Ministerstwo przygotowało czarną listę kierowców! Dowód rejestracyjny zostanie zatrzymany w ciągu sekund

20 godzin temu

Polska drogowa rzeczywistość stoi u progu bezprecedensowej rewolucji. Ministerstwo Infrastruktury odkryło karty i zaprezentowało gotowy projekt ustawy, który na zawsze zmieni sposób egzekwowania kar za wykroczenia drogowe. Nowe przepisy, które mają wejść w życie jeszcze w 2025 roku, wprowadzają mechanizm radykalnie utrudniający unikanie odpowiedzialności za wykroczenia zarejestrowane przez fotoradary i inne urządzenia systemu automatycznego nadzoru. Kierowcy uchylający się od płacenia mandatów czy niewskazujący rzeczywistych sprawców wykroczeń trafią na specjalną czarną listę, a konsekwencją będzie natychmiastowa utrata dowodu rejestracyjnego przy najbliższej kontroli drogowej.

Fot. Obraz zaprojektowany przez Warszawa w Pigułce wygenerowany w DALL·E 3.

Problem unikania odpowiedzialności za wykroczenia drogowe przybrał w Polsce niepokojące rozmiary. Zgodnie z danymi prezentowanymi przez Ministerstwo Infrastruktury, w tej chwili udaje się wyegzekwować mniej niż 60 procent kar wynikających z wysłanych wezwań. W obliczu faktu, iż w 2024 roku system automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym zarejestrował ponad milion wykroczeń, skala zjawiska jest alarmująca. Tysiące kierowców systematycznie uchyla się od ponoszenia konsekwencji swoich niebezpiecznych zachowań na drodze, co nie tylko generuje straty dla budżetu państwa, ale przede wszystkim podważa zasadę równości wobec prawa i skuteczność całego systemu kontroli ruchu drogowego.

Kreatywność kierowców w wymigiwaniu się od kar nie zna granic. Jedną z najpopularniejszych metod jest celowe nieodbieranie listów poleconych z Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego, co w połączeniu ze skomplikowanymi procedurami i krótkimi terminami przedawnienia często prowadzi do umorzenia sprawy. Innym powszechnym sposobem stała się tzw. „metoda na Ukraińca”, polegająca na wskazywaniu jako sprawcy wykroczenia fikcyjnej osoby zza wschodniej granicy, której dane są niemożliwe do zweryfikowania lub której nie można skutecznie doręczyć korespondencji urzędowej. Takie praktyki, choć formalnie stanowią wykroczenie, rzadko są egzekwowane ze względu na ograniczenia proceduralnie i brak efektywnych mechanizmów ścigania.

Obecny system zupełnie nie przystaje do rzeczywistości i stanowi de facto zachętę do łamania przepisów. Obowiązek ustalenia sprawcy wykroczenia drogowego spoczywa na GITD, co w praktyce oznacza żmudny i czasochłonny proces administracyjny, który w wielu przypadkach kończy się przedawnieniem sprawy. Postępowanie jest dodatkowo komplikowane przez nieżyciowe przepisy proceduralne, które nie uwzględniają realiów międzynarodowej mobilności i cyfryzacji. Dyrektor biura komunikacji Ministerstwa Infrastruktury, Rafał Jaśkowski, potwierdza, iż obecne regulacje są nieskuteczne i wymagają gruntownej reformy.

Nowe przepisy całkowicie odwracają logikę odpowiedzialności. To nie państwo będzie musiało udowadniać winę kierowcy, ale właściciel pojazdu zarejestrowanego przez fotoradar lub inne urządzenie rejestrujące będzie miał obowiązek udowodnić, iż to nie on siedział za kierownicą w momencie popełnienia wykroczenia. W przypadku gdy nie był kierującym, będzie musiał wskazać osobę, która faktycznie prowadziła pojazd. Procedura będzie stosunkowo prosta, ale bezwzględna w egzekwowaniu odpowiedzialności.

Zgodnie z założeniami projektu, właściciel pojazdu po otrzymaniu zawiadomienia o popełnieniu wykroczenia będzie miał aż trzy miesiące na wskazanie faktycznego sprawcy. To znaczące wydłużenie w porównaniu z obecnym siedmiodniowym terminem, co ma wyeliminować sytuacje, gdy właściciel nie zdążył zareagować z powodu wyjazdu, choroby czy innych losowych zdarzeń. Jednak jeżeli po upływie tego czasu przez cały czas będzie uchylał się od wskazania sprawcy, automatycznie zostanie nałożona grzywna za niewskazanie kierującego.

Najbardziej rewolucyjnym elementem nowych przepisów jest wprowadzenie tzw. czarnej listy, czyli specjalnego rejestru osób, które nie dopełniły obowiązku wskazania sprawcy wykroczenia. Początkowo rejestr będzie prowadzony przez Inspekcję Transportu Drogowego, ale docelowo zostanie zintegrowany z Centralną Ewidencją Pojazdów i Kierowców (CEPiK), co umożliwi natychmiastowy dostęp do tych informacji wszystkim służbom uprawnionym do kontroli ruchu drogowego.

Praktyczne konsekwencje znalezienia się na czarnej liście będą odczuwalne i dotkliwe. Jak wyjaśnia wiceminister Stanisław Bukowiec, podczas każdej kontroli drogowej system automatycznie poinformuje funkcjonariusza o tym, iż kontrolowany kierowca znajduje się w rejestrze osób uchylających się od odpowiedzialności za wykroczenia drogowe. W takim przypadku policjant będzie zobowiązany do natychmiastowego zatrzymania dowodu rejestracyjnego pojazdu. Odzyskanie dokumentu będzie możliwe dopiero po uregulowaniu wszystkich zaległych kar i wypełnieniu obowiązku wskazania sprawców wcześniejszych wykroczeń.

Nowe przepisy wprowadzają również specjalne regulacje dotyczące kierowców zagranicznych, w tym szczególnie obywateli państw spoza Unii Europejskiej. Oni również będą mogli trafić na czarną listę, jeżeli nie uregulują mandatów za wykroczenia popełnione w Polsce. Konsekwencje dla nich mogą być jeszcze bardziej dotkliwe. Przy kolejnej kontroli drogowej na terenie Polski, zagraniczny kierowca znajdujący się na czarnej liście nie tylko będzie musiał natychmiast uregulować wszystkie zaległe kary, ale jego pojazd może zostać czasowo zatrzymany na specjalnym strzeżonym parkingu do czasu wyjaśnienia sprawy.

Ta ostatnia sankcja ma szczególne znaczenie w kontekście przewoźników międzynarodowych oraz kierowców zawodowych, dla których każdy dzień przestoju pojazdu generuje wymierne straty finansowe. W opinii ministerstwa, takie rozwiązanie będzie skutecznym czynnikiem odstraszającym, gdyż potencjalne koszty zatrzymania samochodu czy ciężarówki znacznie przewyższą kwotę mandatu, który kierowca chciałby uniknąć.

Projekt ustawy został już przedłożony pod obrady Zespołu do spraw Programowania Prac Rządu, co oznacza, iż formalny proces legislacyjny jest zaawansowany. Po uzyskaniu wpisu do wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów, projekt zostanie przekazany do szerokich uzgodnień i konsultacji publicznych. Ministerstwo Infrastruktury przewiduje, iż zmiany mogą wejść w życie jeszcze w 2025 roku, co oznacza, iż kierowcy mają stosunkowo kilka czasu w dostosowanie się do nowej rzeczywistości prawnej.

Warto przypomnieć, jak wygląda obecna procedura reagowania na wezwanie dotyczące wykroczenia drogowego. Właściciel pojazdu po otrzymaniu pisma z GITD ma do wyboru trzy opcje. Może przyznać, iż to on kierował pojazdem w chwili wykroczenia, może wskazać inną osobę, której powierzył pojazd, lub może odmówić wskazania kierującego. W tym ostatnim przypadku naraża się na karę, która jest uzależniona od charakteru naruszenia.

Najsurowsze sankcje dotyczą niewskazania kierowcy w postępowaniu w sprawach o przestępstwo – w takim przypadku minimalna grzywna wynosi 4000 złotych. Nieco łagodniejsze kary przewidziano za niewskazanie sprawcy w sprawach o spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym (minimum 2000 złotych) oraz w sprawach o przekroczenie prędkości (dwukrotność grzywny, ale nie mniej niż 800 złotych). W pozostałych przypadkach minimalna grzywna wynosi 500 złotych.

Nowe przepisy nie zmieniają wysokości tych kar, ale radykalnie zwiększają prawdopodobieństwo ich skutecznego wyegzekwowania. Dodatkowo, wprowadzenie mechanizmu czarnej listy i możliwości zatrzymania dowodu rejestracyjnego sprawia, iż koszty uchylania się od odpowiedzialności znacząco wzrastają.

Eksperci prawni wskazują, iż proponowane zmiany budzą pewne wątpliwości konstytucyjne, szczególnie w kontekście domniemania niewinności oraz prawa do obrony. Krytykują również przeniesienie ciężaru dowodu z organu państwa na obywatela, co jest odstępstwem od klasycznych zasad postępowania administracyjnego i karnego. Z drugiej strony, zwolennicy reformy argumentują, iż podobne rozwiązania funkcjonują z powodzeniem w wielu krajach europejskich, przyczyniając się do poprawy bezpieczeństwa na drogach i równego traktowania wszystkich uczestników ruchu drogowego.

Przedstawiciele organizacji kierowców zwracają uwagę, iż nowe przepisy mogą generować problemy w sytuacjach, gdy właściciel pojazdu faktycznie nie wie, kto prowadził jego samochód, na przykład w przypadku kradzieży pojazdu, która nie została zgłoszona, lub gdy pojazd był użytkowany przez kilka osób w ramach współwłasności lub floty firmowej. Ministerstwo zapewnia jednak, iż ustawa będzie zawierać mechanizmy ochronne dla takich sytuacji, a każdy przypadek będzie mógł być indywidualnie rozpatrywany w ramach procedury odwoławczej.

Niezależnie od kontrowersji, nowe regulacje stanowią jednoznaczny sygnał, iż państwo zamierza zdecydowanie przeciwdziałać procederowi unikania odpowiedzialności za wykroczenia drogowe. Jest to element szerszej strategii zwiększania bezpieczeństwa na polskich drogach, która obejmuje również rozbudowę systemu automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym, zaostrzenie kar za najpoważniejsze naruszenia przepisów oraz intensyfikację działań edukacyjnych.

Dla przeciętnego, przestrzegającego przepisów kierowcy, nowe regulacje nie powinny stanowić problemu – jeżeli nie popełnia wykroczeń lub uczciwie przyjmuje odpowiedzialność za swoje przewinienia, nigdy nie trafi na czarną listę. Jednak dla tych, którzy systematycznie ignorują przepisy i unikają konsekwencji swoich działań, nadchodzą trudne czasy. Zatrzymanie dowodu rejestracyjnego podczas rutynowej kontroli drogowej może skutecznie zniechęcić do dalszych prób omijania systemu.

Ministerstwo Infrastruktury podkreśla, iż celem reformy nie jest generowanie dodatkowych wpływów do budżetu czy utrudnianie życia kierowcom, ale zwiększenie skuteczności systemu kontroli ruchu drogowego i egzekwowania odpowiedzialności za wykroczenia. W dłuższej perspektywie ma to przyczynić się do poprawy bezpieczeństwa na polskich drogach i wypracowania nawyku przestrzegania przepisów nie ze strachu przed karą, ale z poczucia odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo i bezpieczeństwo innych uczestników ruchu drogowego.

Środowiska reprezentujące kierowców zawodowych zwracają uwagę na konieczność odpowiedniej kampanii informacyjnej przed wprowadzeniem nowych przepisów. Ich zdaniem, nagła zmiana zasad bez adekwatnego przygotowania społeczeństwa może prowadzić do chaosu i nieporozumień. Ministerstwo zapewnia, iż równolegle z pracami legislacyjnymi prowadzone będą działania edukacyjne, mające na celu zapoznanie kierowców z nowymi regulacjami i procedurami.

Nowe przepisy, choć kontrowersyjne, wpisują się w europejski trend zaostrzania konsekwencji za naruszenia przepisów ruchu drogowego. Podobne rozwiązania funkcjonują już w Wielkiej Brytanii, Francji czy krajach skandynawskich, gdzie stosowanie zasady odpowiedzialności właściciela pojazdu przyniosło wymierne efekty w postaci zmniejszenia liczby wykroczeń i zwiększenia ściągalności kar. Polski ustawodawca czerpie z tych doświadczeń, dostosowując je do lokalnych uwarunkowań prawnych i społecznych.

Nadchodzące miesiące pokażą, jak nowe przepisy będą przyjęte przez kierowców i opinię publiczną oraz jaki będzie ich realny wpływ na kulturę jazdy i bezpieczeństwo na polskich drogach. Jedno jest pewne – era bezkarnego ignorowania fotoradarów i innych urządzeń rejestrujących wykroczenia drogowe powoli dobiega końca.

źródło: dziennik.pl/Warszawa w Pigułce

Idź do oryginalnego materiału