O pracy społecznej, planach dla wsi, a także marzeniach i pasjach rozmawiamy z nową sołtys Czyżowa KRYSTYNĄ PROCHWICZ-CZOP
Największą siłą Czyżowa są ludzie
– Co skłoniło Panią do podjęcia decyzji o kandydowaniu na stanowisko sołtysa?
– Przede wszystkim słowa wsparcia od bliskich, znajomych i mieszkańców, którzy podkreślali, iż jestem odpowiednią osobą do pełnienia tej funkcji. Ich zaufanie oraz przekonanie, iż moja determinacja i zaangażowanie mogą przynieść pozytywne zmiany dla naszej miejscowości, dały mi motywację do podjęcia tej decyzji. Sołtys to osoba, która reprezentuje mieszkańców, integruje społeczność i dba o rozwój wsi, a ja zawsze czułam, iż chcę działać na rzecz innych i poprawiać jakość życia w naszej miejscowości.
– Co zapamiętała Pani jako najtrudniejsze, a co jak najlepsze zdarzenie z pierwszych miesięcy sołtysowania? Co udało się zrobić dla miejscowości?
– Najtrudniejsze było mierzenie się z nowymi obowiązkami i odpowiedzialnością. Mimo wcześniejszego doświadczenia, które zdobyłam jako przewodnicząca Rady Rodziców w Szkole Podstawowej w Szczytnikach oraz aktywnej działalności społecznej, nie było mi łatwo, bo funkcja sołtysa wiąże się z większą skalą działań i koniecznością koordynowania wielu spraw jednocześnie. Początkowo wyzwaniem było poznanie wszystkich procedur administracyjnych i organizacyjnych, ale dzięki wsparciu mieszkańców i zaangażowanych osób udało mi się płynnie wejść w tę rolę. Najlepszym wspomnieniem z pierwszych miesięcy jest zdecydowanie ogromne wsparcie, jakie otrzymałam od bliskich, znajomych i mieszkańców. A największą satysfakcję daje mi widok uśmiechniętych twarzy podczas organizowanych wydarzeń – to najlepszy dowód na to, iż warto się angażować. Od początku mojej działalności udało się zrobić już wiele dla naszej miejscowości. Zorganizowaliśmy Dzień Kobiet, który był wspaniałą okazją do integracji i wspólnego świętowania. Było też spotkanie mikołajkowe, które sprawiło euforia najmłodszym, a minionego lata odbyły się wakacyjne zajęcia dla dzieci, pełne atrakcji.
– Z jakimi problemami aktualnie boryka się miejscowość? Czy jest tutaj dużo do zrobienia? Co jest najpilniejsze?
– Czyżów, mimo iż jest niewielką miejscowością, ma ogromny potencjał – przede wszystkim dzięki zaangażowanym mieszkańcom, którzy chcą działać na rzecz swojej wsi i dbać o jej rozwój. To właśnie ludzie są największą siłą naszej społeczności, co widać podczas wspólnych inicjatyw i wydarzeń. Jeden z głównych problemów, z jakimi boryka się Czyżów jest brak odpowiedniego pasa dla pieszych i nowej nawierzchni bitumicznej na drodze gminnej, która biegnie przez całą wieś, począwszy od Zborczyc. To kluczowa trasa, z której korzystają zarówno kierowcy, jak i piesi, dlatego zwiększenie bezpieczeństwa w tym rejonie jest jednym z najpilniejszych zadań. Koniecznie znaleźć trzeba rozwiązanie, które poprawi komfort i bezpieczeństwo mieszkańców, zwłaszcza dzieci i osób starszych. Oczywiście jest tu jeszcze wiele do zrobienia, ale wierzę, iż wspólnymi siłami możemy sukcesywnie rozwiązywać problemy i wykorzystywać potencjał naszej wsi.
– Jakie są marzenia, plany, priorytety na przyszłość?
– Moim głównym marzeniem i priorytetem jest ciągły rozwój Czyżowa, zarówno pod względem infrastrukturalnym, jak i społecznym. Chciałabym, aby nasza miejscowość była bezpieczna, dobrze skomunikowana i pełna życia, dzięki aktywności mieszkańców. Ważnym celem jest także integracja społeczności – poprzez organizację wydarzeń takich jak festyny, spotkania dla dzieci i seniorów oraz kooperacja z lokalnymi organizacjami, m.in. Kołem Gospodyń Wiejskich. W dalszej perspektywie chciałabym dążyć do rozwoju infrastruktury, poprawy jakości dróg, chodników oraz terenów rekreacyjnych, a także aktywizacji mieszkańców i wzmacniania poczucia wspólnoty. Wierzę, iż razem możemy osiągnąć naprawdę dużo i sprawić, by Czyżów był miejscem jeszcze bardziej przyjaznym, bezpiecznym i dynamicznie rozwijają- cym się dla wszystkich pokoleń mieszkańców.
– Co uważa Pani za największy atut sołectwa, który chciałaby Pani promować na zewnątrz?
– To jedność i kooperacja międzypokoleniowa. Żyjemy według zasady: ,,Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. W naszej społeczności starsi mieszkańcy dzielą się swoją mądrością i doświadczeniem, a młodsi wnoszą energię, siłę i nowe pomysły. To niezwykła wymiana, w której każdy ma swoją rolę, a jednocześnie wszyscy uczymy się od siebie nawzajem. Ogromną wartością jest to, iż wdrażamy dzieci w życie społeczne naszej wsi, ucząc je zaangażowania i troski o tradycje. Dzieci i młodzież odwdzięczają się swoją kreatywnością – uświetniają wydarzenia artystycznie, śpiewają podczas majówek, kolędują i aktywnie uczestniczą w festynach. Mamy bardzo zdolną młodzież, która chętnie pielęgnuje lokalne tradycje, czerpiąc inspirację od starszych mieszkańców, w tym od Uniwersytetu Trzeciego Wieku działającego w naszej miejscowości. To właśnie ta niezwykła wspólnota i wzajemne wsparcie sprawiają, iż nasza wieś tętni życiem, a tradycja przeplata się z nowoczesnym spojrzeniem. Chciałabym, aby ten duch współpracy był naszym znakiem rozpoznawczym i czymś, co będziemy pielęgnować i promować na zewnątrz jako wzór dla innych społeczności.
– Czy łatwo łączyć życie rodzinne i zawodowe z funkcją sołtysa?
– Bycie sołtysem jest bardzo wymagającą rolą, która wiąże się z ogromnym zaangażowaniem i poświęceniem czasu. Łączenie życia zawodowego, rodzinnego i funkcji sołtysa nie jest łatwe, ale staram się, żeby każda z tych sfer miała swoje miejsce. W moim przypadku jest to kwestia dobrego zarządzania czasem i wsparcia ze strony bliskich. Małżeństwo i życie rodzinne są dla mnie niezwykle ważne, a dodatkowym skarbem jest moja siedmiomiesięczna wnuczka, która wprowadza do mojego życia mnóstwo euforii i miłości. W pracy sołtysa najważniejsze jest wsłuchiwanie się w potrzeby mieszkańców i działanie na rzecz wspólnego dobra. Komunikacja z mieszkańcami, zrozumienie problemów i pomoc w ich rozwiązywaniu to absolutna podstawa. Trzeba także być dostępnym, elastycznym i gotowym na podejmowanie decyzji, które nie zawsze są łatwe, ale zawsze mają na celu poprawę jakości życia w naszej miejscowości.
– Nie jest tajemnicą, iż ma Pani interesujące hobby…
– Moja pasja, która daje mi ogromną euforia i satysfakcję to pieczenie ciast, a szczególnie ciasteczek różnego rodzaju. To dla mnie forma relaksu i kreatywności. Drugą wielką pasją jest niestandardowe krawiectwo. Tworzę różne rzeczy, a jedną z najfajniejszych, jakie udało mi się uszyć są maskotki, które mogą stać się małymi przyjaciółmi dzieci. Część z nich trafiła choćby na festyn jako fanty. Organizowałam też warsztaty krawieckie dla Szkoły Podstawowej w Szczytnikach, podczas których mali uczestnicy mogli nauczyć się podstaw szycia i stworzyć coś swojego. Zawsze ogromną satysfakcję sprawia mi, gdy widzę, jak dzieciak z uśmiechem na twarzy pokazuje, co udało mu się zrobić, a szycie wcale nie jest łatwe! To była świetna okazja, by nauczyć dzieci nowych umiejętności, ale też, by pokazać im, jak można łączyć kreatywność z pracą rąk. Moje pasje nie tylko pozwalają mi wyrażać się artystycznie, ale także dają możliwość łączenia przyjemnego z pożytecznym: pomagać innym, uczyć dzieci nowych rzeczy, a przy tym wciąż cieszyć się tym, co robię.
– Warto trochę pomarzyć… Gdyby miała Pani nieograniczone fundusze dla swojego sołectwa, co zmieniłaby Pani w Czyżowie w pierwszej kolejności?
Gdyby fundusze były nieograniczone, to Czyżów stałby się prawdziwym placem zabaw marzeń! Wyobrażam sobie, jak dzieciaki ścigają się na huśtawkach do nieba, zjeżdżają na gigantycznej zjeżdżalni w kształcie statku kosmicznego, a rodzice biorą udział w zawodach siłowych na minisiłowni, czując się jak superbohaterowie, którzy właśnie uratowali świat. By każdy mógł odpocząć po tych atrakcjach, stworzyłabym również strefę relaksu z leżakami, fontannami i może małymi kawiarenkami, gdzie można by się zrelaksować popijając kawę i patrząc na dzieciaki, które bawią się na supernowoczesnym placu. Dodałabym jeszcze ścieżki rowerowe, żeby każdy mógł sobie zrobić wyścigi jak w Tour de France, ale w wersji „Czyżów Edition”! A potem wielki ekran, który wyświetlałby nasz lokalny hit Wielka Przygoda w Czyżowie”! Każdy mieszkaniec mógłby poczuć się jak bohater tej opowieści, bo kto nie chciałby wystąpić w filmie o swojej miejscowości? W dalszej perspektywie, gdy już bym miała fundusze na absolutnie wszystko – zorganizowałabym festiwal Czyżowa! Z muzyką, tańcami, Zenkiem Martyniukiem i Marylą Rodowicz, pysznym jedzeniem i przede wszystkim ogromnym tortem – bo to, co mamy, to potencjał na świetną zabawę! Tak, wiem, trochę szaleństwo, ale przecież za marzenia się nie płaci, prawda?
Rozmawiała: Jolanta Białek