Imperia ekspansją stoją. Kiedy tylko zaczynają się kurczyć, ich koniec jest już nieuchronny. Także dlatego, iż od wewnątrz rozrywane są przez tendencje odśrodkowe, szczególnie gdy brak kolejnych ziem do rozdzielenia między rosnącą arystokrację. Wiedzą o tym imperatorzy, dlatego ich odpowiedzią na wszelkie problemy jest zawsze: jeszcze więcej ekspansji – mającej przykryć, przypudrować niedomagania. I to choćby wtedy, kiedy sytuacja jest już katastrofalna. Jeszcze jeden, ostatni akt desperacji mający zatrzymać rozpad jest charakterystyczny dla schyłkowego okresu imperium. Rosja właśnie takiego aktu dokonała, napadając na Ukrainę. Ale to koniec rosyjskiej potęgi – niezależnie od tego, jak się zakończy obecna wojna.
Sam atak odbył się w ostatniej chwili. Już za kilka lat Rosja nie miałaby zasobów na działanie o tej skali. Jej rola kurczyła się od lat, mimo iż było to maskowane świetną propagandą. Druga najlepsza armia świata maszerowała na paradach i prezentowała broń najnowszej generacji. Po 24 lutego 2022 roku wieszczono, iż upadek Ukrainy to kwestia dni. Tymczasem kilka tygodni później wyraźnie było widać, iż druga armia świata jest w Ukrainie armią drugiego sortu. w tej chwili rosyjska taktyka sprowadza się do poświęcania tysiąca żołnierzy dziennie, by uzyskiwać postępy adekwatnie niewidoczne w szerszej skali. Jednocześnie Rosja zajmuje dziś mniej ukraińskiego terytorium, niż okupowała wcześniej w tej wojnie. Zresztą nie widać, aby była bliska zrealizowania jakiegokolwiek swojego postulatu – i to choćby przy wydatnym wsparciu Donalda Trumpa.
I nie inaczej niż w historii bywało, ten ostatni zryw przyspiesza nieuchronne o lata, jeżeli nie dekady. Wojna zniszczyła Rosję na każdym możliwym polu. Demografia, będąca wielkim problemem od dekad, wygląda chyba najgorzej. Ponad milion nieodwracalnych strat – rosnących każdego dnia o kolejny tysiąc – to katastrofa sama w sobie. W dużej mierze byli to najbiedniejsi, mniejszości, więźniowie. Ale ci najbardziej przedsiębiorczy i wykształceni też zniknęli – w podobnej liczbie. Wyjechało ponad 2 proc. populacji, głównie mężczyźni w sile wieku. Nierównowaga płci prowadzi do najniższej od lat 90. liczby urodzeń – pomimo bardzo silnej pronatalistycznej propagandy – i stanowi miłą okazję dla Chin, które zmagają się z lustrzanym problemem, polegającym na braku paru milionów kobiet.
Nie lepiej wygląda gospodarka. Cała para idzie w zbrojenia, co przekłada się na piękne statystyki, jeżeli chodzi o PKB, ale powoduje drastyczny spadek poziomu życia – o ile nie pracuje się w zbrojeniówce lub nie wysłało się kogoś z rodziny do frontowej maszynki do mięsa. Jednocześnie Ukraina demoluje bazę przemysłową Rosji, niszcząc instalacje, których nie będzie można odbudować z powodów braku know-how. Zniszczenia są tak dotkliwe, iż choćby w przysłowiowej „stacji benzynowej z atomówkami” zaczęło brakować benzyny. Coraz wyraźniej widać, iż – jak to ujął w ostatnim wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” prof. Carlo Masala – „bez broni jądrowej siła Rosji odpowiadałaby sile średniej wielkości kraju Europy”.
Z jednej strony Rosja skorzystałaby na zakończeniu wojny, bo mogłaby zebrać siły (choć trudno powiedzieć, po co), z drugiej, wiązałoby się ono z innymi zagrożeniami. Rosji nie stać na okupację zdobytych terenów, o ich odbudowie choćby nie wspominając. Nie ma pieniędzy na wypłaty dla rodzin zabitych i rannych, cywilne fabryki prawie nie produkują, a to, co produkować mogą, jest niezwykle niskiej jakości. Powojenne rozprężenie może być dla reżimu groźniejsze niż trwająca wojna, która pozwala na rządy żelaznej pięści.
To koniec imperium rosyjskiego. Kiedy jednak on dokładnie nastąpi – nie wiemy. Tego typu reżimy potrafią wyglądać cały czas bardzo stabilnie, aż jednego dnia – znikają. Nie wiemy, czy ostatnią kroplą będzie śmierć Putina, kryzys bankowy, bunt w armii czy społeczne protesty. Nie wiemy, czy wydarzy się to jutro, za miesiąc, za rok czy za lat dziesięć. Wiemy natomiast, iż jest to nieuchronne. Tylko Ukrainy szkoda.
Oddajemy w wasze ręce najnowszy numer „Res Publiki Nowej”, w którym zebraliśmy myśli kluczowych analityków i obserwatorów Rosji, Ukrainy i Polski. Numer otwiera rozmowa Wojciecha Przybylskiego z Anne Applebaum, następnie Michał Sadłowski analizuje elity polityczne i postputinowską Rosję, Tomasz Kasprowicz pokazuje problemy gospodarki rosyjskiej, z kolei Zbigniew Parafianowicz skupia się na stanie armii rosyjskiej i tym, jaki wpływ na życie Rosjan ma pobór wojenny. Drukujemy także artykuł analityczny, który ukazał się niedawno w Foreign Policy, dotyczący rosyjskich zamrożonych funduszy i tego, jaki wpływ na zakończenie wojny miałoby ich użycie przez Ukrainę. Dodatkowo przypominamy artykuł Michała Zielińskiego z „Res Publiki” (39/1991 r.) „Wieczna Rosja”: Rosja – dekomunizacja? dekolonizacja? dekompozycja? Warto zajrzeć, jak postrzegano koniec imperium w czasie rozpadu ZSRR. Zapraszamy do lektury!
POBIERZ NUMER
—
Foto.: President.gov.ua, Destroyed Russian tanks in Mykhailivs’ka Square, cropped by the RPN team, CC BY 4.0.

1 godzina temu










