Gdy Maciej Rybus został w Rosji po agresji Władimira Putina na Ukrainę, kibice zarzucili mu zdradę. Czy piłkarz po zakończeniu kariery będzie chciał wrócić do Polski jak gdyby nigdy nic? To był jego wybór Maciej Rybus trzy lata temu z hukiem wyleciał z reprezentacji Polski. Bynajmniej nie dlatego, iż sam zrezygnował z gry w kadrze albo skończył karierę. Tu okoliczności były zupełnie inne. Piłkarz po agresji Rosji na Ukrainę uznał, iż nie jest to wystarczający powód, by opuścić ligę rosyjską (inaczej postąpili m.in. Grzegorz Krychowiak i Sebastian Szymański) i nie miał zamiaru szukać nowego klubu poza Rosją. Ta decyzja rozwścieczyła kibiców i część piłkarskich ekspertów i dziennikarzy, którzy uznali to za zdradę. W końcu mógł uciec, ale wybrał wygodną , dobrą finansowo opcję i grę za pieniądze oligarchów powiązanych z Władimirem Putinem. – Ja mam tam żonę, która jest Rosjanką, dwóch synów, nieruchomości, życie, które rozwijało się przez ponad dziesięć lat. Tak naprawdę to w Rosji zostałem prawdziwym mężczyzną, założyłem rodzinę, zarobiłem pieniądze i zabezpieczyłem naszą przyszłość. Tam też osiągnąłem największe sukcesy piłkarskie. Zostawienie tego wszystkiego z dnia na dzień nie było takie proste – wyjaśniał w rozmowie z TVP Sport. Na piłkarza i tak spłynęła ogromna krytyka. Kibice i