Miastomiejsce schronienia

3 miesięcy temu

W tekście opublikowanym dekadę temu, Barber zwracał uwagę na cechy wspólne dla miast na całym świecie, takie jak krystalizujące się w nich obywatelskie zaufanie, widoczna partycypacja, pragmatyzm w zarządzaniu czy obojętność na granice, a także suwerenność, predyspozycje do tworzenia sieci kontaktów czy społecznych innowacji.

Nie trzeba znać książki Benjamina Barbera, Gdyby burmistrzowie rządzili światem. Dysfunkcyjne kraje, rozkwitające miasta (wyd. MUZA, 2014), żeby dostrzec socio-polityczną alternatywę, jaką współcześnie tworzą włodarze i mieszkańcy aglomeracji. Dla porządku tylko przypomnijmy, iż w tekście opublikowanym dekadę temu, Barber zwracał uwagę na cechy wspólne dla miast na całym świecie, takie jak krystalizujące się w nich obywatelskie zaufanie, widoczna partycypacja, pragmatyzm w zarządzaniu czy obojętność na granice, a także suwerenność, predyspozycje do tworzenia sieci kontaktów czy społecznych innowacji. Barber, erudycyjne zwrócił nam uwagę na prezydentów i burmistrzów, skutecznie rozwiązujących, choć oczywiście w swojej skali, ponadnarodowe problemy.

Powtórzmy: sieci kontaktów, zaufanie, pragmatyzm, obojętność na granice, obywatelskie zaangażowanie i kreatywność. To także i znamiennie, przymiotniki, których badacze zjawisk społecznych i specjaliści od migracji używali dla opisu reakcji w pierwszych tygodniach pełnoskalowej wojny w Ukrainie. Kiedy zwracali uwagę na różne formy solidarności między miastami, nie tylko polskimi i ukraińskimi: bezpośrednią pomoc humanitarną, wsparcie polityczne, nawiązywanie nowych relacji czy organizację manifestacji. Zdaniem min. prof. Kamińskiego: „(…) na początku kryzysu uchodźczego władza lokalna często działała sprawniej i szybciej niż centralna, będąc siłą wiodącą w niesieniu pomocy potrzebującym. Było to jednak możliwe dzięki olbrzymiemu zaangażowaniu społeczności lokalnych”. Działo się to mimo wielu wyzwań stojących przed administracją lokalną, do których, często wciąż, zaliczamy np. brak wystarczających środków finansowych na świadczenie pomocy; niejasne warunki prawne; konieczność skutecznej i pełnoskalowej koordynacji prac urzędów i wydziałów; ale także trudności we współpracy z niedookreślonymi co do roli i kompetencji organizacjami międzynarodowymi.

Za badaczami z Ośrodka Badań nad Migracjami możemy powiedzieć, iż „(…) państwo polskie stanęło w obliczu bezprecedensowego wyzwania związanego z koniecznością przyjęcia dużej liczby uchodźców z objętej wojną Ukrainy, które nie mogło się równać z żadnymi wcześniejszymi doświadczeniami polskiej administracji publicznej i organizacji pozarządowych w najnowszej historii Polski”. Odpowiedzią, której częścią stało się wielu mieszkańców miast, była niespotykana wcześniej mobilizacja jednostek samorządu terytorialnego różnego szczebla, NGO-sów, ale przede wszystkim aktywność społeczeństwa obywatelskiego.

Dlaczego, w obliczu trwającego innego kryzysu – kryzysu migracyjnego, prawoczłowieczego i politycznego na granicy z Białorusią – wracamy do wydarzeń z peronów kolejowych i dworców polskich miast sprzed 841 dni? [1] Dlatego, iż w opinii Autorki częścią rozwiązania trwającego w tej chwili kryzysu jest bardziej aktywna rola (dużych) miast, ich mieszkańców oraz władz lokalnych. Rola w procesie zmian ustawodawczych (na szczeblu międzynarodowym i krajowym) oraz w organizacji miejsc pobytu dla osób, które uzyskały prawo pobytu na terytorium RP, ale niosą ze sobą doświadczanie przymusowej migracji.

Aktywizacja na tym polu, np. Unii Metropolii Polski – fundacji założonej przez gminy miejskie (której radę stanowią prezydenci 12 centralnych miast metropolii polskich) – nie byłaby bezprecedensowa. Podczas pandemii Unia odegrała istotną rolę w negocjacjach z Warszawą, dodatkowo pięć miast wchodzących w skład Unii należy przecież także do, wyjątkowej na skalę światową sieci międzynarodowej International Cities of Refuge Network (ICORN).

Sieć powstała w 2005 r. w Norwegii z inicjatywy Salmana Rushdiego – autora słynnych Szatańskich wersetów, które wywołały gwałtowne protesty w świecie islamskim. Jest niezależną organizacją skupiającą miasta i regiony oferujące schronienie dla prześladowanych pisarzy i pisarek, promującą wolność słowa i broniącą wartości demokratycznych. Tworzy dynamiczną sieć ponad 80 miast, a jej działalność to jeden z najsilniejszych na świecie głosów w obronie prawa do wolności poglądów i wypowiedzi oraz międzynarodowej solidarności. W ciągu kilkunastu lat działalności Sieci udało się znaleźć miejsce tymczasowego schronienia dla kilkuset pisarzy i pisarek, intelektualistów i intelektualistek, artystów i artystek oraz działaczy i działaczek na rzecz praw człowieka.

ICORN chroni i promuje twórców-obrońców praw człowieka, w tym między innymi blogerów, powieściopisarzy, dramaturgów, dziennikarzy, muzyków, poetów, pisarzy literatury faktu, artystów wizualnych, rysowników, piosenkarzy i autorów tekstów, tłumaczy, scenarzystów i wydawców. Korzystając z mediów cyfrowych i społecznościowych, aby dotrzeć do odbiorców, do których wcześniej nie mieli dostępu, jednocześnie korzystając z sieci lokalnych i ICORN, ich głosy mogą być słyszane przez nowych odbiorców w miastach goszczących i poza nimi.

Miasta należące do sieci mogą być źródłem wielu rozwiązań – ICORN jest zarówno zdecentralizowany, jak i skoordynowany. Sekretariat w Stavanger w Norwegii służy jako centrum komunikacyjne dla niezależnie zarządzanych miast członkowskich ICORN. Międzynarodowy Zarząd składa się z przedstawicieli miast członkowskich (w tym Krakowa), wybieranych przez Walne Zgromadzenie co dwa lata. Sieć skutecznie współpracuje też z rządami poszczególnych państw, Komisją Europejską, ONZ i UNHCR oraz Międzynarodowym PEN Clubem, Reporterami bez Granic, Scholars at Risk, Freemuse, Frontline Defenders, Free Dimensional oraz wieloma innymi organizacjami działającymi .na rzecz praw człowieka i wdrażania polityki ochronnej dla twórców prześladowanych ze względu na swoją działalność, twórczość literacką, poglądy.

Od 2010 roku ICORN jest zaangażowany w odpowiednie projekty Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej, a także w inicjatywę UE mającą na celu stworzenie globalnego systemu schronienia dla obrońców praw człowieka. Miasta członkowskie ICORN oferują długoterminowe, ale tymczasowe schronienie osobom zagrożonym w bezpośredniej konsekwencji ich działalności twórczej. Dzięki działaniom sieci w ciągu dziesięciu lat miejsce tymczasowego schronienia znalazło kilkuset lideró opinii, dysydentów i pisarzy, intelektualistów, blogerów i działaczy praw człowieka, między innymi: Swietłana Aleksijewicz, Amira Al Sharafi, Lawon Barszczewski, Asli Erdogan, Jiao Guobiao.Do grupy miast współpracujących w ramach sieci należą m.in.: Amsterdam (Holandia), Barcelona (Hiszpania), Bergen (Norwegia), Bruksela (Belgia), Kopenhaga (Dania), Frankfurt (Niemcy), Lucerna (Szwajcaria), Malmö (Szwecja), Meksyk (Meksyk), Molde (Norwegia), Norrköping (Szwecja), Nörrköing (Szwecja), Norwich (Wielka Brytania), Oaxaca (Meksyk), Oslo (Norwegia), Paryż (Francja), Pittsburgh (Stany Zjednoczone).

Na koniec warto wspomnieć, iż do sieci, oprócz dużych rozpoznawalnych miast, należą także miasta mniejsze (większość miast szwedzkich czy norweskich), którym także bliska jest idea miejsca schronienia i wolności słowa. Dzięki udziałowi w tym międzynarodowym przedsięwzięciu mogą korzystać z wypracowanego know-how, ale też dzięki lobbingowi realnie wpływać na procesy globalne. Jak chciał Beniamin Barber – aktywnie, choć odpowiednio do swojej skali, z poziomu miasta rozwiązywać ponadnarodowe problemy.

[1] Tekst został złożony 13.06.2024 r.

Idź do oryginalnego materiału