Wizyta europejskich polityków w Kijowie
W sobotę premier Donald Tusk udał się z wizytą do Kijowa wraz z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, premierem Wielkiej Brytanii Keirem Starmerem i kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem. Politycy przed wyjazdem w piątek spotkali się w Rzeszowie. Z opublikowanych później zdjęć wynikało, iż samą podróż Macron, Starmer i Merz odbywali w trójkę, a Tusk jechał osobno, na co zwracali uwagę m.in. politycy PiS. Sprawa była też poruszana przez Karola Nawrockiego i Marka Jakubiaka podczas poniedziałkowej debaty prezydenckiej.
REKLAMA
Wyjaśnienie rzecznika MSZ
- Taka sytuacja wyniknęła z tego, iż pociąg podstawiała strona ukraińska - przekazał w sobotę portalowi Gazeta.pl rzecznik MSZ Paweł Wroński. Jak dodał rzecznik, to, iż premier Donald Tusk nie podróżował razem z innymi politykami, to właśnie efekt decyzji Ukraińców. Nie jest jasne, dlaczego czwórka polityków nie jechała razem. - Na znaczenie tej wizyty nie wpłynie to, jakim pociągiem jechali przywódcy i czy podróżowali razem, czy osobno - podkreślił przedstawiciel resortu spraw zagranicznych.
Zobacz wideo Trzaskowski kontra Nawrocki podczas debaty w TVP. Wybuchła wojna mieszkaniowa
Co na to strona ukraińska
- Przywódcy wsiadają do pociągu w Polsce, nie na Ukrainie. Nie możemy komuś wskazywać miejsca czy numeru wagonu. Zajmuje się tym protokół dyplomatyczny i odpowiednie służby bezpieczeństwa - mówił w rozmowie z "Rzeczpospolitą" jeden z rozmówców w Kijowie. - Trwa wojna i chodzi wyłącznie o to, by europejscy przywódcy bezpiecznie dotarli do Kijowa. Warto podziękować tym służbom, które organizują wizyty w takich warunkach, w jakich istniejemy - dodał inny informator. Z ustaleń "Rz" wynika, iż początkowo do Kijowa mieli jechać tylko politycy z Polski, Francji i Wielkiej Brytanii. Poza tym Donald Tusk miał zdecydować o wyjeździe do Ukrainy "w ostatniej chwili", co też mogło mieć wpływ na to, gdzie został ulokowany. - Wszystko zostało uzgodnione w taki sposób, by zapewnić bezpieczny przyjazd, ale też odjazd wysokiej rangi delegacji. Chodziło wyłącznie o bezpieczeństwo - przekazał w rozmowie z dziennikiem Wasyl Bodnar, ambasador Ukrainy w Polsce.
Czytaj również: Donald Tusk ostro odpowiada na krytykę. "Słychać wycie? Znakomicie!"
Źródła: Gazeta.pl, "Rzeczpospolita"