Gdy śnieg nie przestał prószyć,
masarz wnet zaczął prużyć
mięciutkie mięska z kszyków,
by już nie słyszeć krzyków
zarzecznych lutowników,
że przez rozpękły lód
stracili w rzece lut.
Wieść poszła w wioski lud –
dostawcy próżny trud,
choć rzeczkę przebył w bród…
miast lutu przyniósł brud.
Choć schował się za stóg,
dochodził stamtąd stuk
zlodowaciałych nóg,
(gdyż wiedzą wszystkie ludy,
że w zimie miesiąc luty
najczęściej bardzo luty).
Bał się, iż wioska każe,
by poddał się on karze,
choć rzekę przecież zmożył…
lecz sen go w końcu zmorzył.
Rzekł ludziom wtedy masarz:
Zróbmy dostawcy masaż.
Przyniósł on jednak miedź…
Ją również chcecie mieć.
Masarz krzykaczom dał żarło,
by z trzech spod strzech się nie żarło.
TAK ŻE potrójne gardło
wreszcie wrzeszczeć zamarło.
***
Ja z homofonów wszakże
wierszyk stworzyłem TAK, ŻE
głowa rozboli TAKŻE.
---
PS
To z końca znaczy, iż zawżdy
są trzy zapisy, a każdy:
„tak iż / także / tak, że”
kontekst ma inny… a jakże!