Premier Włoch Giorgia Meloni stwierdziła w sobotę, iż uznanie państwa palestyńskiego przed jego formalnym ustanowieniem może przynieść odwrotny skutek. Tym samym zdystansowała się od niektórych przywódców UE, takich jak prezydent Francji Emmanuel Macron, który w tym tygodniu ogłosił, iż Francja planuje uznać Palestynę.
– Zdecydowanie popieram państwo palestyńskie, ale nie jestem zwolenniczką jego uznawania przed jego ustanowieniem – powiedziała Giorgia Meloni włoskiemu dziennikowi „La Repubblica”.
– jeżeli coś, co nie istnieje, zostanie na papierze uznane, problem może wydawać się rozwiązany, choć wcale rozwiązany nie będzie – stwierdziła.
W ostatnich dniach powróciła międzynarodowa dyskusja na temat państwowości Palestyny. Impulsem do powrotu tej debaty była zapowiedź Francji z ubiegłego tygodnia o planach formalnego uznania Palestyny podczas wrześniowej sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ.
Meloni potępiła w środę (23 lipca) zabijanie ludności cywilnej w wojnie między Izraelem a Hamasem, nazywając sytuację w Strefie Gazy „dramatyczną” i stwierdzając, iż „żadna akcja wojskowa nie może usprawiedliwiać ataków na cywilów”.
Minister spraw zagranicznych Antonio Tajani wezwał w piątek do „natychmiastowego zawieszenia broni” i podobnie jak Meloni skrytykował sytuację humanitarną w Strefie Gazy.
– Nie możemy już dłużej akceptować masakry i głodu – powiedział na spotkaniu krajowej rady swojej centroprawicowej partii Forza Italia, cytowany przez agencję ANSA.
Tajani zaznaczył jednak, iż Włochy uznają Palestynę tylko „razem z uznaniem państwa Izrael”, dając jasno do zrozumienia, iż Rzym nie pójdzie w ślady Francji w kwestii jednostronnego uznania państwa palestyńskiego.
Włoska prawicowa koalicja rządząca spotkała się z wewnętrzną presją z powodu dość ostrożnego podejścia sprawy działań wojennych toczących się w Strefie Gazy. w tej chwili jednak i Włochy, podobnie jak inne państwa UE, coraz głośniej wyrażają obawy związane z pogłębiającą się katastrofą humanitarną.