Co się stało: W zeszłym tygodniu redaktor naczelny "The Atlantic" Jeffrey Goldberg poinformował, iż został dodany do grupowego czatu w aplikacji Signal, na którym dyskutowano o tajnych państwowych planach. Dzięki temu dziennikarz mógł śledzić rozmowę na temat zbliżającego się ataku na cele Hutich w Jemenie.
REKLAMA
Wściekły Trump: Goldberga do czatu miał przez przypadek dodać Mike Waltz. On też wziął na siebie pełną odpowiedzialność za to, co się stało. Jak donoszą media, powołując się na otoczenie prezydenta USA, Donald Trump był bardziej wściekły na swojego doradcę za to, iż ma w telefonie numer do naczelnego "The Atlantic", niż za wyciek planów wojskowych. - Czy powinienem go zwolnić? - pytał swoich współpracowników.
Zobacz wideo Trump zachwieje NATO? "To byłby błąd"
Decyzja i kłótnia: Ostatecznie Donald Trump ochłonął i zdecydował, iż Mike Waltz pozostanie na stanowisku. Według źródeł Axios doradca Białego Domu ds. bezpieczeństwa "na razie" jest "bezpieczny". Jednak pokłócił się przy tym z innymi wysokimi urzędnikami. - Mike to przetrwa, ale musi naprawić sytuację - powiedział rozmówca portalu.
Czytaj także: Radosław Sikorski już nie chce podpisu Andrzeja Dudy w sprawie ambasadorów. "Nie może tak być".
Źródła: Axios, The New York Times