18 maja 2025 roku Polacy staną przed wyborem prezydenta w pierwszej turze wyborów, a ewentualna druga tura odbędzie się 1 czerwca.
Sondaże wskazują, iż w finale zmierzą się Rafał Trzaskowski z Koalicji Obywatelskiej oraz Karol Nawrocki, popierany przez Prawo i Sprawiedliwość. Jednak kampania Nawrockiego, zamiast budować jego wizerunek jako silnego kandydata, coraz bardziej obnaża desperację PiS, które wydaje się nie mieć pomysłu, jak przekonać wyborców do swojego przedstawiciela.
We wtorek, 22 kwietnia 2025 roku, Jarosław Kaczyński opublikował na platformie X wpis, w którym poinformował, iż baner Karola Nawrockiego zawisł na jego ogrodzeniu. „Państwo też mogą włączyć się w kampanię – udostępniając miejsce lub dokonując wpłaty na konto komitetu wyborczego. Zwyciężymy! #Nawrocki2025” – napisał lider PiS, dołączając zdjęcie. Ten gest, choć z pozoru zwyczajny w kampanii wyborczej, w rzeczywistości jest symptomatyczny dla chaosu i braku strategii w obozie PiS. Kaczyński, zamiast skupić się na merytorycznej promocji programu Nawrockiego, ucieka się do banalnych apeli o wieszanie banerów i finansowe wsparcie, co świadczy o tym, iż partia traci grunt pod nogami.
Kampania Nawrockiego od początku budzi wątpliwości. Kandydat, przedstawiany jako „obywatelski”, w rzeczywistości jest ściśle związany z PiS, co podważa jego niezależność. Jarosław Kaczyński, ogłaszając jego kandydaturę, podkreślał, iż Nawrocki ma być symbolem zakończenia „wojny polsko-polskiej”. Jednak rzeczywistość okazała się zgoła inna – Nawrocki w debatach, takich jak ta w Telewizji Republika, wypada sztywno i sztucznie, recytując wyuczone formułki, co nie przyciąga nowych wyborców, a wręcz odstrasza elektorat PiS. Sondaże pokazują, iż partia traci poparcie – na początku roku różnica między PiS a Konfederacją wynosiła niemal 20 punktów procentowych, a dziś zaledwie 12. Nawrocki, zamiast mobilizować elektorat, przyczynia się do słabości partii, która nie potrafi skutecznie wykorzystać choćby potknięć Trzaskowskiego.
Finansowe problemy PiS dodatkowo komplikują sytuację. Partia, pozbawiona pełnych subwencji z powodu decyzji PKW, zmuszona jest do desperackich zbiórek pieniędzy. Henryk Kowalczyk, skarbnik PiS, przyznał, iż na konto komitetu Nawrockiego nie wpłacono jeszcze ani złotówki z funduszy partii, a kampania opiera się wyłącznie na datkach sympatyków. W efekcie PiS zrezygnowało z organizacji spektakularnej konwencji, co potwierdza poseł Kazimierz Smoliński: „Życie jest brutalne i my nie mamy takich pieniędzy, jak mają konkurenci”. Zamiast tego partia stawia na tanie triki, jak apele Kaczyńskiego o wieszanie banerów, co jest raczej symbolem bezradności niż skutecznej strategii.
Program Nawrockiego nie odpowiada z wyborcom. Brakuje mu charyzmy i autentyczności, by przekonać Polaków, iż jego wizja jest realna. Co więcej, kampania PiS coraz bardziej skupia się na emocjach, a nie na merytoryce, co potwierdzają głosy na platformie X, gdzie zauważa się, iż partia „gra na emocjach zamiast merytoryki”. To podejście może odstraszyć bardziej wymagających wyborców, którzy oczekują konkretnych rozwiązań, a nie pustych haseł.
PiS, stawiając na Nawrockiego, miało nadzieję na przyciągnięcie elektoratu Konfederacji i zmobilizowanie własnych zwolenników. Jednak kandydat, zamiast być atutem, staje się obciążeniem. Jego słaba kampania, brak wsparcia ze strony kluczowych polityków partii oraz finansowe problemy PiS pokazują, iż partia nie wie, jak skutecznie promować swojego kandydata. Apel Kaczyńskiego o banery i wpłaty to jedynie kropka nad „i” w tej historii desperacji. jeżeli PiS nie zmieni strategii, klęska Nawrockiego w wyborach może być początkiem głębszego kryzysu partii, której sondażowa zadyszka już teraz jest aż nadto widoczna.