Portal niezalezna.pl pisał kilka dni temu o skandalicznej decyzji władz Wód Polskich. Jak twierdzą dziennikarze, gdy prognozy meteorologiczne zapowiadały obfite opady deszczu, zbiorniki retencyjne na Dolnym Śląsku nie tworzyły rezerwy powodziowej. Co więcej, w tym czasie część z nich (zbiorniki Topola, Kozielno, Otmuchów i Nysa) przyjmowała więcej wody niż spuszczała.
Ekspert: Należało zwiększyć rezerwę
W rozmowie z portalem były wiceprezes Wód Polskich Wojciech Skowyrski przekonuje, iż zarządca zbiorników popełnił błąd nie tworząc miejsca na wodę, która nadejdzie po obfitych opadach przyniesionych przez niż genueński. najważniejsze w całej sprawie jest zbadanie, kiedy prognozy dotyczące załamania pogody trafiły do Centrum Operacyjnego Wód Polskich we Wrocławiu.
– o ile pojawiłaby się w poniedziałek 9 września, a było już wtedy wiadomo o niżu genueńskim, absolutnie powinien następować natychmiastowy zrzut wody i przygotowanie dodatkowej pojemności antypowodziowej na tych zbiornikach. o ile prognoza mówi o opadach na poziomie powyżej 100 mm wiadomo, iż nastąpią ogromne przepływy. Należało jak najszybciej zwiększyć rezerwę – powiedział Skowyrski.
Ekspert przypomniał, iż 13 września Wody Polskie przekazały informację o rezerwie 136 proc. na zbiorniku w Nysie. To standardowa wartość zgodna z instrukcjami. Według Skowyrskiego, już wtedy "trzeba było jednak budować ekstrarezerwę na wszystkich zbiornikach na Nysie Kłodzkiej".
– Moim zdaniem należało przygotować większą rezerwę przeciwpowodziową. Nie można w takiej sytuacji kierować się tylko instrukcją gospodarowania wodą. Sterując zbiornikami trzeba mieć na uwadze coraz częstsze zjawiska ekstremalne. Na anormalne zjawiska trzeba odpowiednio reagować – dodał.
Czytaj też:Powódź w Polsce. Domański zapowiedział wsparcie dla osób z kredytami hipotecznymiCzytaj też:Awaria zbiornika na Dolnym Śląsku. Fatalne doniesienia