Komentując fatalną decyzję Andrzeja Dudy, o podpisaniu ustawy ws. powołania komisji ds. zbadania wpływów rosyjskich w Polsce, premier Morawiecki zaatakował… Donalda Tuska. Zupełnie tak jakby to lider opozycji był odpowiedzialny za wprowadzenie fatalnego prawa.
– Nie ma się czego bać, zachęcam do zbadania tego. Przecież tu widać wyraźnie, iż jak się uderzy w stół, to jakieś nożyce się odzywają. Dlaczego się ta nasza szanowna opozycja, w szczególności pan Tusk, tak boi komisji weryfikującej wpływy rosyjskie? – mówił Morawiecki.
– Przecież wystarczy, gdyby powiedział, o czym rozmawiał z Putinem na molo w Sopocie, czy w samolocie. O czym rozmawiali ze sobą kilka razy w sytuacji, kiedy nie było to rejestrowane, kiedy nie było z tego żadnego sprawozdania – dodał szef rządu PiS.
Tonący brzydko się chwyta. Nie inaczej jest w przypadku Prawa i Sprawiedliwości. W obliczu utraty władzy politycy od Kaczyńskiego zrobią wszystko, by zniszczyć demokratyczną opozycję. To od nas zależy, czy im się to uda.