Z okazji Międzynarodowego Dnia Czystego Powietrza dla Błękitnego Nieba matka pierwszego pacjenta, którego diagnoza łączy problemy zdrowotne z jakością powietrza, zaapelowała do europarlamentarzystów o działanie. Dzisiejsza data przypada kilka dni po rozpoczęciu roku szkolnego, a już za niecały miesiąc zacznie się kolejny sezon grzewczy. Te czynniki są ze sobą ściśle związane: łączy je zdrowie oraz życie naszych dzieci i nas samych.
To, jakim powietrzem oddychają najmłodsi, ma niebagatelny wpływ na ich stan zdrowotny oraz łatwość lub trudność w przyswajaniu wiedzy. Kilka miesięcy temu nagłośniliśmy historie trzech chłopców: Maćka, Gabriela i Tomka. Dzięki temu sprawę 11-letniego Maćka poruszono w ogólnopolskich mediach. Dotarła również za granicę. Jego matka zdecydowała się zwrócić bezpośrednio do eurodeputowanych.
- Czytaj także: Pierwszy pacjent z takim orzeczeniem. Smog winowajcą
Maciek, Gabriel i Tomek – chłopcy, których historie trzeba poznać
O każdym z tych dzieci można powiedzieć: „chory na smog”. Maciek z Warszawy, jako pierwszy pacjent w historii, został (nieoficjalnie) zdiagnozowany w kierunku chorób spowodowanych przez zanieczyszczenia powietrza. W jego dokumentacji medycznej lekarka napisała: „Podejrzenie nadreaktywności oskrzeli/alergii wynikającej z zanieczyszczenia powietrza. Chłopiec cierpi z powodu nawracających napadów kaszlu w okresie grzewczym z nasileniem przy nadmiernym smogu”.
- Czytaj także: Dzieci chore przez smog? Przypadek Maćka nie jest jedyny [WASZE HISTORIE]
Unijna komisja ma ambitne dążenia. Smog musi ustać
Rodzice i eksperci postulują za poparciem polityki na rzecz poprawy jakości powietrza. Komisja Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności (ENVI) poparła zaostrzenie norm jakości powietrza. Jednak spora część polskiej sceny politycznej zdaje się nie widzieć problemu w tym, iż stan naszego powietrza to dziś realne zagrożenie zdrowotne.
– Komisja ENVI wsparła ambitne zapisy aktualizacji dyrektywy CAFE – m.in. pełne dostosowanie przepisów unijnych do rekomendacji WHO. To oznacza, iż jej członkowie i członkinie dobrze rozumieją zagrożenia związane z oddychaniem zanieczyszczonym powietrzem oraz chcą chronić zdrowie publiczne przed smogiem – tłumaczy SmogLabowi Weronika Michalak, dyrektorka HEAL Polska.
Podkreśla, iż ma to szczególne znaczenie w kontekście zdrowia dzieci. To one są najbardziej narażone na utratę zdrowia wskutek oddychania zanieczyszczonym powietrzem.
Michał Derencz z Rodziców dla Klimatu, prywatnie ojciec dzieci w wieku szkolnym, mówi SmogLabowi: – Na pewno to bardzo źle, iż Polska nie przyjęła bardzo zaostrzonych norm, które ma WHO. Gdyby przyjąć je w Polsce, mielibyśmy ciągle alarmy smogowe. A to dobrze by nie wyglądało, dlatego nasz rząd chce trzymać się od tego jak najdalej – ironizuje.
Mama Maćka woła o pomoc i wzywa do rozsądnych decyzji
Pani Karolina, mama chłopca chorującego przez smog, napisała do eurodeputowanych poruszający list. Opisuje w nim wyboistą i krętą drogę, którą pokonuje z dzieckiem cała najbliższa rodzina. Od alergologa do laboratorium. Od lekarskiego gabinetu do szpitala. I cykl się powtarza. Życie chłopca, choć dopiero 11-letnie, przepełniają wizyty u lekarzy, badania, a choćby pobyty w szpitalu.
Maciek choruje adekwatnie od urodzenia. Uporczywy kaszel najbardziej nasila się w smogowe dni. Sezon grzewczy to dla niego najgorszy okres w roku. Za nim lata błędnych diagnoz. Mama Maćka doświadczyła także cynicznego stosunku niektórych medyków do jej sugestii. Tych, które wskazywały na związek dolegliwości jej syna ze smogiem.
Dziecko cierpi, a przez choroby opuszcza szkołę. Z tego powodu musi nadrabiać zaległości w nauce. Tracą na tym jego więzi z rówieśnikami, którzy do placówki chodzę regularnie. Rodzice stają przed wyborem: iść do pracy, czy zostać z synem w domu. Wybierają to drugie, na czym z kolei nie zyskuje ich praca zawodowa. Stale muszą z czegoś rezygnować. Życie rodzinne toczy wokół chorób Maćka, który nie może funkcjonować tak, jak jego znajomi. Dziecko przyjmuje wtedy antybiotyki i sterydy. One obciążają jego młody organizm, a koszty wizyt lekarskich i medykamentów – portfel rodziców.
Rodzice odnoszą się do smutnej, polskiej rzeczywistości. Smog spowszedniał
Sam Maciek stworzył sugestywny komiks wyraźnie pokazujący dotychczasowe nieprawidłowości w politycznym nastawieniu stanu powietrza. Podpisał go: „PRZESTAŃCIE TRUĆ! DAJCIE NAM ODDYCHAĆ!” Rysunek dołączono do listu.
Oto jego fragment:
„Jako Polka i obywatelka Unii Europejskiej oczekuję, iż Państwa decyzje polityczne będą odzwierciedlać wartości, na które powołujecie się w kampaniach wyborczych, iż dołożycie wszelkich starań, aby naprawić legislacyjne błędy poprzedników, którzy przy podejmowaniu decyzji ws. norm jakości powietrza kierowali się zyskiem biznesu, a nie zdrowiem obywateli. Dziś my, zwykli obywatele, płacimy za to ogromną cenę każdego dnia, ponosząc koszty leczenia naszych rodzin cierpiących z powodu astmy, alergii, problemów układu oddechowego, nerwowego, krążenia, a także nowotworów, które są w naszym kraju epidemią.
Jako mama Maćka – błagam Państwa z całego serca: nie zmarnujcie tej szansy! Stańcie po stronie dzieci i polskich rodzin – naszego prawa do oddychania czystym powietrzem i życia w czystym środowisku! Wiem, co to znaczy, kiedy własne dziecko traci zdrowie w wyniku zanieczyszczenia powietrza i – oprócz szczególnej opieki nad synem – jedyne, co mogę zrobić, to prosić o ochronę zdrowia innych dzieci, które mogą cierpieć podobnie jak Maciek” – apeluje pani Karolina.
[Całość listu dostępna jest TUTAJ]
– Moim zdaniem zmianę w społeczeństwie wymuszają zmiany przepisów. Dlatego apel do europosłów jest jak najbardziej wskazany – mówi Michał Derencz.
Jakich konkretnych działań należy się spodziewać? Michalak wyjaśnia: – Od europosłów i europosłanek należy oczekiwać przede wszystkim poparcia dla ambitnych przepisów, które nie chronią interesu przemysłu, spółek węglowych czy biznesu, a interes obywateli i obywatelek UE. W tym prawo do życia w czystym środowisku i oddychania czystym powietrzem.
Smog prowadzi do astmy, a choćby do śmierci
W dokumentacji Maćka zaznaczono, iż chłopiec cierpi na początkową fazę astmy przez panujący smog. Takich przypadków jest jednak znacznie więcej, również wśród dorosłych. Jakub Jędrak, fizyk, działacz Polskiego Alarmu Smogowego (PAS), komentuje: – W Polsce na astmę choruje ok. 2 mln osób. U znacznej części z nich choroba nie jest jednak rozpoznana. Nie może więc być adekwatnie leczona. Badania wyraźnie pokazują, iż narażenie na zanieczyszczenia powietrza wiąże się z nasilenia objawów astmy.
Powołuje się na tragiczną historię 9-latki z Londynu, o której pisaliśmy szerzej na łamach SmogLabu.
– Można powiedzieć iż te badania to suche liczby, procenty, statystyka. Tyle, iż za takimi danymi stoją prawdziwe historie konkretnych ludzi, często bardzo dramatyczne. Najbardziej znany jest chyba przypadek 9-letniej mieszkanki Londynu, Elli Kissi-Debrah, która zmarła w 2013 r. w wyniku ataku astmy. Co ważne, dziewczynka mieszkała przy ruchliwej ulicy, była więc narażona na wysokie stężenia zanieczyszczeń. W akcie zgonu jako jedną z trzech przyczyn jej śmierci wpisano właśnie narażenie na zanieczyszczenia powietrza. Nie stało się to jednak od razu, ale po trwającej wiele lat batalii sądowej, którą prowadziła matka Elli.
Przedstawiciel PAS-u dodaje: Mamy też dowody na to, iż długotrwałe oddychanie zanieczyszczonym powietrzem może przyczyniać się do rozwoju astmy u osób wcześniej zdrowych. jeżeli nie poprawimy jakości powietrza w Polsce, to dalej będzie miało ono fatalny wpływ na nasze zdrowie. A szczególnie wysoką cenę płacić będą osoby starsze, dzieci i osoby chore na astmę.
- Czytaj także: Smog zabił 9-latkę. „Mojej córki już nie ma, ale WY macie o kogo walczyć”
Początek roku szkolnego niesie kolejne wyzwania. Również dla poprawy jakości powietrza
– Gdy zaczyna się rok szkolny, placówka edukacyjna i teren wokół niej są miejscami, w których nasze dzieci spędzają sporą część dnia. Jako rodzice nie mamy ich wtedy pod swoją opieką. I byłoby dobrze, gdybyśmy jako rodzice wiedzieli, iż one są tam bezpieczne – mówi SmogLabowi Michał Derencz z Rodziców dla Klimatu.
W miejscowościach bliskich miejsca zamieszkania Derencza sezon grzewczy zaczyna się już w połowie września. Jak relacjonuje, przy niektórych szkołach umiejscowione są tam czujniki jakości powietrza; między innymi z NASK. – Właśnie w pobliżu szkół, które bardzo często są w centrach miejscowości [we Włodowicach k. Nowej Rudy] jest duże zanieczyszczenie powietrza.
Przyznaje, iż czuje niepokój, widząc wskazania czujników. – To stawia nas w trudnej sytuacji. Rodzic nie ma wyjścia – musi wysłać dziecko do szkoły. Jednocześnie ma mały wpływ na to, czym będzie tam oddychało i czy nauczyciele są świadomi, iż w czasie dużego zanieczyszczenia powietrza nie powinni wychodzić na zewnątrz. Czasem [gdy jest smog] wietrzenie klas będzie gorsze niż nieotwieranie okien. Zalecenia są takie, żeby wietrzyć, jednak wtedy powietrze na zewnątrz jest dużo gorsze niż to wewnętrzne.
Dzieci czy biznes paliw kopalnych?
– Skoro powietrze wokół nas jest tak zanieczyszczone substancjami, które mogą wywołać udar, raka czy zaburzenia rozwoju u najmłodszych, to – by chronić zdrowie własne i naszych dzieci – musimy zakładać maski i korzystać z oczyszczaczy powietrza w pomieszczeniach, w których przebywamy – mówi Michalak.
Zauważa przy tym pewną niedorzeczność.
– Absurdem jest, iż dziecko nie może wyjść zimą na spacer bez maski (a powszechnego używania masek antysmogowych nie zaleca się dla dzieci), ponieważ naraża się na zachorowanie na poważne choroby przewlekłe. A już choćby kilka godzin oddychania smogiem ma widoczne konsekwencje w postaci m.in. bólu głowy, dekoncentracji czy problemów w nauce – wyszczególnia dyrektorka HEAL Polska.
Weronika Michalak jednocześnie dostrzega potrzebę otwartego komunikowania tego, co potwierdza nauka. Ma na myśli mówienie o chorobach i zgonach związanymi z oddychaniem zanieczyszczonym powietrzem i ich kosztach. A także o prawie człowieka do życia w czystym środowisku.
Jak więc efektywnie informować nauczycieli, iż jesienny czy zimowy spacer na „świeżym” powietrzu, bez uprzedniego sprawdzenia jego jakości danego dnia, wyrządza dzieciom więcej szkody niż pożytku? – Edukować powinniśmy wszystkich, począwszy od rodziców, przez nauczycieli, po polityków, którzy podejmują najważniejsze decyzje w zakresie stanowienia prawa. Wiadomo, iż regulacja dotycząca redukcji emisji szkodliwych substancji uderzy w zanieczyszczające sektory. Ale to w tej sytuacji mamy chronić przemysł paliw kopalnych i biznes, a nie nasze dzieci?