Lasy społeczne – co się kryje za pięknym hasłem?

wildmen.pl 1 miesiąc temu

Wygląda na to, iż przy biernej postawie leśników, Dorożała i reszta naszej zielonej bolszewi, pod pięknie brzmiącym hasłem „przywracamy lasy społeczeństwu”, zamierza zniszczyć polskie lasy.

Chyba już wszyscy słyszeli, iż trener pilatesu zamierza „przywrócić lasy społeczeństwu”. Na tą manipulację nóż mi się w kieszeni otwiera. Bo czy jest inny kraj w Europie, w którym lasy są w takim stopniu otwarte dla społeczeństwa?

Reklama

Czy jest inny kraj w Europie, w którym każdy może wejść do lasu, gdzie chce i kiedy chce, może po nim biegać, spacerować z kijami lub bez, zbierać runo leśne bez żadnych opłat, nocować w lesie, fotografować i nagrywać to co w lesie się dzieje, a jak się zgubi to bezpłatnie leśnik wyprowadzi go na dobra drogę?

Czy jest taki inny kraj?

Tak naprawdę czego nie wolno i co jako tako jest egzekwowane, to wjeżdżanie samochodem w głąb lasu. choćby zakaz zbierania grzybów w młodnikach niższych niż 4 metry jest iluzoryczny. I ta bolszewia próbuje wmówić społeczeństwu, ze „lasy w Polsce nie są społeczne”, bo nie mamy wpływu na gospodarkę leśną, którą realizuje państwowe przedsiębiorstwo…

Reklama

Jak wygląda las „niespołeczny” mógł się każdy przekonać w czasie ostatniego wysypu grzybów. W niedzielę 15 października jechałem sobie przez lubuskie lasy „niespołeczne”. Między wsiami Kartno a Strumiany, jakieś dwa kilometry, naliczyłem stojących na poboczu 41 samochodów. Przyjechali grzybiarze, którzy prawdopodobnie w tym momencie swobodnie chodzili po „niespołecznych lasach”…

W Polsce lasy są społeczne. Wszystkie! O co wiec chodzi z tym mylącym hasełkiem, aby 20 procent polskich lasów miały mieć inny charakter…

Reklama

W tym pięknie brzmiącym haśle są sprytnie ukryte dwie rzeczy. Politycy Polski 2050 oraz aktywiści organizacji pozarządowych chcą odebrać Lasom Państwowym prawo prowadzenia gospodarki leśnej na 20 procentach polskich lasów oraz zakazać polowań na tym obszarze.

Trzy możliwości

Zastanówmy się nad tym. jeżeli w tym miejscu nie ma być prowadzona gospodarka leśna to są trzy możliwości: W pierwszej za kilka lat strach będzie tam wchodzić, bowiem prawdopodobieństwo, iż spadnie nam na głowę spróchniały konar, czy choćby całe drzewo będzie wysokie, więc pojawią się tablice zakazu wejścia.

Z pewnością nie wjedziemy tam na rowerze, bo ścieżki pozarastają, a cały las będzie jednymi wielkimi chaszczami. Świetnie zresztą mówi o tym ta nieznana mi dziewczyna na TikToku.

Nie trzeba być specjalistą, aby odpowiedzieć na pytanie, czy w czasie swoich spacerów do lasu wchodzicie w te enklawy, gdzie nie prowadzi się gospodarki leśnej? Czyli w nieużytki, torfowiska. Czy chodzicie po lasach „uporządkowanych”- tam gdzie są drogi, ścieżki, a maliny i jeżyny nie rwą spodni, a podszyt nie utrudnia chodzenia…

W drugiej możliwej koncepcji zostanie utworzony jakiś podmiot do prowadzenia „lasów społecznych” i obciąży to budżet samorządów. Czyli to co dziś dla nas było bezpłatne, bo opłacane z działalności gospodarczej lasów, w przyszłości opłacone zostanie z naszej kieszeni.

W trzecim wariancie – który uważam za najbardziej prawdopodobny – organizacje „ekologiczne” ogłoszą, iż to one będą „dla nas” pilnować porządku w „lasach społecznych”, więc będą wymuszać granty z instytucji państwowych i samorządowych. Ruszy również akcja pod hasłem „Pilnujemy dla Ciebie porządku w Twoim lesie społecznym. Ale to kosztuje. Dorzuć się!” Informacje pełne będą przycisków, w które będą klikać naiwni i pisać „To doskonała inicjatywa – włata dokonana!”

Zakaz polowania

Teraz dochodzimy do „ukrytego” punktu. Po wyrzuceniu leśników z „lasów społecznych” przyjdzie czas na myśliwych, czyli zakazu polowania w „lasach społecznych”. To, iż celem ekofikołków jest zakaz wszelkich polowań, to nie tajemnica. Tego nie da się jednak zrobić w jednym kroku, ale można po kawałku „obcinać” kolejne obszary…

Jeśli zostanie taki zakaz wpisany do ustawy, to część myśliwych przestanie polować. Będzie tych „morderców sarenek mniej”. Ale, ale…… Przecież to tych lasów przylegają pola, parki i tereny miejskie. Czy ekofikołki, widzą ten problem?

Wątpię, ale choćby jeżeli nieliczni z nich dostrzegają, to uważają, iż państwo zapłaci. Jak to wygląda w praktyce opiszę niedługo na przykładzie obwodów łowieckich, które przez dwa lata „leżały odłogiem” czyli w nich nie polowano…

Nie sądzę, by tym razem ekofikołki zechciały zbierać na to pieniądze. Aż tak głupi nie są. Póki co możemy tylko skonstatować- projekt „lasów społecznych” musi się skończyć albo degradacją tych lasów albo horrendalnym wzrostem kosztów dla budżetu naszego państwa.

Trzecia droga

Tertium non daturn – trzeciej drogi nie ma. O, przepraszam, jest i to dokładnie wymyślona przez przeciwników leśnictwa i łowiectwa. Ta kręta ścieżka prowadzi do degradacji lasów, ale zapewni wielkie wpływy na konta „organizacji dbających o przyrodę”.

Niestety, ja tego już nie dożyję i nie będę mógł powiedzieć „a nie mówiłem”, ale w Internecie nic nie ginie i Paweł będzie mógł na WildMenie napisać „Brachmański pisał już o tym w 2024 roku”

Czytajcie WildMen i pamiętajcie, iż teksty nie powstają za darmo. My jednak, w przeciwieństwie do ekofikołków nie żyjemy z Waszej kasy – funkcjonujemy dzięki wsparciu reklamodawców !

Idź do oryginalnego materiału