Morawiecki bez szans? To on może być następcą Kaczyńskiego

7 miesięcy temu
Zdjęcie: Politycy PiS w Sejmie Źródło: PAP / Tomasz Gzell


W PiS nie ustaje dyskusja nt. przejęcia schedy po Jarosławie Kaczyńskim. W rozmowach przewija się kilka nazwisk.


Jarosław Kaczyński miał zapowiedzieć, iż nie będzie osobiście wskazywał żadnego polityka, ani nikogo "namaszczał" na swojego następcę. O tym, kto zostanie nowym prezesem Prawa i Sprawiedliwości ma zdecydować planowany na pierwszą połowę 2025 r. kongres wyborczy ugrupowania – podał Onet.


Decyzję tę prezes PiS miał ogłosić kilka tygodni temu. Przekazał ją swoim najbliższym współpracownikom, prosząc o zachowanie tajemnicy. "Chodziło o to, aby nie wszczynać w partii niepotrzebnego w tej chwili zamieszania, które teraz mogłoby tylko zaszkodzić Prawu i Sprawiedliwości" – czytamy.


Trzy nazwiska w grze


Na krótkiej liście potencjalnych kandydatów na "delfina" oprócz samego Morawieckiego, który jako pierwszy zgłosił swój akces do przejęcia władzy w partii po Kaczyńskim, w tej chwili znajdować się mają jeszcze trzy nazwiska: Beaty Szydło, Mariusza Błaszczaka oraz Przemysława Czarnka.


To ten ostatni ma mieć – w kontekście obecnych wydarzeń – największe szanse. Swoje przywództwo pokazał podczas ostatniego sporu, jaki wybuch w PiS wobec decyzji dot. głosowania ws. odwołania Krzysztofa Bosaka z funkcji wicemarszałka Sejmu. Szef klubu Mariusz Błaszczak miał zarządzić dyscyplinę i głosowanie "za" odwołaniem Bosaka. Duża grupa posłów była jednak przeciwna.


"Na czele buntu stanął były minister edukacji Przemysław Czarnek, którego wystąpienie przeciwko Błaszczakowi nagrodzone zostało gromkimi brawami. To właśnie Czarnek — w ocenie coraz większej grupy posłów PiS — wyrasta w partii Kaczyńskiego na tego, który najlepiej odczytuje nastroje zarówno członków PiS, jak i wyborców" – czytamy.


– Przemek, jeżeli stanie do wyścigu o fotel prezesa PiS, to może go wygrać – mówią politycy Zjednoczonej Prawicy. Z kolei najmniejsze szanse dają oni dzisiaj Mateuszowi Morawieckiemu.


– To Mateusz od lat uważany był za wybrańca i delfina prezesa. Teraz, gdy zbliża się ta najważniejsza rozgrywka, to już na jej starcie wzbudził gniew i niezadowolenie całej partii, z prezesem Kaczyńskim włącznie. To nie najlepszy dla Mateusza prognostyk, choć jako pierwszy miał odwagę powiedzieć wszystkim wprost, na czym mu najbardziej zależy. Nikt już nie ma co tych intencji złudzeń – twierdzi informator Onetu.


Czytaj też:"Postanowiliśmy to pokazać". Czarnek: Konfederacja jest w koalicji z POCzytaj też:Poseł KO: Chyba po raz pierwszy zgodzę się z Kaczyńskim
Idź do oryginalnego materiału