Miliony Polaków staną w obliczu kryzysu. Najgorsze dopiero przed nami

3 godzin temu

Polskie rodziny stoją w obliczu nadchodzącej finansowej burzy, której epicentrum znajduje się w odległej Brukseli, ale jej zniszczeniami zostaną dotknięte portfele milionów obywateli w całym kraju. Za niespełna trzy lata Unia Europejska wprowadzi w życie nowy system handlu emisjami ETS2, który diametralnie zmieni ekonomiczne realia życia przeciętnego Polaka. Choć większość obywateli nigdy nie słyszała o tym mechanizmie, najnowsze analizy ekspertów ING wskazują, iż będzie on miał katastrofalne konsekwencje dla domowych budżetów. Wyższe rachunki za ogrzewanie, droższe paliwo na stacjach i wzrost cen praktycznie wszystkich towarów i usług – oto rzeczywistość, która czeka nas od 2027 roku.

fot. Warszawa w Pigułce

System ETS2 to kolejny etap unijnej rewolucji klimatycznej, która tym razem bezpośrednio uderzy w zwykłych obywateli. O ile dotychczasowy mechanizm handlu emisjami dotyczył głównie dużych zakładów przemysłowych, o tyle nowy system obejmie sektory, które dotykają każdego z nas – transport drogowy oraz ogrzewanie budynków mieszkalnych i komercyjnych. Oficjalnie jego celem jest redukcja emisji dwutlenku węgla o 42 procent do 2030 roku w porównaniu z poziomem z 2005 roku. W praktyce oznacza to gigantyczny transfer pieniędzy z kieszeni europejskich rodzin do unijnego budżetu, który zostanie zrealizowany poprzez drastyczne podwyżki cen energii i paliw.

Analitycy ING opracowali precyzyjne prognozy, które pozwalają zrozumieć skalę nadchodzącego wstrząsu ekonomicznego. Zgodnie z ich wyliczeniami, cena uprawnień do emisji CO2 w ramach systemu ETS2 osiągnie poziom około 200 złotych za tonę. Ta abstrakcyjna na pierwszy rzut oka liczba przekłada się bezpośrednio na konkretne podwyżki, które odczujemy w naszych codziennych wydatkach.

Kierowcy, którzy już teraz narzekają na wysokie ceny paliw, będą musieli przygotować się na prawdziwy szok. Cena benzyny wzrośnie o co najmniej 46 groszy na litrze, a oleju napędowego o 54 grosze. Dla przeciętnej rodziny, która posiada jeden samochód i tankuje go dwa razy w miesiącu, oznacza to dodatkowy wydatek rzędu 80-120 złotych miesięcznie, czyli blisko 1500 złotych rocznie. Osoby dojeżdżające codziennie do pracy z przedmieść do centrum miasta lub mieszkające na terenach wiejskich odczują te podwyżki ze szczególną intensywnością. Dla wielu z nich samochód nie jest luksusem, ale koniecznością wynikającą z braku alternatywnych środków transportu.

Jeszcze bardziej drastycznie odczujemy skutki wprowadzenia ETS2 w rachunkach za ogrzewanie. Według prognoz, gaz ziemny – promowany w ostatnich latach jako ekologiczna alternatywa dla węgla – podrożeje o 90 złotych za każdą megawatogodzinę. W praktyce oznacza to wzrost rocznych wydatków na ogrzewanie przeciętnego mieszkania o 450-900 złotych, w zależności od jego powierzchni i standardu izolacji termicznej. Właściciele większych domów jednorodzinnych mogą spodziewać się choćby dwukrotnie wyższych podwyżek.

Prawdziwy dramat czeka jednak na polskie rodziny, które ogrzewają swoje domy węglem. Ten surowiec, wciąż szeroko wykorzystywany w naszym kraju, szczególnie na terenach wiejskich i w mniejszych miejscowościach, zdrożeje aż o 400 złotych za tonę. Przy przeciętnym zużyciu 3-5 ton węgla w okresie grzewczym, dodatkowy wydatek wyniesie od 1200 do 2000 złotych rocznie. Dla wielu rodzin o niskich dochodach taki wzrost kosztów ogrzewania będzie oznaczał konieczność drastycznych wyborów – czy wydać pieniądze na ogrzewanie, czy na inne podstawowe potrzeby, takie jak żywność czy leki.

Szczególnie gorzką pigułkę będą musieli przełknąć ci Polacy, którzy w ostatnich latach zainwestowali w wymianę starych pieców węglowych na nowoczesne kotły gazowe. Zachęcani przez programy antysmogowe, często wspierane przez fundusze unijne, zaciągali kredyty i wydawali oszczędności życia na proekologiczną modernizację swoich systemów grzewczych. Wielu z nich wciąż spłaca zaciągnięte na ten cel zobowiązania finansowe. Teraz, z perspektywy zbliżającego się ETS2, ta inwestycja okazuje się ekonomicznym strzałem w kolano – ich rachunki za ogrzewanie wzrosną drastycznie, pomimo poczynionych już znacznych nakładów finansowych.

Premier Donald Tusk, jako jeden z pierwszych europejskich przywódców, otwarcie zakwestionował zasadność wprowadzania kolejnych obciążeń finansowych dla unijnych gospodarek w obecnej sytuacji ekonomicznej. Podczas wystąpienia w Parlamencie Europejskim podkreślił, iż europejskie firmy już teraz borykają się z wysokimi kosztami energii, co osłabia ich pozycję konkurencyjną w globalnej rywalizacji z przedsiębiorstwami z USA, Chin czy innych części świata. Szef polskiego rządu określił skutki wprowadzenia ETS2 jako „upiornie przewidywalne”, sygnalizując iż społeczne konsekwencje mogą przekroczyć wszelkie dotychczasowe wyobrażenia.

System ETS2 to nie tylko bezpośrednie podwyżki cen paliw i ogrzewania. Jego negatywne konsekwencje będą odczuwalne w praktycznie każdym aspekcie codziennego życia Polaków. Transport towarów stanie się droższy, co przełoży się na wzrost cen żywności w sklepach. Firmy produkcyjne, zmuszone do płacenia więcej za energię, podniosą ceny swoich produktów. Usługodawcy, od fryzjerów po warsztaty samochodowe, będą musieli uwzględnić wyższe koszty ogrzewania lokali w swoich cennikach. W rezultacie, inflacja – która dopiero co zaczęła spadać po długim okresie dwucyfrowych wzrostów – może ponownie przyspieszyć, pogłębiając spadek realnych dochodów polskich rodzin.

Twórcy systemu ETS2, świadomi jego potencjalnie destabilizującego wpływu na gospodarki państw członkowskich, przewidzieli pewien minimalny mechanizm bezpieczeństwa. o ile w 2026 roku ceny gazu ziemnego lub ropy naftowej osiągną wyjątkowo wysokie poziomy, wdrożenie systemu może zostać przesunięte z 2027 na 2028 rok. Jednak to rozwiązanie tylko odracza problem, zamiast go rozwiązywać. Jednorazowe opóźnienie wdrożenia nie zmieni fundamentalnej konstrukcji systemu, która w swoim obecnym kształcie może prowadzić do dramatycznego pogłębienia problemu ubóstwa energetycznego w wielu regionach Europy, zwłaszcza w jej wschodniej części.

Historia dowodzi, iż gwałtowne wzrosty cen podstawowych dóbr, takich jak paliwo czy energia, często prowadzą do poważnych niepokojów społecznych. Europa doświadczyła tego zjawiska stosunkowo niedawno, podczas wielomiesięcznych protestów „żółtych kamizelek” we Francji, które rozpoczęły się właśnie od sprzeciwu wobec podwyżek cen paliw. Również w Polsce w przeszłości dochodziło do protestów wywołanych wzrostem kosztów życia. Istnieje realne ryzyko, iż wprowadzenie ETS2 bez odpowiednich mechanizmów osłonowych może wywołać falę społecznego niezadowolenia, doprowadzić do masowych protestów i znacząco wzmocnić poparcie dla ruchów eurosceptycznych.

Szczególnie niepokojący jest fakt, iż świadomość nadchodzących zmian związanych z ETS2 jest wśród polskiego społeczeństwa praktycznie zerowa. Badania opinii publicznej pokazują, iż zdecydowana większość obywateli nigdy nie słyszała o tym systemie ani o jego potencjalnych konsekwencjach dla ich portfeli. Ta niewiedza sprawia, iż ludzie nie mogą przygotować się odpowiednio wcześnie do nadchodzących wyzwań, co tylko pogłębi społeczny szok, gdy podwyżki staną się rzeczywistością. Rząd, media i organizacje społeczne stoją przed ogromnym wyzwaniem edukowania społeczeństwa o nadchodzących zmianach, aby Polacy mogli z wyprzedzeniem zaplanować swoją przyszłość finansową.

Aby złagodzić skutki wprowadzenia ETS2 dla najuboższych gospodarstw domowych, niezbędne będzie stworzenie kompleksowego programu osłonowego na poziomie krajowym. Mógłby on obejmować bezpośrednie dopłaty do ogrzewania dla rodzin o niskich dochodach, rekompensaty za wzrost cen transportu publicznego, a także wsparcie dla inwestycji zwiększających efektywność energetyczną budynków. Bez takich działań transformacja energetyczna może doprowadzić do dramatycznego pogłębienia nierówności społecznych, marginalizacji znacznych grup społeczeństwa i zahamowania rozwoju gospodarczego wielu regionów kraju.

Polskie rodziny mogą próbować wyprzedzić nadchodzące zmiany poprzez inwestycje w technologie zmniejszające zużycie energii. Docieplenie domu, wymiana okien, instalacja pomp ciepła czy systemów fotowoltaicznych – wszystkie te działania mogą znacząco obniżyć przyszłe rachunki za ogrzewanie i elektryczność. Problem polega jednak na tym, iż takie inwestycje wymagają znaczących nakładów początkowych, na które wielu obywateli, szczególnie tych o niskich i średnich dochodach, po prostu nie stać. Konieczne będzie więc stworzenie programów wsparcia finansowego dla takich inwestycji, dostępnych dla wszystkich grup społecznych, a nie tylko dla najbogatszych.

ETS2 wprowadza de facto nowy rodzaj obciążenia fiskalnego, które – choć oficjalnie nie jest nazywane podatkiem – w praktyce działa dokładnie jak podatek węglowy. Jest to mechanizm bezpośrednio podwyższający cenę wszystkich produktów i usług w zależności od ich śladu węglowego. Taka konstrukcja oznacza, iż obciążenia te będą miały charakter regresywny – uderzą proporcjonalnie mocniej w gospodarstwa domowe o niższych dochodach, które wydają większy procent swoich przychodów na podstawowe dobra, takie jak ogrzewanie czy transport. Jest to fundamentalnie niesprawiedliwe rozwiązanie, które pogłębi istniejące nierówności społeczne, zamiast je niwelować.

Polska, ze względu na swoją specyficzną sytuację wynikającą z uwarunkowań historycznych i geograficznych, jest szczególnie wrażliwa na zmiany wprowadzane przez ETS2. Dziedzictwo gospodarki centralnie planowanej pozostawiło nam energochłonny przemysł, niewydolną infrastrukturę energetyczną i miliony budynków o niskiej efektywności energetycznej. Transformacja tego systemu wymaga czasu i ogromnych nakładów finansowych, których nie sposób zrealizować w ciągu kilku lat. Dlatego tak ważne jest, aby tempo zmian było dostosowane do realnych możliwości adaptacyjnych polskiej gospodarki i społeczeństwa, a nie do arbitralnie ustalonych celów politycznych.

W obliczu nadchodzących drastycznych podwyżek kosztów energii i transportu, polskie rodziny będą zmuszone do trudnych wyborów budżetowych. Wyższe rachunki za ogrzewanie i paliwo będą konkurować z innymi podstawowymi wydatkami, takimi jak żywność, edukacja dzieci czy opieka zdrowotna. Specjaliści od zarządzania domowymi finansami zalecają już teraz planowanie budżetów z uwzględnieniem nadchodzących podwyżek. Może to oznaczać konieczność ograniczenia innych wydatków, rezygnacji z planowanych inwestycji czy zasadniczej zmiany stylu życia. W efekcie spadnie ogólna jakość życia i poziom konsumpcji, co odbije się negatywnie na całej gospodarce.

Także przedsiębiorcy intensywnie przygotowują się do nowej rzeczywistości ekonomicznej. Firmy transportowe analizują możliwości optymalizacji tras, inwestycje w pojazdy o niższej emisyjności czy choćby elektryfikację swoich flot. Właściciele budynków komercyjnych rozważają opłacalność instalacji odnawialnych źródeł energii, poprawy izolacji termicznej czy wdrożenia inteligentnych systemów zarządzania energią. Wszystkie te działania wymagają jednak ogromnych nakładów kapitałowych, których koszt ostatecznie i tak zostanie przeniesiony na konsumentów końcowych, dodatkowo zwiększając inflacyjną presję.

Wdrożenie systemu ETS2 w obecnym kształcie może okazać się największym wyzwaniem ekonomicznym, przed jakim stanęła Polska od czasu transformacji ustrojowej. Jego skutki odczuje każdy obywatel, niezależnie od miejsca zamieszkania, wieku czy statusu materialnego. Od skuteczności działań osłonowych i zdolności adaptacyjnych społeczeństwa zależeć będzie, czy ta transformacja stanie się katalizatorem pozytywnych zmian modernizacyjnych, czy też źródłem głębokiego kryzysu społecznego, gospodarczego i politycznego.

Przygotowania do wdrożenia nowego systemu wymagają zaangażowania wszystkich szczebli administracji państwowej oraz instytucji lokalnych. Samorządy będą musiały opracować lokalne strategie adaptacyjne, dostosowane do specyficznych potrzeb swoich społeczności. Szczególnie istotna będzie kooperacja z organizacjami pozarządowymi, które mogą pomóc w identyfikacji najbardziej zagrożonych grup społecznych i dostarczeniu im niezbędnego wsparcia materialnego i informacyjnego.

Polscy negocjatorzy w instytucjach unijnych stoją przed niezwykle trudnym zadaniem. Z jednej strony muszą potwierdzić zaangażowanie kraju w walkę ze zmianami klimatu i pokazać solidarność z innymi państwami członkowskimi. Z drugiej – mają obowiązek bronić interesów polskich obywateli przed nadmiernymi obciążeniami, które mogłyby doprowadzić do dramatycznego spadku poziomu życia znacznej części społeczeństwa. Najbliższe miesiące pokażą, czy uda się wypracować kompromisowe rozwiązania, które pozwolą połączyć te dwa, często sprzeczne ze sobą, cele.

Wyzwanie, jakie stanowi system ETS2, może jednak stać się również szansą na przyspieszenie transformacji energetycznej Polski. Wymuszony przez wysokie ceny spadek zużycia paliw kopalnych może przyspieszyć rozwój odnawialnych źródeł energii, poprawić efektywność energetyczną budynków i transportu, a także stymulować innowacje w tych obszarach. Jednak aby ta szansa została wykorzystana, konieczne jest odpowiednie wsparcie ze strony państwa i instytucji unijnych, które umożliwi sprawiedliwe rozłożenie kosztów transformacji i zapewni, iż żadna grupa społeczna nie zostanie pozostawiona samej sobie.

To, jak poradzimy sobie z wyzwaniem, jakim jest system ETS2, pokaże, na ile jesteśmy w stanie łączyć ambitne cele klimatyczne z realiami ekonomicznymi i społecznymi. Transformacja energetyczna jest bez wątpienia konieczna w obliczu zmian klimatycznych i wyczerpywania się zasobów paliw kopalnych. Jednocześnie musi ona przebiegać w tempie, które uwzględnia zróżnicowane możliwości adaptacyjne poszczególnych krajów, regionów i grup społecznych. Tylko w ten sposób będziemy mogli zapewnić, iż korzyści z tej transformacji będą dostępne dla wszystkich, a nie tylko dla wybranych.

Nadchodząca rewolucja cenowa związana z ETS2 będzie bezprecedensowym testem dla europejskiej solidarności i skuteczności demokratycznych mechanizmów Unii Europejskiej. Czy wspólnota europejska potrafi przeprowadzić transformację energetyczną w sposób sprawiedliwy społecznie? Czy państwa członkowskie znajdą środki na złagodzenie jej negatywnych skutków dla najuboższych obywateli? Od odpowiedzi na te pytania zależy nie tylko ekonomiczna przyszłość milionów Europejczyków, w tym Polaków, ale również poziom społecznego poparcia dla samej idei europejskiej integracji oraz zaufania do instytucji demokratycznych.

System ETS2 jest elementem większej układanki, jaką jest Europejski Zielony Ład – kompleksowej strategii rozwoju UE, której celem jest osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 roku. Choć długoterminowe cele tej strategii są szlachetne i warte realizacji, to sposób ich wdrażania budzi uzasadnione kontrowersje. Szczególnie niepokojący jest brak transparentności w komunikowaniu społeczeństwu prawdziwych kosztów transformacji energetycznej oraz tendencja do przerzucania tych kosztów na barki zwykłych obywateli, zamiast ich sprawiedliwego rozłożenia pomiędzy wszystkie zainteresowane strony.

Nadchodzące lata pokażą, czy polskie społeczeństwo i gospodarka są w stanie dostosować się do nowej rzeczywistości ekonomicznej kształtowanej przez unijną politykę klimatyczną. Czy zdołamy przekształcić to wyzwanie w szansę na modernizację naszej gospodarki i poprawę jakości życia, czy też ulegniemy jego negatywnym skutkom? Odpowiedź na to pytanie zależy od decyzji podejmowanych już dziś przez polityków, przedsiębiorców i zwykłych obywateli. Jedno jest pewne – Polska stoi u progu fundamentalnej transformacji, która będzie miała głębokie implikacje dla wszystkich aspektu życia jej mieszkańców.

Idź do oryginalnego materiału