Morawiecki w Radomiu: festiwal hipokryzji i taniego populizmu

2 dni temu
Zdjęcie: Morawiecki


Wystąpienie Mateusza Morawieckiego w Radomiu to popis politycznego kabaretu, w którym były premier, zamiast zaproponować cokolwiek sensownego, woli straszyć, obrażać i rzucać absurdalne pomysły, licząc na poklask najbardziej łatwowiernych słuchaczy. Szef EKR, niegdyś premier, a dziś desperacko próbujący utrzymać się na politycznej scenie, postanowił w Radomiu odgrzać stare PiS-owskie straszaki: imigrantów, Niemców i rzekomą zdradę Tuska. Efekt? Żenująca mieszanka populizmu, ksenofobii i zwykłego kłamstwa, która bardziej ośmiesza samego Morawieckiego niż kogokolwiek innego.

Już na wstępie Morawiecki serwuje propozycję, która brzmi jak żart z kiepskiej komedii: „Przyjmijmy 157 nielegalnych imigrantów i wymieńmy ich za wszystkich proniemieckich polityków w Polsce. 157 – tylu jest posłów Platformy Obywatelskiej. Ale w zasadzie zróbmy jeden wyjątek – 158 – i wytransportujmy tam do Niemiec jeszcze jednego proniemieckiego kandydata. Tego, który chciał Centralny Port Komunikacyjny budować w Berlinie – Rafała Trzaskowskiego.”

Czy Morawiecki naprawdę myśli, iż ktoś potraktuje ten pomysł poważnie? Porównanie posłów PO do imigrantów, których można „wymienić” jak towar na bazarze, to nie tylko obraza dla inteligencji słuchaczy, ale i dowód na to, jak nisko PiS jest w stanie się stoczyć, byle tylko zaatakować przeciwników. A zarzut, iż Trzaskowski chciał budować CPK w Berlinie? To kłamstwo tak absurdalne, iż aż śmieszne – nikt nigdy nie słyszał o takim pomyśle, poza może samym Morawieckim, który najwyraźniej żyje w świecie własnych fantazji. Zwieńczeniem tej farsy jest jego zapewnienie: „Z tyloma nielegalnymi migrantami sobie poradzimy, ale będziemy mieli wtedy propolski rząd, propolski Sejm i propolską ekipę.”

Propolski rząd? Chyba raczej pro-PiS-owski, bo Morawieckiemu najwyraźniej marzy się Polska, w której jedyną słuszną opcją jest jego partia, a reszta to „zdrajcy” do wywózki. To nie patriotyzm, to polityczny szantaż emocjonalny.

Dalej Morawiecki przechodzi do swojej ulubionej narracji o „zdradzie granicznej” Tuska, rzucając oskarżenia jak z taniego thrillera: „Mamy do czynienia z trzecią zdradą graniczną Tuska. Pierwsza była wtedy, kiedy ruszyła nawała. Kiedy Łukaszenka i Putin ściągali ludzi z Bliskiego Wschodu, żeby ośmieszyć Polskę.”

„Nawała”? Serio, Morawiecki? Brzmi to jak tytuł kiepskiego filmu katastroficznego, a nie poważna analiza sytuacji na granicy. Kryzys migracyjny z 2021 roku był rzeczywiście trudny, ale to za rządów PiS – z Morawieckim jako premierem – Polska nie potrafiła skutecznie współpracować z UE, by rozwiązać problem. Zamiast tego PiS wolał budować mur i robić z siebie męczennika, podczas gdy migranci cierpieli w lasach. Oskarżanie Tuska o „zdradę” w tej sprawie to hipokryzja, bo to właśnie PiS-owska polityka izolacji i straszenia imigrantami doprowadziła do chaosu.

Morawiecki nie poprzestaje na tym i brnie dalej, strasząc rzekomym paktem migracyjnym „Druga, kiedy de facto przyjęli pakt migracyjny. Ten, przed którym broniliśmy Polaków skutecznie. Cały czas, kiedy były rządy Prawa i Sprawiedliwości, pakt migracyjny nie obowiązywał.”

To kłamstwo, które Morawiecki powtarza z uporem godnym lepszej sprawy. Pakt migracyjny UE, o którym mówi, jest wciąż w fazie negocjacji, a jego ostateczny kształt nie został przyjęty. Rządy PiS rzeczywiście blokowały wszelkie rozmowy na ten temat, ale nie z troski o Polaków, tylko z czystego populizmu – woleli straszyć „brukselskimi elitami” niż szukać realnych rozwiązań. Morawiecki dobrze wie, iż pakt migracyjny nie został „przyjęty tydzień po grudniu 2023 roku”, ale woli kłamać, bo prawda nie pasuje do jego narracji.

Na koniec były premier serwuje kolejną porcję straszenia: „Granica zachodnia jest dziurawa jak szwajcarski ser. Przez granicę zachodnią kanclerz Scholz i niemiecka policja wciskają do Polski co najmniej 9 000 nielegalnych imigrantów.”

Dziurawa granica? Może Morawiecki zapomniał, iż to za jego rządów Polska weszła do strefy Schengen, co z definicji oznacza otwartą granicę z Niemcami? A te „9 000 imigrantów” to liczby wyssane z palca – niemieckie media i Bundestag nie potwierdzają takich danych, co pokazuje, iż Morawiecki po prostu zmyśla, byle tylko podsycić antyniemieckie nastroje. To żenujące, iż były premier zniża się do takich manipulacji, zamiast mówić o realnych problemach, jak choćby fatalny stan gospodarki, który zostawił po sobie jego rząd.

Wystąpienie Morawieckiego w Radomiu to pokaz desperacji i braku pomysłów. Zamiast merytorycznej debaty, były premier woli straszyć imigrantami, Niemcami i Tuskiem, rzucając przy tym absurdalne propozycje i kłamstwa. jeżeli to ma być poziom politycznej dyskusji w wykonaniu PiS, to może rzeczywiście lepiej „wytransportować” Morawieckiego – ale nie do Niemiec, tylko na polityczną emeryturę, gdzie jego populistyczne bajki nikomu już nie zaszkodzą.

Idź do oryginalnego materiału