Ministerstwo Sportu wysyła na Podhale „nową miotłę”. W tle inwestycja warta miliony i „afera obyczajowa”

news.5v.pl 3 dni temu
  • Pod kierownictwem odchodzącego dyrektora ośrodek COS przeszedł inwestycje za ponad 300 mln zł, w tym budowę dwóch hoteli, modernizację skoczni i stadionu
  • Obecnie w Ośrodku Przygotowań Olimpijskich pod Giewontem trwa budowa hali lodowej. Ta jest opóźniona o 5 miesięcy
  • Minister sportu Sławomir Nitras krytykował dyrektora za opóźnienia, ale nie zwolnił go. Sebastian Danikiewicz w grudniu sam złożył wypowiedzenie z pracy
  • Teraz jednak Ministerstwo Sportu i Turystyki mocno „uderzyło” w odchodzącego dyrektora. Stało się to w ostatnim tygodniu jego pracy.
  • Więcej podobnych tekstów znajdziesz na głównej stronie Onet

Ośrodek Przygotowań Olimpijskich Centralnego Ośrodka Sportu (OPO COS) w Zakopanem zna niemal każdy polski sportowiec niezależnie od dyscypliny. Zarówno zimą, jak i latem trenują tu od wielu dekad sportowcy wielu dyscyplin, przygotowując się w warunkach górskich do Igrzysk Olimpijskich oraz mistrzostw świata czy Europy. To w Zakopanem wiosną 1974 r. trenowały przed wyjazdem do RFN „Orły Górskiego”. W ostatnim czasie cyklicznie do popularnego „COS-u” przyjeżdżają też na zgrupowania reprezentanci Polski w siatkówce mężczyzn i kobiet.

Zakopiański ośrodek powstał jeszcze przed wojną i na przestrzeni lat przechodził kilka potężnych zmian. Ostatnia fala dużych prac na jego terenie miała miejsce w ostatnich latach. Niemalże całkowicie od nowa wybudowano tu dwa hotele, przebudowano profil skoczni narciarskiej Wielka Krokiew, wyremontowano kompleks średnich i małych skoczni, wybudowano nowoczesne trasy do narciarstwa biegowego (ze sztucznym naśnieżaniem i oświetleniem) oraz przebudowano stadion lekkoatletyczny i sale do podnoszenia ciężarów czy maty dla zapaśników i przedstawicieli sportów walki.

W dużej mierze była to zasługa dyrektora Sebastiana Danikiewicza, który w Zakopanem pracował od 2016 r. jako samodzielny dyrektor (wcześniej dwa lata był zastępcą dyrektora) i w tym czasie ściągnął pod Giewont inwestycje w infrastrukturę sportową wartą ponad 300 mln zł.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Nowy dyrektor COS musi dokończyć budowę krytego toru lodowego

Danikiewicz był uważany za fachowca. Choć do COS-u ściągnęła go jeszcze platformerska wówczas minister sportu Joanna Mucha, to przetrwał w ośrodku cały okres rządów PiS-u i kolejnych ministrów sportu z nadania prawicy. Początkowo dobrze radził sobie także we współpracy z ministrem sportu Sławomirem Nitrasem. Przez niemal cały 2024 r. polityk nie miał do niego zastrzeżeń i podczas kilku swoich wizyt w Zakopanem chwalił Danikiewicza za dobre prowadzenie ośrodka.

Według ustaleń Onetu to miało zmienić się pod koniec zeszłego roku. W październiku 2024 r. w Zakopanem powinny zakończyć się prace na budowie drugiej w naszym kraju krytej hali lodowej (pierwszą zbudowano w 2017 r. w Tomaszowie Mazowieckim). Kryty tor lodowy pod Giewontem zarówno ministrowie sportu z nadania PiS-u, jak i KO zachwalają jako jedną z największych inwestycji w sport w ostatnich latach. Hala ma być supernowoczesną i jedną z najlepszych na świecie. Obiekt niemal natychmiast ma też zgodnie z zapowiedziami przejąć największe światowe imprezy. Na styczeń 2026 r. zaplanowano na torze Mistrzostwa Świata Juniorów w łyżwiarstwie szybkim.

Grzegorz Momot / PAP

Kryty tor lodowy w Zakopanem z zewnątrz jest gotowy od mniej więcej roku. Problemem jest wykończenie gigantycznej hali od wewnątrz

Hala, która miała być gotowa pięć miesięcy temu, cały czas jest jednak niedokończona, a w tej chwili nie realizowane są na niej żadne prace. Robotnicy budujący obiekt zeszli z placu budowy, bo główny wykonawca domaga się renegocjacji kontraktu. Przez wiele tygodni niewypłaceni mieli być też podwykonawcy, ale jak udało nam się ustalić, ten problem już rozwiązano.

— w tej chwili problem z tym, by wykończyć halę, dotyczy głównie pieniędzy — mówi w rozmowie Onetem osoba związana z warszawską centralą COS. — Wykonawca chce renegocjować kontrakt. Domaga się waloryzacji ceny za swoje prace, czyli mówiąc wprost więcej pieniędzy. Z jednej strony nie ma się co dziwić. To jest wielka hala, niemal w całości ze stali. Umowę na budowę krytego tory negocjowaliśmy jeszcze przed pandemią. Ceny materiałów budowlanych były dużo niższe niż obecnie. Z drugiej strony trudno jednak ot, tak zgodzić się na żądania wykonawcy. Mowa o publicznych pieniądzach i to ogromnych. Kryty tor miał kosztować 120 mln zł. jeżeli zgodzimy się na dopłatę, będzie kosztował pewnie 150 mln — dodaje.

Nasz rozmówca twierdzi, iż ostatecznie ministerstwo da zakopiańskiemu COS dodatkowe pieniądze. Przekonuje on dodatkowo, iż stanie się to w miarę szybko, tak by prace wykończeniowe ruszyły z kopyta i zostały zakończone jesienią tego roku. Inaczej wspomniane Mistrzostwa Świata Juniorów w Zakopanem Polska będzie musiała oddać innemu krajowi, co podkopie zaufanie władz światowego łyżwiarstwa szybkiego do działaczy nad Wisłą. w tej chwili stan ukończenia prac na hali lodowej to 80-85 proc.

Sebastian Danikiewicz: odszedłem na własnych zasadach

Tu pojawia się pytanie: dlaczego hali nie dokończy Sebastian Danikiewicz? Część działaczy związanych z Platformą Obywatelską na Podhalu przekonuje, iż ten utracił w pewnym momencie zaufanie ministra Nitrasa. Temu zaprzecza jednak sam odchodzący dyrektor.

— Nie zostałem zwolniony ani też nie dostałem „propozycji nie do odrzucenia” — zaprzecza odchodzący dyrektor COS w Zakopanem w rozmowie z Onetem. — Takie twierdzenia to bzdura. Przecież to ja złożyłem wypowiedzenie z pracy. Wysłałem je do swoich przełożonych w centrali COS w stolicy 31 grudnia. Miałem trzymiesięczny okres wypowiedzenia, więc swoją funkcję pełnię jeszcze do 31 marca. Gdyby ktoś stracił do mnie zaufanie, to zwolniono by mnie z obowiązku pracy już wcześniej. Tak się nie stało. Ja odchodzę z przyczyn osobistych. Nie jestem mieszkańcem Podhala. Do pracy dojeżdżam. Można to robić jakiś czas, ale ja już robię to dekadę. To już zbyt meczące się dla mnie stawało, więc postanowiłem swoje życie zmienić. Z tego, co udało mi się osiągnąć w Zakopanem, jestem dumny. Zostawiam za sobą piękny, nowoczesny ośrodek. Ze wszystkimi ministrami sportu jakich „przeżyłem” współpracowało mi się świetnie — twierdzi.

I przez długi czas wydawało się, iż „drugiego dna” w odejściu Danikiewicza faktycznie nie ma. Warszawska centrala COS miesiąc temu ogłosiła, iż w zakopiańskim OPO zatrudniony zostaje Jakub Dyrcz. Były wicewójt gminy Lipnica Wielka, fachowiec popierany przez podhalańską posłankę KO Weronikę Smarduch. Wyglądało na to, iż przez miesiąc będzie on przejmował obowiązki od Danikiewicza i od marca zostanie ogłoszona jego nominacja na głównego dyrektora ośrodka w Zakopanem.

Wszystko zmieniło się w poniedziałek 24 marca.

W ten dzień Ministerstwo Sportu i Turystyki na swojej stronie internetowej zamieściło oświadczenie. Czytamy w nim, iż Minister sportu i turystyki Sławomir Nitras powierzył panu Sławomirowi Lulińskiemu, zastępcy dyrektora centrali Centralnego Ośrodka Sportu, pełnienie obowiązków dyrektora COS OPO Zakopane oraz nadzorowanie prac nad budową hali lodowej w Zakopanem”.

W dalszej części komunikatu ministerstwo Sławomira Nitrasa przekazuje, że: „Przekazanie pełnej odpowiedzialności za realizację inwestycji ma związek z przedłużającą się budową hali i wiąże się z odebraniem kompetencji nadzoru obecnemu dyrektorowi COS OPO Zakopane panu Sebastianowi Danikiewiczowi. Minister sportu i turystyki oczekuje jak najszybszego ukończenia prac nad budową tej strategicznej dla polskiego łyżwiarstwa szybkiego infrastruktury sportowej”.

„Grillowanie” na ostatniej porostej, czyli komunikat MSiTu, który nie ma sensu

Komunikat jest zaskakujący. O ile wysłanie dyrektora Lulińskiego z Warszawy do Zakopanego wydaje się zabiegiem tymczasowym i nastawionym głównie na szybkie domknięcie kwestii dokończenia budowy hali lodowej, to zaskakuje już niemalże personalny atak resortu sportu na odchodzącego dyrektora Danikiewicza.

— Tak jak mówiłem, odchodzę na swoich zasadach i na swoją własną wolę — mówi Sebastian Danikiewicz. — Nie chcę komentować tego, co mówią i piszą moi dalej obecni przełożeni. Przyznaję jednak, iż ten komunikat ministerstwa także dla mnie jest „dziwny” — kończy Sebastian Danikiewicz.

***

— „Odebranie kompetencji nadzoru” z dniem 24 marca jest o tyle dziwne, iż Sebastian Danikiewicz kończąc pracę tydzień później i tak by te uprawnienia automatycznie stracił — mówi w rozmowie z Onetem jeden z małopolskich działaczy Platformy Obywatelskiej. — Mimo to zrobiono „szopkę” w której ministerstwo grilluje Danikiewicza na ostatniej prostej. prawdopodobnie głównie w celach pokazowych. Dlaczego tak się stało? Nikt z nas oficjalnie tego nie wie, choć plotki różne się pojawiają — dodaje.

Kolejni nasi rozmówcy potwierdzają, iż do fachowości Sebastiana Danikiewicza jako managera nikt nie ma zastrzeżeń. Przez 10 lat w Zakopanem świetnie zarządzał on lokalnym COS-em i wprowadził go w XXI wiek. Nieoficjalnie, mężczyzna miał jednak wplątać się w skandal obyczajowy w pracy, w który zamieszana była też jedna z jego podwładnych.

Mężczyzna miał przed ponad dwoma laty składać zeznania na temat relacji tejże pracownicy i jej męża. Wygląda na to, iż w trakcie tych zeznań Sebastian Danikiewicz mógł mijać się z prawdą. Drugi z mężczyzn uprawdopodobnił to na policji i w maju 2024 r. Prokuratura Rejonowa w Nowym Sączu wszczęła śledztwo w sprawie składania fałszywych zeznań, co jest przestępstwem ściganym z urzędu i zagrożonym karą od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.

Jak potwierdziliśmy w nowosądeckiej prokuraturze, postępowanie to cały czas jest „na biegu”. O sprawie wiedziała zarówno centrala COS w Warszawie, jak i Ministerstwo Sportu.

O to czy to właśnie kulisy „skandalu obyczajowego” mogły być przyczyną pożegnania się ze Sebastianem Danikiewiczem na zaledwie tydzień przed jego odejściem, Onet próbował zapytać samego ministra Sławomira Nitrasa. Polityk Koalicji Obywatelskiej był jednak niedostępny.

Idź do oryginalnego materiału