Lewica wraca z ustawą o związkach partnerskich. Śmiszek mówi naTemat: Będzie gigantyczny spór

2 godzin temu
Ministra ds. równości Katarzyna Kotula zapowiedziała, iż jeszcze w tym miesiącu do konsultacji trafi projekt ustawy o związkach partnerskich wraz z ustawą wprowadzającą. Wiadomo jednak, iż to temat ogromnych sporów w koalicji rządzącej. O sprawę zapytaliśmy Krzysztofa Śmiszka. – Polecam kolegom z PSL, aby porozmawiali z politykami z Tajlandii – mówi nam europoseł Nowej Lewicy. Tajlandia właśnie stała się jedynym krajem Azji Południowo-Wschodniej uznającym związki osób tej samej płci.


"Brawo Tajlandia!" – tym krótkim zdaniem europoseł Krzysztof Śmiszek zareagował na doniesienia z Tajlandii. Król Rama X podpisał właśnie ustawę o równości małżeńskiej i tym samym Tajlandia stała się jedynym krajem Azji Południowo-Wschodniej uznającym związki osób tej samej płci. Zagraniczne media przypominają też, iż w marcu 400 z 415 posłów zagłosowało za wprowadzeniem nowego prawa.

Europoseł Nowej Lewicy przyklasnął dalekiej Tajlandii, a redakcja naTemat.pl zapytała go o postulaty jego ugrupowania w tej samej sprawie. – W najnowszym wywiadzie ministra Katarzyna Kotula zapowiedziała, iż na koniec września ustawa o związkach partnerskich trafi do uzgodnień międzyresortowych i najprawdopodobniej w listopadzie znajdzie się w Sejmie – reaguje Krzysztof Śmiszek.

Krzysztof Śmiszek: Spór o związki partnerskie będzie ogromny


Problem jest jednak taki, iż w sprawie związków partnerskich w koalicji rządzącej zgody nie ma. Punktem spornym jest między innymi kwestia wewnętrznego przysposobienia dzieci. Na takie rozwiązanie nie zgadzają się politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Czy zapowiedź Kotuli o skierowaniu projektu ustawy do konsultacji oznacza, iż w koalicji nagle zapanowała zgoda? – Czy ja uważam, iż będą spory w tej sprawie? Moim zdaniem będzie gigantyczny spór pomiędzy postępową częścią parlamentu a konserwatystami – mówi bez chwili namysłu Krzysztof Śmiszek.



I dodaje: – A adekwatnie tymi, którzy nie rozumieją praw człowieka. Ja jestem na to przygotowany niezmiennie od 20 lat, kiedy będąc jeszcze poza parlamentem, podnosiłem te postulaty. Wtedy poparcie dla tej idei wynosiło 15 proc., dziś wynosi 70 proc., więc tym bardziej jesteśmy gotowi.

Europoseł Nowej Lewicy mówi też, iż w trakcie konsultacji jego ugrupowanie będzie starało się "przełamywać stereotypy". W jaki sposób? – Zrobimy wszystko, żeby przekonać tych, którzy nie rozumieją, iż związki partnerskie to nie jest kwestia światopoglądowa, tylko cywilizacyjna – odpowiada polityk.

– Postępowi politycy ręka w rękę z ludźmi, których dotyczy ta sprawa, również na własnym przykładzie będą pokazywali tzw. konserwatystom, iż od związków partnerskich nikomu niczego nie ubędzie, tylko przybędzie trochę więcej szczęścia i przede wszystkim bezpieczeństwa. A mówię "tak zwanym", ponieważ nie rozumiem, na czym polega konserwatyzm. Zdawało mi się, iż konserwatyści popierają życie rodzinne, a okazuje się, iż nasi tzw. konserwatyści chcą rozbijać rodziny i niszczą im życie. Dlatego nie uznaję tego za argument konserwatywny – stwierdza.

"Niech koledzy z PSL porozmawiają z politykami w Tajlandii"


Śmiszek w rozmowie z nami zaznacza też, iż uregulowanie tej kwestii to jeden z głównych postulatów Lewicy. – Czekamy na to od ponad 20 lat i ten element naszego programu jest dla nas jednym z priorytetów. Czujemy wielkie oczekiwania ludzi, ale Lewicy nie trzeba do niczego zachęcać, jeżeli chodzi o te kwestie – mówi.

I wraca do tego, co właśnie wprowadzono w Tajlandii. – To pokazuje, iż Polska pozostaje absolutnie w tyle i nie chodzi wyłącznie o mityczną już Norwegię, Szwecję czy Holandię, które uregulowały równość małżeńską, ale wyprzedzają nas także kraje Azji, które do tej pory nie miały tych spraw na swoich agendach – przyznaje europoseł.

Ze swego rodzaju apelem zwraca się również do polityków PSL. – Zostajemy niestety w ogonie i stajemy się skansenem Europy i świata. Polecam naszym kolegom z Polskiego Stronnictwa Ludowego rozmowę z parlamentarzystami z Tajlandii. Przypomnę: na 415 osób w parlamencie tajskim, 400 zagłosowało za równością małżeńską – mówi.

Co znajduje się w ustawie o związkach partnerskich?


W wywiadzie z OKO.press, o którym w rozmowie z nami wspomina Krzysztof Śmiszek, ministra Katarzyna Kotula przekazała, iż w ustawie o związkach pozostał zapis o tzw. małej pieczy zastępczej. Mówi on o tym, iż opiekun faktyczny ma mieć możliwość decydowania o sprawach edukacyjnych i zdrowotnych dziecka.

Polityczka Nowej Lewicy dodała też, iż "brak zapisu o związkach partnerskich w umowie koalicyjnej to ogromny błąd". – PSL powinien zadać sobie pytanie, czy pomimo różnic, chcemy w koalicji szukać kompromisów, czy PSL woli układać się z prezydentem Dudą – stwierdziła.

Lewica przygotowuje dwa projekty w tej sprawie. Pierwszy to ustawa o rejestrowanym związku partnerskim – określa ona, jak go można zawierać i czym on jest. – Pracujemy też nad tak zwaną ustawą wprowadzającą. To są zmiany w 234 ustawach, wiele aktów wykonawczych – mówiła w sierpniu w rozmowie z "Rzeczpospolitą" ministra Kotula.

Przypomnijmy też, iż w połowie lipca w Sejmie przepadł projekt ustawy o dekryminalizacji aborcji. Za przyjęciem ustawy głosowało 215 posłów, przeciw było 218, a dwie osoby wstrzymały się od głosu.

Zabrakło między innymi głosów trzech posłów KO, w tym Romana Giertycha, którzy w ogóle nie wzięli udziału w głosowaniu. Jednak tamta ustawa trafiła do kosza głównie dzięki politykom PSL – 24 z nich zagłosowało przeciwko i tylko cztery posłanki partii Władysława Kosiniaka-Kamysza były "za".

"To nie było zwykłe głosowanie. Poseł Grabczuk w szpitalu – jest usprawiedliwiony. Posłowie Giertych i Sługocki zostaną zawieszeni w klubie poselskim i pozbawieni funkcji (wiceprzewodniczącego klubu i wiceministra)" – tak na wyniki tamtego głosowania zareagował premier Donald Tusk w serwisie X.

Kolejny sprawdzian przed Koalicją 15 października nosi zatem tytuł "związki partnerskie". Ustawy regulujące te kwestie będą jednymi z największych projektów, którymi jesienią zajmie się Sejm.

Idź do oryginalnego materiału