia – zatwierdzone. Jest to jednoznaczny dowód na zgodność działań z obowiązującymi procedurami i transparentność naszych decyzji.

Nasze Stowarzyszenie nie tylko działa zgodnie z literą prawa, ale przede wszystkim z poszanowaniem zasad uczciwości, odpowiedzialności i społecznego zaufania. Dlatego tak niesprawiedliwy zarzut wobec osób bliskich budzi nasz stanowczy sprzeciw.

Odnosząc się do zarzutu, jakoby Stowarzyszenie publikowało treści wykraczające poza zakres tematyczny wskazany w ofercie, zawierające rzekomą „mowę nienawiści” lub agresję językową, jest błędne, wysoce subiektywne oraz całkowicie nieuprawnione. Brak jest przytoczenia definicji tych pojęć, a którymi posłużył się opiniujący formułując takie twierdzenia i wnioski. Przypomnieć zaś należy, iż nie ma jednej, powszechnie obowiązującej definicji choćby pojęcia „mowa nienawiści” ale najczęściej przywołuje się definicję Rady Europy: Mowa nienawiści to wypowiedzi, które szerzą, propagują i usprawiedliwiają nienawiść rasową, ksenofobię, antysemityzm oraz inne formy nietolerancji, podważające bezpieczeństwo demokratyczne, spoistość kulturową i pluralizm. W przywołanym twierdzeniu NIK brak jest chociażby przytoczenia sformułowań, tekstów które miałby dowodzić tak postawionej tezy.

Zarzut, iż niektóre artykuły zawierają „mowę nienawiści” lub „przemoc językową”, jest sformułowaniem wysoce ocennym, wysoce subiektywnym, niepopartym obiektywną analizą prawną czy językoznawczą. Były to materiały publicystyczne lub relacyjne, komentujące działania osób publicznych, często opatrzone cytatami z wystąpień, konferencji czy debat – co jest normalną praktyką dziennikarską w pluralistycznym społeczeństwie.

Nie można również zgodzić się z interpretacją, jakoby obecność nazwisk polityków lub odwołań do wydarzeń politycznych automatycznie świadczyła o „promowaniu partii politycznych”. Relacjonowanie konwencji, spotkań otwartych, konferencji prasowych czy wypowiedzi europosłów i posłów – niezależnie od ich przynależności partyjnej – jest standardową formą działalności mediów i nie stanowi propagandy ani agitacji politycznej.

Zarówno redaktorzy portali, jak i cały zespół projektowy działali w dobrej wierze, w przekonaniu, iż upowszechnianie wiedzy o wydarzeniach publicznych, kontrowersjach społecznych oraz działaniach władz – choćby krytycznie – mieści się w ramach dopuszczalnej debaty publicznej i jest zgodne z celami Funduszu, Każdy z trzech portali objętych projektem prezentował wyraźnie treści bezpośrednio związane z celami umowy dotacji.

Zarzut o rzekome publikowanie treści wykraczających poza zakres umowy dotacji jest bezzasadny. Serwisy realizowały zadania określone w ofercie, działały w duchu pluralizmu medialnego, przestrzegały przepisów prawa oraz zasad rzetelności dziennikarskiej. Wszystkie działania były dokumentowane i prowadzone z należytą starannością, a treści dotyczące pomocy ofiarom przestępstw były stale dostępne i promowane.

Należy zwrócić szczególną uwagę, iż Ministerstwo Sprawiedliwości nie dokonało weryfikacji sprawozdania końcowego projektu przez 16 MIESIĘCY, pomimo ciągłych monitów ze strony Stowarzyszenia. Zgodnie z umową dotacyjną, rozliczenie powinno nastąpić w terminie 30 dni od złożenia sprawozdania. Tak rażące przekroczenie terminu wskazuje na zaniedbania po stronie Ministerstwa Sprawiedliwości, który miał nie tylko prawo, ale i obowiązek zgłosić wszelkie nieprawidłowości w terminie umownym.

Stowarzyszenie przez cały okres realizacji projektu prowadziło przejrzystą politykę sprawozdawczości finansowej i rzeczowej. Wszystkie dane dotyczące wydatków były i są dostępne do weryfikacji. Dziwi fakt, iż NIK nie formułuje uwagi do Ministra Sprawiedliwości w sprawie tak rażącego nie dochowania obowiązków wynikających z zapisów umowy. Takie działanie wskazuje o braku bezstronności instytucji NIK, która jest elementem ucisku instytucjonalnego organizacji pozarządowych, które są prześladowane z przyczyn politycznych.

Prezes Stowarzyszenia Mediów

Adam Surmacz

Idź do oryginalnego materiału