Przejrzyj dokładnie rodzinne pamiątki, sprawdź stare szuflady babci i zajrzyj na zakurzony strych. W tych miejscach mogą czekać na Ciebie prawdziwe skarby z czasów Polski Ludowej, które dziś są warte choćby kilkadziesiąt tysięcy złotych. Niewykorzystane książeczki oszczędnościowe systemu „F” z Banku PKO BP, które w latach 70. i 80. służyły do gromadzenia środków na wymarzony samochód, w tej chwili można wymienić na pokaźne sumy pieniędzy. Własnoręczne poszukiwania mogą się opłacić – rekompensata za książeczkę na FSO 1500 wynosi aż 27 479 złotych, a za przedpłatę na kultowego Fiata 126p można otrzymać 19 391 złotych. Oto szansa, która może radykalnie poprawić Twój domowy budżet w trudnych czasach inflacji.

Fot. Warszawa w Pigułce
Polska Rzeczpospolita Ludowa miała swoje własne, często skomplikowane sposoby na zarządzanie deficytowymi towarami. Samochód osobowy w tamtych czasach nie był zwykłym zakupem, który można było zrealizować od ręki. Stanowił on luksus, symbol statusu społecznego i przedmiot marzeń wielu Polaków. By uporządkować rosnący popyt na auta w kraju zmagającym się z permanentnymi niedoborami, władze komunistyczne we współpracy z Bankiem PKO BP opracowały w 1976 roku specjalny system oszczędnościowy oznaczony literą „F” – od słowa „Fiat”, najpopularniejszej wówczas marki samochodowej dostępnej na polskim rynku.
System ten wprowadzono jako odpowiedź na coraz dłuższe kolejki po samochody i rozrastający się czarny rynek. Posiadanie książeczki „F” dawało gwarancję zakupu auta po określonej cenie, w ustalonym terminie – co w warunkach gospodarki niedoboru było ogromnym przywilejem. Dokument ten był nie tylko narzędziem oszczędzania, ale także swego rodzaju „biletem” uprawniającym do nabycia deficytowego dobra, którego wartość na wolnym rynku często przewyższała cenę oficjalną dwu- lub choćby trzykrotnie.
Mechanizm działania systemu książeczek oszczędnościowych „F” był precyzyjnie zaplanowany przez władze. Przyszły właściciel samochodu musiał najpierw wpłacić minimalną kwotę 5 tysięcy złotych, co stanowiło niemałą sumę przy ówczesnych zarobkach wynoszących średnio 3-4 tysiące złotych miesięcznie. Następnie należało określić przybliżoną datę planowanego odbioru pojazdu – najczęściej było to od dwóch do choćby pięciu lat od momentu założenia książeczki. Na podstawie tych danych bank ustalał wysokość comiesięcznych wpłat, które przyszły właściciel auta musiał regularnie wnosić.
Kulminacją całego procesu miało być odebranie przydziału na samochód, co wiązało się z koniecznością przedstawienia we właściwym czasie kompletu dokumentów oraz uiszczenia pozostałej kwoty. Niestety, nie wszyscy posiadacze książeczek zdołali zrealizować swoje marzenie o własnym aucie. Niektórzy rezygnowali z powodu drastycznego wzrostu cen samochodów w okresie kryzysu gospodarczego lat 80., inni tracili możliwość dalszego oszczędzania ze względu na pogarszającą się sytuację materialną, a jeszcze inni po prostu nie doczekali swojej kolejki przed transformacją ustrojową, która całkowicie zmieniła zasady zakupu samochodów w Polsce.
Warto zauważyć, iż w szczytowym okresie popularności systemu, w latach 1977-1980, wydano ponad ćwierć miliona książeczek oszczędnościowych typu „F”. Dokumenty te posiadały unikalne cechy zabezpieczające, m.in. specjalne numeracje, znaki wodne oraz charakterystyczną szatę graficzną z symbolem PKO i literą „F” na okładce. Każda książeczka zawierała szczegółowe informacje o wpłatach, harmonogram rat oraz warunki otrzymania przydziału na wybrany model samochodu. Najczęściej wybieranymi pojazdami były Fiat 126p, znany powszechnie jako „Maluch”, oraz FSO 1500, czyli tzw. „duży Fiat”, produkowany na licencji włoskiego Fiata 125p.
Transformacja ustrojowa w Polsce po 1989 roku przyniosła liberalizację rynku samochodowego i sprawiła, iż system przedpłat na auta stracił rację bytu. Przez długie lata posiadacze niewykorzystanych książeczek pozostawali w niepewności co do możliwości odzyskania wpłaconych kwot. Bank PKO BP uznawał wprawdzie te zobowiązania, ale wypłacał jedynie nominalne kwoty, które w wyniku hiperinflacji początku lat 90. straciły praktycznie całą swoją wartość. Sytuacja zmieniła się dopiero na skutek wieloletnich starań organizacji konsumenckich i stowarzyszeń poszkodowanych, które doprowadziły do uchwalenia przez Sejm specjalnej ustawy rekompensacyjnej.
Przełomowa decyzja zapadła pod koniec ubiegłego roku, kiedy to minister finansów Andrzej Domański ogłosił nowy program rekompensat za niewykorzystane książeczki oszczędnościowe „F”. Zgodnie z rozporządzeniem, które weszło w życie 1 stycznia 2025 roku, posiadacze tych dokumentów mogą ubiegać się o wypłatę środków w wysokości odpowiadającej realnej wartości przedpłaty z uwzględnieniem inflacji i utraconego zysku. Dla książeczek na Fiata 126p ustalono kwotę 19 391 złotych, natomiast dla dokumentów dotyczących FSO 1500 rekompensata wynosi 27 479 złotych.
Proces odzyskiwania pieniędzy z książeczek oszczędnościowych „F” jest stosunkowo nieskomplikowany, choć wymaga spełnienia określonych formalności. Przede wszystkim niezbędne jest posiadanie oryginalnego dokumentu, który stanowi podstawę do ubiegania się o rekompensatę. Osoby, które zagubiły swoje książeczki, nie są jednak pozbawione szans – bank PKO BP umożliwia odtworzenie danych na podstawie zachowanych w archiwach informacji o numerach książeczek i ich właścicielach. W tym celu należy złożyć specjalny wniosek w dowolnej placówce banku, przedstawiając dokument tożsamości oraz wszelkie posiadane dokumenty lub zaświadczenia mogące potwierdzić fakt posiadania książeczki oszczędnościowej „F”.
Gdy dysponujemy już oryginałem książeczki lub uzyskamy potwierdzenie jej wydania, kolejnym krokiem jest wizyta w oddziale PKO BP. Pracownicy banku przeprowadzą szczegółową weryfikację dokumentu, sprawdzając jego autentyczność oraz potwierdzając, iż dana książeczka kwalifikuje się do wypłaty rekompensaty. Weryfikacja obejmuje sprawdzenie numeru seryjnego, dat wpłat oraz faktu, czy książeczka nie została wcześniej zrealizowana. Po pozytywnym zakończeniu procedury weryfikacyjnej, bank dokonuje przelewu odpowiedniej kwoty na wskazane przez właściciela konto bankowe. Cały proces trwa zwykle od kilku dni do maksymalnie dwóch tygodni.
Co ciekawe, według szacunków Banku PKO BP, przez cały czas istnieje kilkadziesiąt tysięcy niewykorzystanych książeczek oszczędnościowych „F”, których właściciele mogą ubiegać się o rekompensatę. Łączna wartość potencjalnych wypłat może przekroczyć miliard złotych. Warto podkreślić, iż prawo do otrzymania rekompensaty przysługuje nie tylko pierwotnym posiadaczom książeczek, ale także ich spadkobiercom. W przypadku gdy oryginalna osoba, na którą wystawiono dokument, już nie żyje, o zwrot środków mogą ubiegać się jej prawni spadkobiercy, przedstawiając odpowiednie dokumenty potwierdzające prawo do spadku.
Eksperci finansowi podkreślają, iż uzyskanie rekompensaty za książeczkę oszczędnościową „F” może stanowić znaczący zastrzyk gotówki dla wielu polskich rodzin. Kwota niemal 30 tysięcy złotych odpowiada w tej chwili kilkumiesięcznym zarobkom przeciętnego Polaka. Dla osób starszych, które często były pierwotnie właścicielami tych książeczek, suma ta może stanowić istotne uzupełnienie emerytury lub środki na pokrycie kosztów leczenia czy remontów. Młodsi spadkobiercy nierzadko traktują te nieoczekiwane pieniądze jako wkład własny do kredytu mieszkaniowego lub finansowanie edukacji dzieci.
Okazuje się, iż książeczki oszczędnościowe „F” to niejedyne pamiątki z czasów PRL, które mogą mieć w tej chwili znaczną wartość finansową. Wśród przedmiotów szczególnie poszukiwanych przez kolekcjonerów znajdują się banknoty z podobizną marszałka Józefa Piłsudskiego, emitowane w latach 80. W zależności od stanu zachowania i roku emisji, ceny takich banknotów wahają się od kilkudziesięciu do choćby kilkuset złotych za pojedynczy egzemplarz. Podobnie cenne mogą być monety okolicznościowe, zwłaszcza te wybite w niewielkich nakładach lub posiadające błędy mennicze, które znacząco podnoszą ich wartość kolekcjonerską.
Równie interesującą kategorię stanowią obligacje Skarbu Państwa z okresu PRL oraz książeczki mieszkaniowe PKO, które podobnie jak książeczki samochodowe, były narzędziem gromadzenia środków na deficytowe dobra – w tym przypadku na mieszkania. Choć system rekompensat za książeczki mieszkaniowe funkcjonuje już od kilkunastu lat, wielu Polaków przez cały czas nie jest świadomych możliwości odzyskania wpłaconych kwot. Według najnowszych danych Ministerstwa Rozwoju i Technologii, ponad 30% uprawnionych osób nie złożyło dotychczas wniosków o wypłatę należnych im rekompensat.
Poza wartością finansową, przedmioty z epoki PRL mają również znaczenie historyczne i sentymentalne. Dla wielu osób stanowią one namacalne świadectwo minionych czasów, przypominając o trudnościach, z jakimi musiały się zmagać poprzednie pokolenia. Coraz popularniejszym zjawiskiem staje się tworzenie prywatnych kolekcji pamiątek z okresu Polski Ludowej, które gromadzą nie tylko dokumenty finansowe, ale także przedmioty codziennego użytku, sprzęt AGD, zabawki czy elementy wyposażenia wnętrz charakterystyczne dla tamtej epoki.
Warto zwrócić uwagę na fakt, iż odzyskiwanie środków z książeczek oszczędnościowych „F” jest możliwe tylko przez ograniczony czas. Zgodnie z rozporządzeniem Ministerstwa Finansów, program rekompensat potrwa do końca 2026 roku. Po tym terminie możliwość ubiegania się o zwrot środków zostanie znacząco ograniczona, a procedura stanie się bardziej skomplikowana. Dlatego eksperci zalecają, aby nie zwlekać z poszukiwaniami starych dokumentów i jak najszybciej sprawdzić, czy wśród rodzinnych pamiątek nie kryją się cenne książeczki oszczędnościowe.
Historia książeczek oszczędnościowych „F” stanowi fascynujący przykład tego, jak mechanizmy ekonomiczne stosowane w PRL wpływają na życie Polaków choćby kilkadziesiąt lat po transformacji ustrojowej. System przedpłat na samochody był odpowiedzią władz komunistycznych na problem niedoborów towarowych, charakterystycznych dla gospodarki centralnie planowanej. Paradoksalnie, dokumenty, które miały pomóc w uzyskaniu deficytowego dobra, same stały się wartościowym aktywem finansowym – choć w zupełnie innej rzeczywistości ekonomicznej i politycznej.
O skali zainteresowania odzyskiwaniem środków z książeczek oszczędnościowych „F” świadczą kolejki, które ustawiają się przed oddziałami PKO BP od początku roku. W największych miastach czas oczekiwania na obsługę w związku z weryfikacją książeczek może wynosić choćby kilka godzin. Bank zareagował na tę sytuację, wprowadzając system wcześniejszej rejestracji online oraz dedykowane stanowiska obsługi dla posiadaczy książeczek oszczędnościowych. W niektórych oddziałach utworzono specjalne zespoły pracowników specjalizujących się w procedurach weryfikacji tych dokumentów, co znacząco przyspieszyło proces obsługi klientów.
Media społecznościowe pełne są historii osób, które niespodziewanie odkryły wartościowe książeczki wśród rodzinnych pamiątek. Pani Krystyna z Wrocławia znalazła książeczkę na FSO 1500 podczas porządkowania rzeczy po zmarłym ojcu. Dokument był starannie ukryty w pudełku z ważnymi papierami, razem z innymi pamiątkami z czasów PRL. Pan Andrzej z małej miejscowości pod Poznaniem odnalazł swoją książeczkę przypadkowo, podczas remontu starego domu rodzinnego – dokument był schowany za boazerią w salonie, prawdopodobnie w obawie przed kradzieżą. Takie historie pokazują, jak ważne jest dokładne sprawdzenie starych dokumentów i pamiątek, zanim zostaną one wyrzucone lub zniszczone.
Organizacje konsumenckie przypominają również o konieczności zachowania ostrożności podczas procesu odzyskiwania środków z książeczek oszczędnościowych. W ostatnich miesiącach odnotowano przypadki oszustw, polegających na próbach wyłudzenia oryginalnych dokumentów od ich właścicieli. Przestępcy, podając się za pracowników banku lub urzędników, oferują pomoc w szybkim uzyskaniu rekompensaty, żądając w zamian przekazania oryginału książeczki. Należy pamiętać, iż jedynym podmiotem uprawnionym do weryfikacji i wypłaty środków jest Bank PKO BP, a procedura ta zawsze odbywa się w oficjalnych placówkach bankowych.
Socjologowie zwracają uwagę na interesujący aspekt społeczny całego zjawiska – odzyskiwanie środków z książeczek oszczędnościowych „F” stało się swoistym łącznikiem międzypokoleniowym. Młodzi ludzie, pomagając swoim rodzicom lub dziadkom w odnalezieniu i zrealizowaniu starych dokumentów, mają okazję poznać realia życia w Polsce Ludowej. Opowieści o wieloletnich oczekiwaniach na samochód, o wyrzeczeniach związanych z gromadzeniem odpowiedniej kwoty czy o euforii z otrzymania przydziału stanowią żywą lekcję historii, pozwalającą lepiej zrozumieć przemiany, jakie zaszły w polskim społeczeństwie w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat.
Program rekompensat za książeczki oszczędnościowe „F” został pozytywnie oceniony przez ekonomistów, którzy podkreślają jego znaczenie dla przywracania zaufania obywateli do instytucji państwowych. Dotrzymywanie zobowiązań finansowych, choćby tych zaciągniętych w poprzednim systemie politycznym, buduje poczucie ciągłości państwa i wzmacnia wiarygodność instytucji finansowych. Jest to szczególnie istotne w kontekście narastającego w ostatnich latach kryzysu zaufania do tradycyjnej bankowości i rosnącej popularności alternatywnych form inwestycji.
Jeśli posiadasz w domu stare dokumenty z czasów PRL, warto poświęcić czas na ich dokładne przejrzenie. Książeczki oszczędnościowe „F” są łatwo rozpoznawalne dzięki charakterystycznemu oznaczeniu literą „F” na okładce oraz specyficznemu układowi tabel i rubryk wewnątrz. Najcenniejsze są oczywiście dokumenty z zachowanymi wpisami potwierdzającymi dokonanie wszystkich wymaganych wpłat, jednak choćby niekompletne książeczki mogą kwalifikować się do częściowego zwrotu środków. W przypadku wątpliwości co do wartości posiadanego dokumentu, warto skonsultować się z ekspertem lub bezpośrednio zwrócić do placówki PKO BP.
Książeczki oszczędnościowe „F” to nie tylko szansa na niespodziewany zastrzyk gotówki, ale także fascynujący fragment naszej narodowej historii gospodarczej. Te niepozorne dokumenty opowiadają historię o marzeniach, aspiracjach i trudnościach, z jakimi zmagali się Polacy w czasach gospodarki niedoboru. Są one świadectwem pomysłowości systemu, który w warunkach permanentnego deficytu próbował zarządzać dystrybucją dóbr luksusowych, a jednocześnie dowodem determinacji zwykłych obywateli, gotowych przez lata regularnie odkładać część swoich dochodów, aby zrealizować marzenie o własnym samochodzie.
W dobie powszechnej dostępności kredytów konsumpcyjnych, leasingu i wynajmu długoterminowego, historia książeczek samochodowych może wydawać się egzotyczna dla młodego pokolenia Polaków. Paradoksalnie jednak, to właśnie te stare, nieco pożółkłe dokumenty mogą dziś przynieść realną korzyść finansową, stanowiąc swoisty most między przeszłością a teraźniejszością. Dlatego warto zajrzeć do rodzinnych archiwów, przeszukać stare szuflady i sprawdzić, czy nie kryje się w nich zapomniany skarb w postaci książeczki oszczędnościowej „F”, która może okazać się cenniejsza niż niejeden współczesny instrument finansowy.
źródło: onet.pl/Warszawa w Pigułce