Liczba Polaków z alergią może wzrosnąć do 50%. Co ma do tego zmiana klimatu?

1 rok temu

– Widzimy, iż dochodzi do przesuwania się stref klimatycznych, więc i szata roślinna będzie się powoli zmieniać. Efektem tego jest pojawianie się nowych roślin, które do tej pory w Polsce nie występowały lub było ich niewiele. Musimy więc być też przegotowani na nakładanie się sezonów pyłkowych różnych roślin – mówią o wpływie zmiany klimatu na sytuację alergiczną w Polsce naukowczynie z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, dr hab. Dorota Myszkowska i dr hab. Katarzyna Piotrowicz.

Ilustracja 1: Dr hab. Dorota Myszkowska (archiwum prywatne).

Szymon Bujalski: Czy zmiana klimatu wpływa na sezony pyłkowe roślin alergennych?

Dorota Myszkowska: Do chorób klimatozależnych należą między innymi wybrane choroby alergiczne, a szczególnie alergia pyłkowa. Osoby uczulone na pyłek roślin, który jest naturalnym składnikiem środowiska, są narażone na wdychanie alergenów w sezonach pyłkowych, których występowanie pośrednio wiąże się z warunkami pogodowymi.

Katarzyna Piotrowicz: Warto mieć przy tym na uwadze, iż w przypadku analizy zróżnicowania sezonów pyłkowych posługujemy się danymi meteorologicznymi – mówimy wówczas o pewnych warunkach pogodowych wpływających na charakter danego sezonu. o ile chcemy natomiast powiedzieć coś o wpływie zmian klimatu na sezony pyłkowe, to musimy posłużyć się wieloletnią zmiennością ich różnych charakterystyk, np. dat początku i końca sezonu, stężenia ziaren w okresie itp. W Krakowie prowadzona jest jedna z najdłuższych w Polsce seria pomiarów stężenia ziaren pyłków w powietrzu, przy czym obejmuje ona tylko 30 lat. Dopiero zaczynamy więc posiadać wystarczającą serię danych (próbę statystyczną) do tego typu analiz i możemy z większą pewnością zacząć prowadzić badania nad wpływem współczesnych zmian klimatu na sezony pyłkowe oraz próbować określać ewentualne tendencje tych zmian w przyszłości.

Zmiana klimatu a pylenie roślin

I jakieś tendencje widać?

Ilustracja 2: Kwiaty leszczyny, Warszawa, styczeń 2023. Zdjęcie: A. Kardaś.

K.P.: Widać. Przykładem może być leszczyna. Bardzo ją lubię, bo jest to również roślina wskaźnikowa występowania pierwszej fenologicznej pory roku – tzw. zarania wiosny, którą w klimatologii nazywamy przedwiośniem. W ostatnich latach można zauważyć, iż leszczyna zaczyna reagować (rozpoczynać wegetację) na kilkudniowy wzrost maksymalnej temperatury powietrza powyżej 10℃, który występuję już choćby w styczniu. Miało to miejsce także z początkiem stycznia tego roku. Co prawda nie był to ekstremalny przypadek, bo tak wczesne kwitnienie leszczyny zdarzało się już w przeszłości, ale śmiało można powiedzieć, iż w ostatnich latach mamy do czynienia z bardzo dużym zróżnicowaniem warunków termicznych w styczniu i lutym, kiedy mogą występować zarówno bardzo ciepłe dni, typowo wiosenne, jak i zimowe, z mrozem i śniegiem. W efekcie zdarza się, iż leszczyna zaczyna kwitnąć już w połowie stycznia lub dopiero w drugiej połowie marca. Musimy jednak jeszcze pamiętać, iż na zachowanie roślin wpływa wiele czynników, a nie tylko wspomniana już temperatura powietrza. To także dopływ promieniowania słonecznego, opady, wilgotność powietrza i gleby oraz kilka innych czynników.

D.M.: W niektórych ośrodkach monitoringu w Europie – a takich jest kilkadziesiąt w każdym kraju – obserwacje sezonów pyłkowych prowadzone są już od ponad 50 lat. Na tej podstawie można stwierdzić, iż pewne zależności pomiędzy czasem trwania i intensywnością sezonów pyłkowych a czynnikami meteorologicznymi faktycznie istnieją. Istotną rolę odgrywa jednak ocena sezonów na tle zmienności warunków meteorologicznych, a także mikroklimat i ukształtowanie powierzchni danego regionu, typ zabudowy i cechy fizjologiczne danej rośliny.

W przypadku drzew i krzewów do źródeł silnych alergenów w Europie, również w Polsce, zalicza się m.in. brzozę, olchę i leszczynę. W niektórych regionach Europy zaobserwowano, iż z powodu zmiany temperatury sezony pyłkowe brzozy wydłużają się, ponieważ zaczynają się coraz wcześniej. W efekcie dochodzi do dłuższej ekspozycji na alergeny. Nie jest jednak tak, iż w każdym regionie wygląda to tak samo, gdyż jak już wspomniałyśmy wpływ na to mają także inne czynniki, nie tylko sama temperatura. Odnośnie traw wyniki badań wskazują, iż w rejonach, gdzie ekstremalnie wzrasta temperatura pylniki traw mogą się bardziej opornie otwierać w głównym sezonie, co w efekcie prowadzi do zmniejszenia intensywności pylenia i skracania sezonów. Rezultatem tego jest też fakt, iż z jednej strony na południu Europy mamy postępujące pustynnienie terenów zielonych, a z drugiej strony zasięgi występowania danych roślin przesuwają się coraz bardziej ku północy.

Ilustracja 3 Dr hab. Katarzyna Piotrowicz (archiwum prywatne).

Wszystko zależy więc od kontekstu danego regionu, danej rośliny.

D.M.: Dokładnie. Niektóre przykłady przesuwania się terenów występowania roślin zielnych są jednak bardzo ewidentne. Przykładem może być ambrozja bylicolistna, roślina bardzo silnie alergenna. Nie jest to nasza rodzima roślina, tylko sprowadzona drogą morską wraz ze zbożem z USA mniej więcej w latach 60. XX w. Ambrozja rozprzestrzeniła się w Europie bardzo skutecznie, zasiedlając różne stanowiska we Francji, Włoszech, ale też na południe od naszego kraju, w Słowacji, Czechach, na Węgrzech czy w Chorwacji. Modele klimatyczne wskazują, iż do roku 2100 wzrost temperatury prawdopodobnie spowoduje przesuwanie się granic zasiedlania tego gatunku choćby do południowych części Skandynawii, gdzie teraz pyłku ambrozji prawie się nie spotyka.

K.P.: W przypadku ambrozji bylicolistnej jej ziarna pojawiają się u nas także pod koniec sezonu letniego, czasami okres ten zahacza również o wrzesień. Dzieje się tak, jeżeli mamy do czynienia z warunkami meteorologicznymi, które powodują napływ mas powietrza z południa, bądź południowego wschodu, np. z Węgier, Słowacji, Ukrainy. Wówczas obserwowane są wysokie stężenia dobowe pyłku tego taksonu. o ile będzie przeważała zaś cyrkulacja zachodnia albo północna, to pyłku ambrozji będzie mniej.

Ilustracja 4: Pyłki brzozy to popularny alergen. Zdjęcie: A. Kardaś

Z kolei brzoza rozpoczyna wegetację w coraz wcześniejszym okresie kwietnia. Zdarza się też, iż im dłuższy jest okres ciepłej wiosny, tym brzoza pyli krócej, ale bardziej intensywnie. Kiedy mamy zaś zróżnicowane warunki pogodowe w kwietniu i maju, czyli wyraźne okresy cieplejsze i chłodniejsze, to zwykle pylenie brzozy wydłuża się w czasie. Pamiętajmy jednak, iż to chodzi o warunki meteorologiczne, bo mówimy o danym sezonie. Jaka będzie przyszłość w kontekście zmiany klimatu? Powiedziałabym, iż spodziewajmy się okresów z bardzo dużym zakresem wahań: należy być przygotowanym na sezony krótkie, ale z bardzo intensywnym pyleniem, i sezony dłuższe, gdy stężenie ziaren pyłków będzie mniejsze w sezonie, więc i mniej dokuczliwe, ale będą one utrzymywać się przez dłuższy czas, co dla niektórych alergików będzie stanowiło duże zagrożenie.

Podobnie jest z trawami. Wprawdzie początek i koniec ich pylenia nie jest bardzo zróżnicowany w wieloleciu (przypada w kolejnych latach mniej więcej w tych samych granicach), ale w trakcie tego sezonu pyłkowego, który jest jednym z najdłuższych, raz mamy np. lato ciepłe i wilgotne, i wówczas ziaren traw w powietrzu jest bardzo dużo, a raz mamy lato bardzo ciepłe i suche, gdy trawy wysychają, więc suma ziaren nie będzie wówczas duża. Na co więc mamy się przygotować? Niestety, na obie wersje.

Niektóre rośliny, które dziś są u nas rzadkością, będą za jakiś czas dominowały w środowisku?

K.P.: Widzimy, iż dochodzi do przesuwania się stref klimatycznych, więc i szata roślinna będzie się powoli zmieniać. Efektem tego jest pojawianie się nowych roślin, które do tej pory w Polsce nie występowały lub było ich niewiele. Musimy więc być też przegotowani na nakładanie się sezonów pyłkowych różnych taksonów roślin.

Dłuższy okres pylenia – dłuższe cierpienie alergików

Pytając wprost: czy z powodu zmiany klimatu alergików w Polsce będzie przybywać lub będą mieli trudniejsza sytuację?

D.M.: To nie jest takie jednoznaczne. Przy odpowiedzi na to pytanie należy uwzględnić kilka aspektów. o ile założymy, iż sezony będą się wydłużać, można przypuszczać, iż nie tyle alergików będzie przybywać, co będą oni wykazywali objawy coraz dłużej i czasami będą one silniejsze. Przykładowo część populacji jest uczulona na alergeny ambrozji, co potwierdzają testy alergiczne, ale w większości są to pacjenci bezobjawowi. o ile ekspozycja na pyłek ambrozji będzie się nasilać, to kontakt z naturalnym pyłkiem może przełożyć się również na manifestację objawów klinicznych. Ponadto jest u nas coraz więcej osób z Ukrainy, gdzie uczulenie na ambrozję to duży problem, więc tych pacjentów może u nas przybywać.

Ilustracja 5: Dr hab. Dorota Myszkowska (archiwum prywatne).

Można też zauważyć, iż jest coraz więcej pacjentów z alergią wziewną, ale wynika to również z zanieczyszczenia środowiska, w tym przepływu pyłu zawieszonego, tlenków azotu i innych chemikaliów znajdujących się w powietrzu. Ich obecność sprawia, iż dochodzi do wzrostu stężenia białek stresu roślin, które mogą powstawać w niekorzystnych warunkach termicznych i zanieczyszczenia powietrza.

Im mniej natury w naszym otoczeniu, tym na kontakt z nią jesteśmy coraz bardziej – nomen omen – wyczuleni. Paradoks?

D.M.: Poniekąd tak. I potwierdzają go badania.

Jakie?

D.M.: Zarówno badania w naturalnym środowisku, jak i badania eksperymentalne przeprowadzane w różnych komorach, gdzie sztucznie doprowadza się do kontaktu pyłków z tlenkiem azotu czy pyłem zawieszonym. Badania te wykazały, iż białka znajdujące się w pyłku roślin mogą ulegać pewnym deformacjom, zmianom, rozrywaniu na mniejsze łańcuchy, przez co pyłek może mieć choćby większy potencjał alergenny. W pewien sposób to logiczne, bo jak inaczej wytłumaczyć tę zauważalną od kilkudziesięciu lat tendencję, iż przybywa alergików z alergią pyłkową (obecnie do 30% w Europie)? Nie ma innego wytłumaczenia niż synergistyczny wpływ czynników środowiskowych na pyłek naturalny. Bo przecież roślin nam w miastach nie przybywa, wręcz odwrotnie.

Do tego dochodzi czynnik, o którym trochę już wspomniałam: iż pod wpływem stresu, nagłego wzrostu warunków termicznych, zanieczyszczenia, stosowanych środków ochrony roślin itd. dochodzi do wydzielania tzw. białek stresu, czyli białek ochronnych przed patogenezą. Część tych białek, jak główne białko pyłków brzozy, jest silnie alergenna.

Więc tak, możemy mówić o paradoksie. Albo spirali, którą sami przeciwko sobie nakręcamy.

Ilustracja 6: w okresie pylenia wiosną na powierzchni zbiorników wodnych czy kałuż w Europie można zobaczyć osad z pyłków roślin. Zdjęcie: Frank Vincentz (licencja GFDL)

Smog a alergie

To prawda, iż cząstki smogu są bardzo dobrym nośnikiem dla alergenów?

D.M.: Pyłek roślin jest nośnikiem alergenów, które produkuje. W swej strukturze zawiera różne czynniki aktywne: barwniki, substancje cukrowe i białka. Ale z drugiej strony na jego strukturze zewnętrznej osadzają się różne inne czynniki, w tym różne drobnoustroje, np. bakterie, wirusy, zarodniki grzybów. Zdarza się, iż ktoś ma katar alergiczny, do którego dołącza się katar infekcyjny. Osoby takie często nie wiedzą, dlaczego tak się dzieje. Poza tym na ziarnach pyłków mogą być przenoszone różnego typu ultracząsteczki z pyłu zawieszonego. Badania, w których oceniano zawartość metali na powierzchni zewnętrznej pyłku, wykazały, iż ich zawartość jest coraz wyższa w zależności od stężenia tych czynników w środowisku zewnętrznym.

Gdybyśmy mieli więc względnie czyste powietrze, to rozmawialibyśmy o problemie tylko w takim kontekście, iż ktoś jest uczulony na naturalny alergen, więc jego organizm reaguje przez produkcję większych ilości przeciwciał. W środowisku zanieczyszczonym znaczenie mają też inne czynniki. Łącznie z tym, iż na powierzchni pyłku jest masa innych substancji, które dodatkowo drażnią błonę śluzową i mogą przez nią przenikać, wywołując objawy niepożądane.

Sama jestem uczulona na pyłek brzozy. Jestem po pięcioletnim leczeniu poprzez odczulanie, więc nie reaguję tak intensywnie jak dawniej na pyłek w powietrzu na wiosnę, ale często mam objawy duszności w okresie zimy, gdy pyłku brzozy w powietrzu nie ma, ale jest w nim smog, jest pył zawieszony. w tej chwili badamy, czy reakcje mogą być powodowane przez tzw. hapteny, czyli nieorganiczne składniki, które teoretycznie reakcji uczuleniowej pobudzać nie powinny. Zobaczymy, co te badania pokażą.

Konsekwencje oddychania takim powietrzem mogą być dla zdrowie jakie?

K.P.: Tragiczne.

D.M.: Konsekwencją mogą być nie tylko choroby alergiczne, ale również choroby układu krążenia, układu nerwowego, choroby onkologiczne. W kontekście chorób alergicznych czy pulmonologicznych głównym zagrożeniem jest nasilenie objawów astmy oskrzelowej (pyły zawieszone mogą w sposób mechaniczny, niealergiczny, podrażniać błonę śluzową). Inne możliwe konsekwencje to wodnisty katar, czy powietrznopochodne kontaktowe zapalenie skóry, które objawia się u osób wrażliwych choćby po wyjściu na krótki spacer. Tyle wystarczy, by taka osoba wróciła do domu z zaczerwienioną, swędzącą, a czasem wręcz piekącą skórą twarzy.

Ilustracja 7: Mieszanina różnych pyłków roślin zebranych w Atlancie wiosną 2004, widok spod mikroskopu elektronowego. Zdjęcie: Janice Haney Carr publikujemy dzięki uprzejmości CDC.

Przyszłość alergii w Polsce

Gdy pojawi się u nas więcej roślin inwazyjnych, alergie mogą być przechodzone inaczej?

K.P.: Podam prosty przykład. Znałam pana, który na starość dowiedział się, iż jest uczulony na kiwi. Dopiero na starość, bo jako dziecko nigdy nie jadł takiego owocu – nie był on dostępny. Za jakiś czas możemy więc przekonać się, iż jesteśmy uczuleni na coś, z czym nie mieliśmy po prostu kontaktu.

D.M.: o ile mówimy o roślinach alergennych, to faktycznie mogą pojawiać się osoby silniej reagujące. Ale z tym, o co pan pyta, wiąże się jeszcze jedna sprawa. Osoby z alergią wziewną, pyłkową często mają objawy alergii jamy ustnej, czyli alergii krzyżowej. Oznacza to, iż np. osoba uczulona na pyłek brzozy nie może w okresie pyłkowym jeść surowych warzyw czy owoców, w tym chociażby surówki z selera czy marchewki i jabłka. Wynika to z podobieństwa struktury alergenów. o ile sezon pyłkowy wydłuża się, to pacjenci poza tym, iż powinni wiedzieć, kiedy unikać danych pokarmów, powinni też śledzić komunikaty mówiące o długości okresu występowania alergennego pyłku w powietrzu.

Pośrednio możemy to powiązać ze zmianami klimatu, ale także migracją czy globalizacją, bo do wszystkiego mamy dziś dostęp. Na przykład na południu Europy nasze rodzime rośliny, jak brzozy i olchy, są często traktowane jako rośliny ozdobne. Ktoś sobie sadzi je do ogródka, a potem jak drzewo rośnie i taka brzoza zaczyna pylić, pojawia się zdziwienie. W Krakowie już od dwóch czy trzech lat nie nasadza się nowych brzóz właśnie ze względu na to, iż to silnie alergenna roślina. Ale jednocześnie są plany sadzenia platanów, które również są świetnym źródłem alergenów. To pokazuje, iż potrafimy sobie szkodzić na wiele sposobów.

Wspomniały panie, iż 30% Polaków ma alergię pyłkową. Ale widziałem dane, iż za jakiś czas alergie będzie miała już połowa Polaków. To wiarygodne przewidywania?

D.M.: Wiarygodne. o ile chodzi o alergię wziewną, to w Europie ma ją już 25-30% populacji. Głównym powodem jest kwestia migracji roślin oraz zanieczyszczenia środowiska. W kontekście alergii pokarmowych, które też narastają, problemem jest żywność przetworzona i stosowanie dodatków spożywczych, które mogą wywoływać niespecyficzne reakcje przypominające objawy alergii. No i oczywiście uczulenie na owoce egzotyczne, o którym już wspomniałyśmy, a na które często nie ma choćby testów.

Ilustracja 8: Dr hab. Dorota Myszkowska pobireająca próbki pyłku (archiwum prywatne).

Kiedy możemy dojść do granicy 50%?

D.M.: Trudno przewidzieć. Trzeba robić badania i sprawdzać. Z jednej strony badania w Europie wskazują, iż odporność ludzi spada, ale z drugiej wiele mówi się przecież o tym, iż ludzki organizm potrafi przystosować się do zmieniających warunków. Rodzi się więc pytanie, jak nasz system immunologiczny będzie się do tego przystosowywał? Być może okaże się, iż za jakiś czas będzie sobie z tymi alergenami radził lepiej i zacznie wytwarzać nowe przeciwciała. A być może będzie gorzej. Trudno przewidzieć, co przyniesie przyszłość. Choć na razie widać, iż jesteśmy w fazie progresji.

Jeżeli jesteśmy w fazie progresji, to jak ją odwrócić? Co można zrobić na poziomie jednostki poza unikaniem pyłów czy produktów? Co robić na poziomie systemowym?

D.M.: Na pewno istotne jest unikanie narażenia na kontakt z pyłkiem, jeżeli nie jest to konieczne. Coraz lepsze są też metody leczenia, immunoterapii. Ale leczenie alergii to jedno, bardzo ważna jest też profilaktyka, czyli przekazywanie informacji pacjentom, co pyli i kiedy. Widać, iż ta wiedza w ostatnich latach znacznie wzrosła, jest coraz więcej informacji i źródeł wiedzy w tym zakresie.

Na poziomie systemowym bardzo istotną kwestią jest m.in. sadzenie odpowiednich roślin w obszarach miejskich. Również bardzo ważną, choć kontrowersyjną sprawą, jest kwestia zabudowy, która ogranicza cyrkulację powietrza pomiędzy budynkami (przepływy powietrza pomiędzy blisko stojącymi budynkami są zupełnie inne niż na otwartej przestrzeni). Z tych samych przyczyn istotnym problemem jest też to, iż z powodu urbanizacji mamy coraz mniej powierzchni przewietrzanej i korytarzy powietrznych.

Rozmawiał Szymon Bujalski

Dr hab. Dorota Myszkowska jest kierowniczką Pracowni Alergologiczno-Immunologicznej i Czynności Układu Oddechowego na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Specjalizuje się w diagnostyce alergologicznej, monitoringu aerobiologicznym i pyłkowym oraz alergenach pyłkowych w środowisku zanieczyszczonym.

Dr hab. Katarzyna Piotrowicz, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie związana z Instytutem Geografii i Gospodarki Przestrzennej. Jej specjalizacja to m.in. zmiany i zmienność klimatu, biometeorologia i bioklimatologia, pory roku oraz wpływ warunków meteorologicznych na organizm człowieka i sezony pyłkowe roślin alergennych.

Idź do oryginalnego materiału