„Nie dla śmierdzących inwestycji w naszej gminie! 400 ton smrodu dziennie!!!” – pod takim hasłem protestowali mieszkańcy Wólki w gm. Słupia Konecka, gdzie ma powstać biogazownia. Na spotkanie z władzami gminy przybyły tłumy mieszkańców.
Inwestor z Łopuszna złożył w grudniu do urzędu gminy w Słupi Koneckiej wniosek o wydanie decyzji środowiskowej dotyczącej wybudowania w Wólce biogazowni, oczyszczalni biogazu i farmy fotowoltaicznej z magazynem energii.
Inwestycja ma powstać obok domu pani Martyny Maciejczyk i to ona zorganizowała spotkanie. Jak mówi inwestycja będzie oddziaływać nie tylko na jej posesję, ale i na sąsiednie miejscowości. Kobieta uważa, iż będzie uciążliwa z powodu fetoru.
– Obawiamy się o swoje życie i zdrowie, bo inwestycja ma być ogromna. Ma ponad 10 hektarów powierzchni, a dziennie ma tu być przerabiane 400 ton takich substratów jak gnojowica, czy poubojowe resztki. Proszę sobie wyobrazić jaki to będzie smród. Nie będzie się tu dało żyć – zwraca uwagę.
Marzanna Barcicka sołtys Wólki przyznaje, iż poza zapachem uciążliwy będzie wzmożony ruch samochodów ciężarowych niszczących drogi.
Na spotkanie przybył wójt gminy Robert Wielgopolan, który zdziwiony jest tak dużym zrywem społecznym. Zapewniał, iż głos mieszkańców będzie uwzględniony podczas opiniowania wniosku przez urzędników.
– Głos mieszkańców i sprawa mieszkańców jest na pewno sprawą priorytetową. Będziemy słuchać mieszkańców. Natomiast procedury są procedurami i my nie możemy jako Urząd Gminy czegoś przeoczyć, czy wydać decyzję niezgodnie z prawem. Działamy zgodnie z prawem – zaznacza.
Gmina czeka na opinie innych instytucji: Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Końskich, Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Kielcach, Regionalnej Inspekcji Ochrony Środowiska w Kielcach oraz Wód Polskich. o ile żadna z instytucji nie zgłosi wątpliwości, to gmina nie może zablokować inwestycji.
W spotkaniu udział wziął również wicestarosta konecki Jarosław Staciwa, który chciał poznać założenia wniosku oraz opinię mieszkańców i inwestora.
– w tej chwili nie możemy ocenić, czy jest to dobra inwestycja, czy zła oraz czy będzie zagrażała mieszkańcom. Jesteśmy tutaj, aby wysłuchać wszystkich stron. Chcemy wiedzieć, co się dzieje na naszym terenie jako przedstawiciele zarządu powiatu – wyjaśnia.
Inwestor mimo zaproszenia od mieszkańców nie pojawił się na spotkaniu.