Ludzie, nie liczby. Dariusz Popiela przywraca pamięć ofiarom Zagłady

1 godzina temu

Dariusz Popiela, utytułowany kajakarz górski i twórca inicjatywy „Ludzie Nie Liczby”, opowiedział w rozmowie z Jarosławem Szczepańskim o swojej pracy przy przywracaniu pamięci ofiar Zagłady w małych miejscowościach Polski. Projekt, który zaczynał się od Krościenka nad Dunajcem, przeszedł przez Grybów, Czarny Dunajec, Nowy Targ i Nowy Sącz, a najnowszym miejscem jest Podwilk na Orawie. Popiela tłumaczył, iż celem jest nie tyle stawianie kolejnych pomników, ile odzyskiwanie imion i nazwisk ludzi, którzy zostali zamordowani — przywracanie ich z zapomnienia, by przestali być jedynie „liczbami”.

Rozmówca zwracał uwagę na siłę oddziaływania imiennych tablic: młodzi ludzie, stając przed listą ofiar, nagle dostrzegają, iż to były konkretne osoby — często w podobnym wieku do nich samych — i iż tragedia dotknęła całe rodziny. Popiela opowiadał o przykładach: sportowcach, żołnierzach, sąsiadach, których nazwiska pojawiają się na tablicach i które pozwalają na osobistą identyfikację z historią. To, jak mówił, zmienia percepcję i uczy empatii, bo ofiary przestają być abstrakcją.

Najwięcej miejsca w rozmowie poświęcono kontrowersjom wokół ratowania dawnej synagogi w Czarnym Dunajcu. Popiela opisał długą batalię o unijną dotację i o to, iż projekt, który miał objąć renowację synagogi i stworzenie tam miejsca pamięci, przez pewien czas był zagrożony przez lokalne spory polityczne. Część radnych próbowała zablokować przekazanie środków, a w debacie pojawiały się argumenty podszyte stereotypami i lękami — od obaw o „żydowskie organizacje” po populistyczne tezy, iż remont synagogi odbywa się kosztem kościołów. Popiela z żalem relacjonował, iż część radnych, którzy wcześniej forsowali zakup budynku, nagle sprzeciwiła się jego remontowi, co nazwał działaniem na szkodę własnej gminy.

Reset Obywatelski
Bez kompromisów i bez cenzury. Tworzone tak przez dziennikarzy, jak i odbiorców, bo medium obywatelskie musi być interaktywne. Burzymy czwartą ścianę między dziennikarzami a odbiorcami.
Patronite.plPublicystyka

Mimo tych trudności, opowieść ma szczęśliwy finał: rada ostatecznie zatwierdziła projekt, a burmistrz będzie mógł przystąpić do realizacji prac. Popiela podkreślał, iż to zwycięstwo nie jest tylko formalnością — odnowiona synagoga ma stać się miejscem pamięci i edukacji, a także elementem lokalnego życia kulturalnego, z warsztatami i wydarzeniami, które mają integrować społeczność. Dla niego, jako inicjatora, to dowód, iż determinacja i praca lokalnych aktywistów mogą przeważyć nad uprzedzeniami.

W rozmowie pojawił się też wątek edukacyjny: Popiela mówił o słabości nauczania o Zagładzie w szkołach i o tym, iż młodzież często czerpie wiedzę z internetu, TikToka czy fałszywych informacji. Dlatego — jak tłumaczył — tablice z imionami i nazwiskami oraz spotkania z młodzieżą na cmentarzach mają ogromne znaczenie wychowawcze. Przywołał przykłady wycieczek z Izraela i setek młodych ludzi odwiedzających miejsca pamięci, co, jego zdaniem, pokazuje, iż pamięć może być także impulsem do lokalnego rozwoju turystycznego i gospodarczego.

Popiela nie ukrywał frustracji wobec półprawd i uprzedzeń, które napotyka w terenie: od absurdalnych zarzutów o „ukryte interesy” po retorykę, która miesza kwestie pamięci z bieżącą polityką. Jednocześnie podkreślał, iż doświadczenia współpracy z lokalnymi liderami, wolontariuszami i mieszkańcami dają mu nadzieję — w każdej społeczności są ludzie, którzy rozumieją wartość upamiętnienia i chcą działać ponad podziałami. Jego opowieść była zarówno relacją z trudnej, często niewdzięcznej pracy, jak i apelem o odpowiedzialność za pamięć i o odwagę w stawianiu prawdy wobec stereotypów.

Idź do oryginalnego materiału