Czy najpierw przestanie rodzić gleba, czy też człowiek nie będzie już w stanie funkcjonować w coraz mniej przyjaznym środowisku? Popatrzmy, jakie skutki dla człowieka niesie dominacja przemysłowego systemu produkcji i konsumpcji żywności. Podkreślmy wyraźnie, iż przemysłowy system produkcji i dystrybucji żywności, wspomagany przez ogłupiający marketing, przy jednoczesnym braku edukacji i profilaktyki zdrowotnej, prowadzi do nadmiernej konsumpcji wysoko przetworzonej żywności.
Przypomnijmy, iż aktualnie świat produkuje rocznie ponad 5 mld ton żywności, przy czym marnuje 25 – 30 proc., czyli choćby 1,5 mld ton, a w Polsce 5 mln ton.
Artykuł pochodzi z autorskiego Zielonego Bloga prof. Tadeusza Pomianka: Czy konsekwentnie zmierzamy do zbiorowego samobójstwa?, zamieszczonego na portalu Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. Co 2 tygodnie publikowane są na nim nowe artykuły prof. Pomianka oraz zaproszonych przez niego do współpracy ekspertów.
Ogromny wzrost kosztów opieki zdrowotnej
W ciągu 20 lat (2000-2020) wydatki na opiekę zdrowotną na mieszkańca w świecie wzrosły 2,5 razy, a w Chinach 13,6 razy. Powyższe dane dowodzą, iż konsekwentnie zmierzamy do samolikwidacji. Jest to szczególnie irytujące, bowiem wiadomo, jak możemy się uratować. Na przeszkodzie stoi chciwość beneficjentów obecnego systemu produkcji i konsumpcji żywności, kiepska jakość klasy politycznej, niewiedza oraz przywiązanie ludzi do obecnego modelu konsumpcji i stylu życia.
W związku z tym, iż wysoko przetworzona żywność zawiera dużo mięsa, tłuszczy zwierzęcych, soli i cukru, to w rezultacie mamy eksplozję nadwagi i otyłości. Na 8 mld ludzi na świecie 25 proc., czyli 2 mld, ma nadwagę, zaś 8 proc. jest otyłych, a 800 mln cierpi z powodu głodu. 60 proc. Polaków ma nadwagę, w tym 25 proc. jest otyłych. Polskie dzieci są w czołówce najbardziej otyłych w UE.
Kondycja człowieka jest coraz gorsza. Przemysłowa żywność, którą w dodatku konsumujemy jako głęboko przetworzoną i zwykle opakowaną w tworzywa sztuczne, powoduje lekooporność oraz epidemię zawałów, udarów, ale i niektóre nowotwory, depresję, demencję, choroby Alzhaimera i inne chroniczne dolegliwości. Stosowane na dużą skalę w chowie przemysłowym antybiotyki (w Polsce: 800 t/rok) powodują lekooporność. Według WHO z tego powodu rocznie umiera 5 mln osób.
- Czytaj także: Polski system produkcji żywności do gruntownego remontu. „Nagle nie ma się czym leczyć”
Ponad 40 tys. przedwczesnych zgonów rocznie
Oczywiście, na nasze zdrowie negatywie wpływają zły stan jakości powietrza i anomalie pogodowe. Z powodu kiepskiej jakości powietrza w Polsce umiera ok. 45 tys. osób rocznie. Dodajmy, iż według danych z USA przy produkcji i konsumpcji mięsa „produkujemy” 16 mld ton odpadów/rok, czyli 2 tony na osobę. One zaś są dobrym środowiskiem do mnożenia się niebezpiecznych szczepów bakteryjnych i wirusów. Kolejne pandemie w drodze.
Coraz gorsza kondycja zdrowotna człowieka powoduje także potężne straty gospodarcze spowodowane głównie chorobami, które wymieniłem powyżej, a także spadkiem wydajności, dyspozycyjności wskutek np. otyłości. Według amerykańskich naukowców kiepska jakość żywności i coraz bardziej skażone środowisko są przyczyną spadku ilorazu inteligencji IQ. Do tej pory spadł on o 4 jednostki, co oznacza spadek wydajności pracy aż o 8 proc. Szacunek strat z tego powodu zamyka się kwotą 5 bln USD/rok, czyli prawie 5 proc. światowego PKB.
Przy obecnej diecie (tłuszcze, cukier, sól, żywność wysoko przetworzona), liczba osób otyłych wzrośnie z 640 mln do 1,5 mld w 2050 r. Koszty leczenia nadwagi i otyłości wzrosną z obecnych 600 mld USD do 3 bln USD już w 2030 r. Zaś choroby cywilizacyjne to już epidemia, są powodem 70 proc. zgonów.
- Czytaj także: Polska w czołówce niechlubnego rankingu. 21 z 50 najbardziej trujących miast jest u nas
Współczesna dieta obniża płodność
Podkreślmy, iż nie tylko coraz więcej ludzi, bez względu na wiek, ma problemy zdrowotne, ale równie gwałtownie rośnie stopień bezpłodności. Uprawy monokulturowe i chów klatkowy zubożają nasz pokarm w minerały, witaminy, antyoksydanty, a to przekłada się na poziom m.in. testosteronu i jakość nasienia. Z kolei odwrotnie działa dieta śródziemnomorska i zdrowa żywność. Dieta zachodnia to ryzyko męskiej niepłodności. Szczególnie w bogatych społeczeństwach bezpłodność dotyka coraz młodszego pokolenia. Groźna jest otyłość, bowiem w tkance tłuszczowej jest enzym, który skutecznie przemienia męskie hormony (testosteron) w żeńskie! W ciągu 40 lat liczba plemników spadła o 60 proc. (w USA w ciągu 17 lat o 42 proc.)! WHO ciągle obniża normy dot. jakości nasienia.
Badania naukowe wykazały, iż szczególnie szkodliwe dla jakości nasienia i poziomu hormonów męskich i libido są:
- mikroplastik obecny w powietrzu, wodzie i żywności. Plastik jest również obecny w opakowaniach żywności, kosmetykach, farbach, lakierach itd. Negatywnie także wpływa na płodność kobiet i proces dojrzewania dzieci. Groźne dla dzieci są zabawki wykonane ze złej jakości tworzyw sztucznych. W czasie zabawy plastik się łuszczy i dzieci wdychają powstałe mikrocząstki tworzyw sztucznych. Amerykańscy naukowcy zmierzyli, iż wraz z kawą wypitą z papierowego kubka (wewnątrz cienka warstwa plastiku) do organizmu przenika 25 tys. maleńkich cząsteczek mikroplastiku!
- pestycydy – powodują niepłodność, poronienia i choćby jakość mleka matki. Coraz więcej publikacji przekonuje, iż przyczyniają się także do eksplozji autyzmu u dzieci,
- tlenki siarki, azotu (z nawozów sztucznych), pył zawieszony w powietrzu PM 2,5 i metale ciężkie, szczególnie kadm i ołów (spaliny samochodowe).
Oczywiście kobiety też są narażone, ale w mniejszym stopniu. Warto dodać, iż jod w pewnym stopniu neutralizuje wyżej omówione, negatywne skutki, a jego poziom ma duży wpływ na przebieg ciąży i zdrowie dziecka.
- Czytaj także: Mikroplastik w smółce noworodków. Jest też w kobiecym mleku
Leczenie pod lupą
Z powyższych przyczyn wydatki na opiekę zdrowotną ciągle rosną i coraz bardziej przewyższają koszty żywności. W Polsce na żywność wydajemy ok. 170 mld zł, a na opiekę zdrowotną łączne wydatki publiczne i prywatne sięgają 250 mld zł. Towarzyszy temu lekomania. Rocznie zużywamy 2 mld opakowań leków (w tym 240 mln opakowań suplementów diety) i aż 90 proc. z nich to leki bez recepty. Wydajemy na nie ok. 60 mld zł/rok, a firmy farmaceutyczne przeznaczają na reklamę prawie 5 mld zł.
W UE wyprzedza nas tylko Francja. Przeciętny Brytyjczyk dziennie wydaje 7 euro na żywność i 2 razy tyle (czyli 14 euro) na opiekę zdrowotną. W 2023 r. łączne wydatki na ochronę zdrowia wyniosły aż 283 mld funtów, czyli ok. 12 proc. PKB. Mimo to, eksperci alarmują, iż brytyjska służba zdrowia jest w ruinie i dobrze ilustruje to 7,6 mln osób oczekujących na pomoc medyczną (w 2010 r. było to 2,6 mln osób).
Warto podkreślić jednocześnie, iż to Amerykanie przodują, jeżeli chodzi o skalę produkcji przemysłowej żywności. W ślad za tym jedzą najwięcej mięsa na świecie (120 kg/osobę/rok) i używają najwięcej leków (30 proc. światowych wydatków). Inaczej mówiąc, w USA konsumują 3 razy więcej mięsa na osobę, a na opiekę zdrowotną wydają 10 razy więcej na osobę i na leki 7 razy więcej na osobę, niż wynosi średnia światowa. Mimo tak potężnych wydatków, przeciętnego Amerykanina często nie stać na leczenie – płacą oni wysoką cenę za liderowanie w przemysłowym systemie produkcji i konsumpcji żywności.
To generuje niebotyczne koszty
Podkreślmy, jakie koszty ponosimy wskutek trwania przy obecnym systemie produkcji i konsumpcji żywności. Koszty te są obliczone i oszacowane w skali roku:
- świat wydaje 11,5 bln USD na opiekę zdrowotną, w tym 115 mld euro w UE na leczenie osób zatrutych pestycydami,
- straty spowodowane utratą bioróżnorodności i dewastacji środowiska w 2022 r. wyniosły 2 bln USD,
- koszty degradacji gleby szacuje się na 6÷10 bln USD,
- 5 bln USD/rok wynoszą koszty spadku wydajności pracy wskutek obniżenia się ilorazu inteligencji IQ o 4 jednostki.
Do kosztów należy dodać subsydia kierowane do producentów żywności metodą przemysłową oraz energii z paliw kopalnych. Co więcej, Bank Światowy i wiele instytucji finansowych także wspierają obecny, niebezpieczny dla człowieka stan rzeczy.
Toksyczne subsydia w skali roku wynoszą: do intensywnych systemów produkcji żywności wynoszą ok. 6 bln USD, a dopłaty do producentów energii z paliw kopalnych wynoszą 7 bln USD. Łącznie to kwota 37,5 – 41,5 bln USD, a PKB świata wynosi 105 bln USD.
Warto podkreślić, iż coraz większe anomalia pogodowe i coraz gorszy stan środowiska będzie prowadził do częstego wzrostu cen, zaś ciągły wzrost emisji gazów cieplarnianych do wzrostu temperatury o co najmniej 2,7 st. C do 2100 r.
Podsumowując – owszem dzięki ludzkiej pomysłowości, determinacji i postępowi technicznemu udało się wyżywić światową populację, która od lat 70. XX w. wzrosła dwukrotnie, jednak wprowadzenie bardziej wydajnych technologii uruchomiło proces monopolizacji. W siłę rosły międzynarodowe koncerny, zarówno w sferze środków produkcji rolnej, produkcji i przetwórstwa żywności, jak i handlu. Ich rosnący udział w rynku pozwolił im uruchomić na dużą skalę ogłupiający marketing, który m.in. prowadził do stosowania coraz bardziej niezdrowych diet. Dla instytucji finansowych duże firmy są zdecydowanie lepszym partnerem niż średni i mali przedstawiciele systemu produkcji i dystrybucji żywności.
Zyski ponad zdrowie?
Wymienione duże podmioty spaja dążenie do maksymalizacji zysku. To oczywiście powoduje ich wzajemną solidarność i tłumaczy, jak wielką są barierą w koniecznej transformacji systemu produkcji i konsumpcji żywności.
Tymczasem, kontynuacja obecnego systemu żywności, pomijając opiekę zdrowotną i toksyczne subsydia, kosztuje nas ok. 15 bln USD rocznie. Mniej więcej na taką skalę obniżamy rocznie potencjał produkcyjny świata, zatem nie mamy wyjścia i najwyższa pora na wprowadzenie daleko idącej transformacji. Już nie wystarczy klasycznie definiowany zrównoważony rozwój. Skuteczną ucieczką do przodu będzie agroekologia i suwerenność żywnościowa. M.in. z tego powodu, iż konieczna jest regeneracja środowiska, a lokalne systemy produkcji żywności miast centralnych to dobry sposób na nasilające się anomalie pogodowe.
Podkreślmy, iż transformacja systemów żywnościowych na całym świecie zapewnia wyjątkowo skuteczny sposób stawienia czoła globalnemu kryzysowi klimatycznemu, przyrodniczemu i zdrowotnemu.
Szacowane koszty transformacji światowego systemu żywnościowego wyniosą 200-500 mld USD/rok. Tymczasem korzyści gospodarcze szacuje się na 5 – 10 bln USD rocznie (do 8 proc. światowego PKB), czyli choćby 20 razy więcej niż koszty transformacji!
Transformacja jest ratunkiem. Dieta to podstawa
To nie jedyna korzyść. Wymieńmy najważniejsze. Transformacja światowego systemu żywnościowego spowoduje, że:
- globalna zmiana wzorców konsumpcji w stronę zdrowej diety będzie największym źródłem wszechstronnych korzyści,
- przejście na produkcję rolną zrównoważoną, która stopniowo przywróci bioróżnorodność spowoduje m.in. 50-procentowy spadek zużycia wody,
- do 2040 r. system żywnościowy stanie się pochłaniaczem CO2 netto – dzisiaj emituje on 35 proc. ekw. CO2. Realne stanie się ograniczenie ocieplenia do 1,5 st. C,
- do 2050 r. ceny płodów rolnych wzrosną o ok. 30 proc., ale wzrosną dochody i zmienią się wzorce konsumpcji (m.in. wzrost udziału białka roślinnego). Być może ok. 300 mld USD rocznie trzeba będzie przeznaczyć na pomoc potrzebującym.
Moim zdaniem rzeczywiste koszty transformacji będą większe choćby dlatego, iż proces degradacji środowiska przyspiesza, a także nie wiemy, kiedy zmiany zostaną zapoczątkowane i w jakim tempie będą realizowane. Ponadto, w skali świata sytuacja jest bardzo zróżnicowana. Niestety, zwykle w biednych krajach koszty będą większe. Tam zwykle ma miejsce wycinka lasów i produkcja pasz metodą monokulturową. Należy tu wymienić wiele afrykańskich krajów, Amerykę Południową i Południowo–Wschodnią Azję (np. Borneo). Te większe koszty powinny pokryć międzynarodowe koncerny, które czerpały zyski z rabunkowej gospodarki.
Według FAO dzienny koszt pełnowartościowej diety na osobę wyniesie 4 USD. Zatem za 11,7 bln USD rocznie można wyżywić całą ludzkość, kiedy toksyczne subsydia to 13 bln USD w skali roku.
W procesie transformacji koszty niszczenia środowiska i człowieka będą maleć oraz stopniowo zamieniać się w coraz większe zyski, bowiem poprawiać się będzie kondycja człowieka i stan środowiska. Przyroda ma dużą siłę witalną i potrafi się odwdzięczyć.
Bez transformacji systemu żywnościowego roczne koszty wynoszą do 41,5 bln USD rocznie i ciągle rosną
Transformacja to roczne korzyści w wysokości 5 – 10 bln USD przy kosztach do 0,5 bln USD. Czy powyżej przedstawione dane nie prowadzą do wniosku, iż obecny system społeczno-gospodarczy nie ma przyszłości? Czy zgromadzone ok. 30 bln USD w rajach podatkowych nie powinny być wykorzystane na sfinansowanie koniecznych zmian?
W świetle powyższej analizy zadajmy sobie pytania: jeżeli w coraz gorszej kondycji są nasze narządy wewnętrzne i części ciała, to czy nie dotyczy to również i mózgu? jeżeli masowo wymierają owady i coraz więcej gatunków zwierząt, to nie dotyczy to i nie będzie dotyczyć ludzi?
Czy nieznośne upały, gwałtowne ulewy, a obok pogłębiająca się susza, jak też olbrzymie pożary i przedwcześnie spadające z drzew niedojrzałe owoce, itp. – zachęcą nas wreszcie do myślenia? Złośliwie można dodać, iż im rzadziej uruchamiamy szare komórki, tym proces myślenia jest bardziej bolesny. A tymczasem bezrefleksyjne żarcie nie boli i daje nam względny komfort!
–
Zdjęcie tytułowe: /Shutterstock