Mieszkańcy Wrocławia i okolic, którzy jeszcze niedawno szczycili się bojkotem referendum w sprawie migracji, poparciem dla PO oraz otwartością na „ubogacenie kulturowe” ludami z „trzeciego świata”, przekonali się, iż zjawisko wcale nie jest pozytywne. Teraz, gdy wokół ich domów notorycznie włóczą się podejrzani i napastliwi imigranci, zaczęli się temu sprzeciwiać i wysyłać petycje do rządu, Senatorów i posłów. Sprawę opisał portal tuwrocław.com.
Mieszkańcy mają dość nachodźców. „W jednym domu mieszka po 15, 20, czasem 30 osób. To uchodźcy z Ukrainy, Gruzji, Białorusi, Indii czy Bangladeszu, ale też i Polacy, którzy przyjechali do Wrocławia za chlebem. W powiecie wrocławskim nie ma miejscowości, w której nie funkcjonowałoby co najmniej kilka tzw. domów pracowniczych. To budynki jednorodzinne przekształcone w prowizoryczne hotele robotnicze. – W takim sąsiedztwie nie da się normalnie żyć” – mają twierdzić mieszkańcy podwrocławskich tzw. „sypialni”.
Kwatery pracownicze powstają głównie w budynkach, które były dotąd domami jednorodzinnymi, wśród mieszkań zwykłych Polaków. – Ruch zaczyna się grubo przed piątą rano, gdy wstają do pracy. Głośne rozmowy, śmiechy, czasem awantury. Potem krążące w tę i z powrotem pracownicze busy. Wieczorem imprezy na dworze do późnych godzin – opowiedziała portalowi Tu Wrocław jedna z mieszkanek miejscowości Długołęki. Co ciekawe, kilka lat temu wyprowadziła się tu z Wrocławia, licząc na spokój od wielkomiejskiego zgiełku.
Imigranci, oprócz tego, iż zachowują się głośno i za nic mając ciszę nocną, w grupach potrafią być niebezpieczni dla lokalnych mieszkańców. W miejscowościach gdzie znajdują się pseudo hotele pracownicze, lokalni mieszkańcy już teraz boją się wychodzić na zewnątrz po zmroku, zwłaszcza młode kobiety. Dochodzą też słuchy o pierwszych, na razie drobnych kradzieżach z posesji, wobec których policja jest bezradna.
W samej tylko Długołęce jest dziś kilkanaście domów pracowniczych, podobnie w sąsiednich Kiełczowie i Kobierzycach. Gdy przed dwoma tygodniami policja skontrolowała kwatery pracownicze na osiedlu w Domasławiu pod Kobierzycami, zastała w nich 97 osób. Wśród nich byli nielegalni imigranci. Co więcej, część z nich posiadała narkotyki oraz amunicję.
– Agencje pośrednictwa pracy (głównie ukraińskie – przyp. red.) nie przejmują się ani warunkami zakwaterowania pracowników, ani okolicznymi mieszkańcami. Idą już krok dalej, wynajmując lub wykupując całe nowo budowane osiedla, gdzie kwaterując po 15-20 osób w lokalu w zabudowie szeregowej powodują patologiczną gęstość zaludnienia – twierdzi Tomasz Ostaszewski, radny powiatu wrocławskiego.
Ostaszewski napisał petycję do premiera, ministrów i parlamentarzystów. Domaga się w niej podjęcia działań legislacyjnych, mających na celu uregulowanie zjawiska niekontrolowanego przekształcania domów jednorodzinnych w hotele pracownicze. Apel podpisało już ponad 700 osób. W mediach społecznościowych rozpowszechniają go m.in. lokalni samorządowcy.
„Na naszych osiedlach agencje pracy i pośrednicy masowo wynajmują domy jednorodzinne, które następnie służą za zakwaterowanie dla 20, 30, a czasem choćby większej liczby pracowników tymczasowych. Takie domy sąsiadują bezpośrednio z normalnymi gospodarstwami domowymi, w których mieszkają rodziny z dziećmi i seniorzy. Budynki te nie spełniają wymagań sanitarno‑technicznych ani przeciwpożarowych do tak intensywnego użytkowania.
Przekształcenia realizowane są poza jakąkolwiek kontrolą planistyczną i bez wymaganych zgód. Gęstość zaludnienia na osiedlach rośnie kilkukrotnie, co powoduje poczucie przeludnienia, utratę bezpieczeństwa i prywatności. Mieszkańcy zgłaszają obawy o hałas, zwiększoną ilość odpadów, braki miejsc parkingowych i spadek jakości życia. Służby gminne i powiatowe nie mają w tej chwili narzędzi prawnych, by temu przeciwdziałać. De facto powstają getta pracownicze w środku osiedli domów jednorodzinnych, co sprzyja napięciom społecznym i dezintegracji” – czytamy w petycji.
Autor petycji domaga się wprowadzenia prawa, które zabroni wykorzystywania domów jednorodzinnych do celów zbiorowego zamieszkania, proponuje też wprowadzenie norm – np. maksymalnej liczby osób mogących zamieszkać w jednym domu w zabudowie jednorodzinnej lub uzależnienie tej liczby od pokrewieństwa. Chce też wyposażenia gmin i powiatów w narzędzia prawne (kontrole, decyzje nakazowe, egzekucje administracyjne) oraz umożliwienia gminom podejmowania uchwał lokalnych, które mogą ograniczyć tego typu proceder, w oparciu o plany zagospodarowania przestrzennego.
NASZ KOMENTARZ: „Ubogacenie kulturowe” postępuje w Polsce w zawrotnym tempie. Przy tej skali, wystarczy kilka lat, by nasz kraj nie różnił się niczym od Zachodniej Europy.
Polecamy również: Żydzi niszczą Gazę twierdząc, iż to „wola boża”