„Ukraina przygotowuje się do przeprowadzenia prowokacji w Polsce z udziałem grupy sabotażowo-rozpoznawczej podszywającej się pod rosyjskie i białoruskie siły specjalne” – poinformowała rosyjska Służba Wywiadu Zagranicznego (SWR) w oświadczeniu udostępnionym agencji TASS. Jak to rozumieć?
Moskwa twierdzi, iż Ukraina szykuje duży zamach w Polsce. Rosyjska agencja informacyjna TASS twierdzi, iż ukraińska prowokacja może polegać na ataku na polskie obiekty infrastruktury krytycznej. Celem ma być przekonanie polskiej opinii publicznej do dołączenia do wojny przeciwko Rosji.
Jak twierdzą Rosjanie, powołując się na dane swojego wywiadu, „scenariusz został opracowany przez Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy (GUR) przy współpracy z polskim wywiadem. Władze w Kijowie planują przeprowadzenie prowokacji w Polsce z udziałem grup sabotażowo-rozpoznawczych, „rzekomo składających się z żołnierzy rosyjskich i białoruskich sił specjalnych. Prowokatorzy zostali starannie dobrani. Wśród nich znajdą się „bojownicy z Legionu Wolność Rosji walczący po stronie Ukrainy oraz białoruskiego Pułku Kaliniowskiego”.
Moskwa twierdzi, iż Kijów przez cały czas próbuje „wciągnąć europejskie kraje NATO w konflikt zbrojny z Moskwą”, a najlepszym na to sposobem ma być duża operacja fałszywej flagi, która przekona polskie władze i społeczeństwo do oficjalnego dołączenia do wojny i wysłania na Ukrainę wojska.
Jak rozumieć tę deklarację? Jak się zdaje, można ją wytłumaczyć na dwa sposoby: albo rzeczywiście Rosjanie coś odkryli i obawiają się rozszerzenia działań zbrojnych na kraje NATO, albo jest to nic innego jak rosyjska wrzutka propagandowa, mająca skłócić Kijów z Warszawą, ewentualnie tłumaczyć prawdziwą, rosyjską operację specjalną, planowaną na terenie Polski.
Na tą drugą możliwość wskazuje twierdzenie Rosjan, iż rzekoma ukraińska prowokacja, szykowana jest za wiedzą i z udziałem polskich służb specjalnych. Nietrudno sobie wyobrazić co byłoby, gdyby taki udział ujrzał światło dzienne. Byłaby to bez wątpienia największa afera III RP, która wywróciłaby scenę polityczną, jak też doprowadziła do definitywnego odwrócenia się polskiej opinii publicznej od Ukrainy.
Polecamy również: To nasza wojna?