Nielegalne pojazdy udające rowery to rosnące zagrożenie na drogach

5 dni temu

Choć na pierwszy rzut oka wyglądają jak zwykłe rowery, wiele z tych pojazdów posiada manetkę gazu, nie wymaga pedałowania i rozwija prędkości przekraczające 25 km/h. Zgodnie z przepisami, rower elektryczny może być wspomagany silnikiem tylko wtedy, gdy użytkownik pedałuje, a wspomaganie wyłącza się przy 25 km/h. „Jeżeli silnik działa niezależnie od pedałowania lub przekracza tę prędkość – to nie jest już rower” – podkreśla Schneider.

Nielegalne przeróbki i zagrożenia

Wiele pojazdów powstaje poprzez nielegalne modyfikacje – np. poprzez instalację mikrochipów zwiększających moc lub usuwających fabryczne ograniczenia. Takie maszyny są cięższe, mają gwałtowne przyspieszenie i zaskakują zarówno pieszych, jak i innych użytkowników ścieżek. „Nie powinny mieć wstępu na drogi rowerowe” – zaznacza ekspert.

Osoby korzystające z nielegalnych pojazdów często nie zdają sobie sprawy z ryzyka. W razie wypadku, odpowiedzialność spada na nich. choćby jeżeli mieli pierwszeństwo, traktowani są jak użytkownicy nielegalnego pojazdu, a nie rowerzyści.

Psucie wizerunku i zagrożenie dla zdrowia publicznego

Zjawisko to ma również wymiar społeczny i zdrowotny. „W czasach braku aktywności fizycznej, depresji i fonoholizmu, zwykły rower – także ten legalny elektryczny – to wsparcie dla zdrowia psychicznego i fizycznego” – podkreśla Schneider. Tymczasem pojazdy bez pedałowania niwelują ten korzystny efekt.

Zdaniem eksperta, nielegalne pojazdy elektryczne negatywnie wpływają na postrzeganie wszystkich rowerzystów. Tworzą napięcia na ścieżkach, wzmagają niechęć i rodzą konflikty w przestrzeni publicznej.

Edukacja, egzekwowanie prawa, kontrola rynku

Federacja rowerowa apeluje o działania na trzech poziomach: edukacji użytkowników, skutecznego egzekwowania istniejącego prawa oraz kontroli rynku. „Sprzedawcy takich pojazdów także ponoszą odpowiedzialność. Gdyby nie było ich w sprzedaży – problem nie miałby takiej skali” – zauważa Schneider.

Mimo iż techniczna identyfikacja takich pojazdów nie zawsze jest prosta, istnieją jasne sygnały ostrzegawcze: manetka gazu, brak konieczności pedałowania, zbyt duża moc silnika. W razie wypadków, pojazdy są zabezpieczane, a rzeczoznawcy analizują ich legalność.

Reagować trzeba teraz

Zjawisko dopiero się rozwija, ale już teraz widać jego skutki w największych miastach. „Codziennie widzimy dostawców jedzenia poruszających się pojazdami bez pedałowania, z prędkościami przekraczającymi dopuszczalne limity. choćby jeżeli to tylko 1 proc. floty, są to pojazdy pokonujące najwięcej kilometrów” – ostrzega Schneider.

Ekspert podkreśla, iż obecne przepisy są wystarczające, problemem jest ich egzekwowanie. „To nie kwestia braku regulacji, tylko braku działania. Przepisy są jasne – trzeba je stosować” – podsumowuje.

Niepokojące statystyki wypadków

Jak wynika z danych Komendy Głównej Policji, w 2024 roku rowerzyści uczestniczyli w 3 765 wypadkach drogowych, w których zginęło 169 osób, a 3 434 zostały ranne. To wzrost o 4,7 proc. względem roku poprzedniego. Choć większość zdarzeń miała miejsce na obszarze zabudowanym, to właśnie poza nim skutki bywają tragiczne – w co piątym takim wypadku ginie uczestnik.

Idź do oryginalnego materiału