Stadionowe koncerty Dawida Podsiadły to bezdyskusyjnie jedno z największych i najważniejszych tegorocznych wydarzeń muzycznych w naszym kraju. Na siedmiu takich imprezach bawiło się łącznie blisko pół miliona ludzi! Jak się okazuje, podczas jednej z nich najpopularniejszemu polskiemu wokaliście towarzyszyła na scenie przedstawicielka Miejskiej Orkiestry Dętej w Ostrzeszowie, tamburmajor Magdalena Góra-Nawrot.
Wszyscy, którym dane było oglądać Dawida Podsiadło na stadionie w Warszawie, Gdańsku, Poznaniu, Wrocławiu czy Chorzowie z pewnością byli pod wrażeniem skali i rozmachu, z jakim zorganizowane były te wydarzenia. Do najbardziej efektownych, zaskakujących i zapadających w pamięć momentów zaliczyć należy z pewnością gościnne występy Orkiestry OSP Nadarzyn, uważaną za najlepszy tego typu zespół nie tylko w Polsce, ale i Europie. W jej składzie podczas koncertu w Poznaniu znalazła się mieszkanka Myjomic w powiecie kępińskim, członkini ostrzeszowskiej Miejskiej Orkiestry Dętej – Magdalena Góra Nawrot.
– Można powiedzieć, iż w sumie było to przez przypadek – mówi. – Już któryś raz z rzędu wzięłam udział w warsztatach dla kapelmistrzów i tamburmajorów, które prowadził Mirosław Chilmanowicz, kapelmistrz Orkiestry Nadarzyn, która występowała z Dawidem Podsiadło. Tam w pewnym momencie padła propozycja „a może chciałabyś wziąć udział wraz ze mną i orkiestrą w występie Dawida?”. Początkowo myślałam, iż to tylko żart, ale drugi raz ta propozycja padła, kiedy Mirosław Chilmanowicz zaprosił mnie na pierwszy zjazd tamburmajorek i mażoretek, który organizował w Nadarzynie. Wtedy pomyślałam, iż może to jest to, iż coś z tego będzie. Pod koniec marca zadzwonił do mnie i powiedział, iż w kwietniu zaczynają pierwsze próby w studio Polsatu i zaprasza mnie do Warszawy. No i po prostu pojechałam. Tak zaczęła się ta przygoda. W Warszawie ćwiczyliśmy intensywnie kilka godzin. Kiedy weszłam do studia i zobaczyłam tę ogromną scenę wynajętą dla Dawida to pomyślałam, iż to chyba się nie dzieje, iż to jakiś sen.
Dzięki temu zaproszeniu pani Magdalena miała okazję dosłownie i w przenośni od kulis obserwować kreowanie bezprecedensowego w naszym kraju przedsięwzięcia.
– Kilku menadżerów, każdy odpowiedzialny za coś innego. Próby rozpoczynały się od sobotnich godzin porannych, kończyły się próbą Dawida do godziny 15.00. Od 15.00 na stadionie nie działo się już adekwatnie nic, ponieważ od 17.00 wpuszczano ludzi. My wtedy jedliśmy obiad, a Dawid miał swoje 2-3 godziny totalnego spokoju, nikt nie mógł mu przeszkadzać.
Orkiestra pojawiała się na scenie w niezwykle spektakularny sposób. Można wręcz powiedzieć, iż wyrastała jak spod Ziemi, wmaszerowując przez specjalny właz.
– Niektórzy twierdzą, iż siedzieliśmy pod sceną przez cały koncert – żartuje M. Góra-Nawrot. – Nie, został dla nas po prostu zrobiony tzw. tunel, przez który ochrona pomogła nam przejść na scenę. Najważniejszym zadaniem pod sceną było to, żeby każdy ustawił się pod odpowiednim wyjściem. Tuby wjeżdżały na specjalnych podestach. Różnego rodzaju zakamarków było tam mnóstwo, więc można było się naprawdę zgubić.
Choć w gronie członków orkiestry panowała bardzo dobra, niemal rodzinna atmosfera to oczywiście nie obyło się bez tremy i stresu. W końcu nie co dzień występuje się występuje się przed kilkudziesięciotysięczną publicznością.
– Mój pierwszy stres był w tym momencie, kiedy wyszłam już spod sceny i podniosłam głowę, żeby spojrzeć na zgromadzonych ludzi – nie kryje nasza rozmówczyni. – Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, iż jest tam 56 tysięcy ludzi. Był lekki stres, ręce mi się trochę trzęsły, ale po chwili musiałam to opanować, żeby wszystko poszło dobrze.
Pomogła z pewnością obecność na widowni najbliższej osoby.
– Przypadkowo udało się mojemu mężowi kupić bilet na niedzielny koncert – wspomina pani Magdalena. – To było dosłownie miesiąc przed. Cud, iż jeszcze były miejsca. adekwatnie występowałam naprzeciwko mojego męża. Było to takie budujące, fajne i mega wspierające, iż był i mógł zobaczyć jak to się odbywa i razem ze mną to przeżyć. Takie nasze rodzinne przeżycie.
Wszystkie te niezwykłe emocje i wspomnienia powróciły na nowo, kiedy do kin trafił film pt. „Dawid Podsiadło-dokumentalny’, podsumowujący stadionową trasę koncertową. Znaczna część zawartych w nim ujęć pochodzi właśnie z Poznania, a M. Góra-Nawrot na ekranie pojawia się kilkakrotnie.
– To było coś niezwykłego, takie co takim zwykłym, normalnym ludziom z małych miejscowości nie zdarza się zbyt często. Dziękuje losowi, iż mi się to zdarzyło – przyznaje i zapowiada. – Moja przygoda pod hasłem orkiestry jest szeroko rozumiana. Każdą okazję staram się wykorzystywać. Uważam, iż każda okazja dzieje się po coś, więc mam nadzieję, iż w przyszłości, jeżeli nie z orkiestrą z Nadarzyna to wystąpię z inną. Bardzo to lubię. A jeżeli chodzi o samą orkiestrę z Nadarzyna to poznałam dzięki niej wieli fantastycznych, otwartych i szczerych ludzi, którzy są wartościowi i fajnie byłoby te przyjaźnie kontynuować.
Oby wszystkie te plany udało się zrealizować, czego serdecznie życzymy z okazji zbliżających się Świąt i Nowego Roku, gratulując jednocześnie pani Magdzie tej wielkiej przygody, jaką przeżyła. ŁŚ