Kryzys klimatyczny karmi dyktatorów

3 godzin temu

Istnieją dowody na to, iż globalne ocieplenie stwarza podatny grunt dla umacniania władzy polityków z dyktatorską żyłką. Bo katastroficzne sytuacje wymagają szybkich działań i zdecydowanych ludzi.

Najlepszym przykładem jest prezydent Filipin Rodrigo Duterte, który ogólnokrajową popularność zdobył w listopadzie 2013 roku jeszcze jako burmistrz Davao City. Okazją był tajfun Yolanda, który w wyspiarski kraj uderzył z prędkością 380 km na godzinę i pochłonął conajmniej 6,3 tys. ofiar. Wówczas Duterte zorganizował konwój z pomocą humanitarną i pojechał z nim w epicentrum zdarzeń wzywając siły bezpieczeństwa, aby zastrzeliły każdego, które próbował ograbić ten transport. Ta bezkompromisowość sprawiła, iż pojawił się na pierwszych stronach gazet, a temat wrócił trzy lata później, podczas kampanii prezydenckiej. Duterte wygrał w niej temat Yolandy krytykując swojego przeciwnika, byłego sekretarza spraw wewnętrznych, za rzekomo złe wydatkowanie funduszy na odbudowę kraju po tajfunie. A później Filipińczycy przekonali się, iż ich nowy prezydent rzeczywiście potrafi być twardy: wydał wojnę narkotykową w której policja i siły bezpieczeństwa zabiły 30 tys. osób. „Klęska żywiołowa zaoferował kandydatowi na prezydenta Filipin sposób na wykorzystania bezradności ludzi i udzielenie im wsparcie”, komentuje Nejat Anbarci profesorem ekonomii w Durham University Business School i szefem Durham Research in Economic Analysis and Mechanisms Center.

Po huraganie przychodzi dyktator

Nejat Anbarci prowadzi zresztą długoletnie badania nad wpływem ekstremalnych warunków pogodowych na międzynarodowe systemy polityczne i wykazał, iż po znaczących klęskach żywiołowych – tornadach, cyklonach i huraganach – rządy, szczególnie w małych krajach wyspiarskich, stają się bardziej opresyjne. „Przeglądając dane z lat 1950-2009, mierząc wynik polityczny każdego kraju, który ocenia siłę systemu demokratycznego narodu od autokratycznego do demokratycznego, porównaliśmy wynik demokratyczny każdego kraju w czasie klęsk żywiołowych i w latach następujących po nich. Zakłócenia spowodowane przez silne burze w społecznościach – załamanie się codziennej rutyny i biznesu oraz potrzeba interwencji rządu w celu wsparcia odbudowy po burzy – prawdopodobnie umożliwią reżimom wykorzystanie rosnącej spolegliwości obywateli i zaostrzenie kontroli nad nimi”, zaznacza Anbarci.

Klasycznym przykładem z XX wiecznej historii był Rafaela Trujillo, który w 1930 roku wygrał wybory prezydenckie na na Dominikanie. Od początku miał zapędy dyktatorskie, a umocnienie rządów umożliwione zostało przez huragan, który praktycznie zniszczył stolicę kraju, Santo Domingo. Prezydent wykorzystał to do wprowadzenia stanu wojennego, po czym w 1931 roku wprowadził jednopartyjne rządy Partii Dominikańskiej. Na kolejne lata przypadł okres budowy kultu jednostki: stolicę przemianował na „Ciudad Trujillo“ i nadał sobie liczne tytuły, pośród których znalazły się określenia takie jak „El Benefector“, „dobroczyńca i ojciec odrodzonej ojczyzny“, „odnowiciel finansowej niepodległości“, „najwyższy protektor dominikańskich ludzi pracy“, „geniusz pokoju“, „główny protektor kultury“, „pierwszy wróg komunizmu”, „generalissimus”.

Fakt, iż dotyka to przede wszystkim mniejsze kraje wyspiarskie, a nie większe państwa śródlądowe wynika po prostu z ich wielkość. Według Anbarciego dla większych państw klęski żywiołowe stanowią problem lokalny lub regionalny; dla małych społeczności wyspiarskich mogą mieć wpływ na cały kraj. Cały system społeczny i polityczny. Po klęskach żywiołowych warunki demokratyczne znacząco się pogarszały. Wyniki małych państw wyspiarskich spadły średnio o 3,26 proc. w ciągu roku i o 10,1 proc. w ciągu następnych pięciu lat, podczas gdy rządy zwiększyły swoją polityczną opresję o około 2,5 procent w ciągu roku od katastrof związanych z huraganem. „Kraje takie jak Wielka Brytania generalnie mogą być wolne od huraganów, ale pogłębiający się kryzys klimatyczny może ujawnić nieprzewidziane podatności na bardziej autorytarne tendencje, które widzimy na całym świecie. Nie wiemy jeszcze, czy to również dotknie Wielką Brytanię. Wiemy, iż zmiany klimatyczne przynoszą częstsze i bardziej ekstremalne klęski żywiołowe, które sprawiają, iż nasze systemy polityczne są bardziej niepewne.” dodaje Anbarci.

Wyborcy karzą za klęski żywiołowe

Naukowcy z Harvard Business School przeprowadzili zresztą badania jak działa to w tak dużym kraju jak Indie, starając się odpowiedzieć na pytanie: Czy wyborcy domagają się responsywnych rządów? Korzystając z danych dotyczących opadów deszczu, wsparcia publicznego i wyników wyborów przeanalizowali, jak rządy reagują na niekorzystne wstrząsy klimatyczne i jaki jest respons wyborców na działania polityków. „Dane pokazują, iż wyborcy karzą urzędującą partię za zdarzenia pogodowe znajdujące się poza jej kontrolą. Mniej wyborców karze jednak partię rządzącą, gdy jej rząd energicznie reaguje na kryzys, co wskazuje, iż nagradzają polityków reagujących na katastrofy. Znajdujemy również dowody sugerujące, iż wyborcy reagują tylko na klęski żywiołowe i działania publiczne tylko w ciągu roku bezpośrednio poprzedzającego wybory. Rządy wydają się być więc bardziej hojne w zakresie pomocy w przypadku katastrof tylko w latach wyborczych”, wskazali naukowcy z Harvardu.

Związek przyczynowy między zmianami klimatu a postawami autorytarnymi został również wykazany na znacznie mniejszą skalę w badaniach psychologicznych prowadzonych na uniwersytetach w Niemczech i Wielkiej Brytanii. Aby odpowiedzieć na pytanie czy globalne ocieplenie karmi konflikty społeczne naukowcy wyłonili dwie grupy studentów i powiedzieli im, iż pomagają opracować test wiedzy. Połowę ochotników poinformowali o niektórych zagrożeniach związanych ze zmianami klimatu – o tym, jak przewiduje się, iż niebezpieczne upały, pożary lasów i utrata lodowców mają się pogorszyć w przyszłości. Druga połowa dowiedziała się „neutralnych faktów” o pogodzie, lasach i gospodarkach swoich krajów, bez wzmianki o zmianach klimatycznych. Wolontariusze, którym powiedziano o niebezpieczeństwach związanych ze zmianami klimatu, wyrazili bardziej negatywne opinie na temat niebezpiecznych lub zmarginalizowanych grup – takich jak terroryści, narkomani lub hodowcy agresywnych psów – w 10-punktowej skali mierząc ich postawy wobec różnych grup demograficznych.

/Fot: Thomas Hawk, Abhijeet Jagtap//

Idź do oryginalnego materiału