Karol Nawrocki perfidnie próbuje manipulować faktami, aby wybrnąć z kolejnej afery wizerunkowej. Kandydat na prezydenta Polski powinien się charakteryzować byciem prawdomówną osobą, a w jego przypadku otrzymujemy coraz to kolejne dowody, iż szef IPN-u włada kłamstwem, niczym Zorro szablą. Ciąg dalszy afery związanej z nagminnym wykorzystywaniem luksusowych apartamentów w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku przez Karola Nawrockiego. „Obywatelski” kandydat PiS-u na prezydenta Polski próbuje się wybielić, twierdząc, iż wynajmował je wyłącznie na poczet odbywania tam kwarantanny w czasie pandemii koronawirusa. Nawrocki przekazał również mediom, iż apartamenty w muzeum, którego był niegdyś szefem, były przeznaczone dla jego dyrekcji. Instytucja ta zdementowała jednak te informacje i wyszło na to, iż Nawrocki… po prostu kłamie. Nawrocki kłamie jak z nut Obecne władze Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku wystosowały oświadczenie w sprawie afery związanej z nierozliczeniem się przez Nawrockiego na kwotę ponad 100 tys. złotych w ramach wielokrotnego korzystania z ich luksusowych apartamentów. Potwierdzono, iż lokale te nie były nigdy przeznaczone dla pracowników muzeum, choćby tych zajmujących najwyższe funkcje. Podczas zorganizowanej konferencji prasowej w Zakopanem Nawrocki powiedział, iż dwukrotnie przebywał w nich 10-dniową kwarantannę w czasie pandemii. Zaznaczał, iż apartament ten miał mu służyć przede wszystkim do spotkań służbowych. – To nie