Kraków zgasi światła na godzinę. Czy akcja ma sens?

18 godzin temu

Kraków gasi światła dla Ziemi. Czy symboliczny gest ma realne znaczenie?
W sobotę 22 marca o godz. 20:30 Kraków włączy się w globalną akcję „Godzina dla Ziemi” organizowaną przez WWF. Przez 60 minut wygaszone zostanie oświetlenie wielu miejskich obiektów – od Sukiennic po kopiec Kościuszki. Czy jednak symboliczne pogrążenie miasta w ciemności rzeczywiście służy środowisku? Opinie są podzielone.

Na liście miejsc, które dziś na godzinę zgasną, znajdują się najbardziej rozpoznawalne punkty Krakowa. Iluminacja zostanie wyłączona na Sukiennicach, Bazylice Mariackiej, Zamku Królewskim na Wawelu i Katedrze Wawelskiej. W ciemności pogrążą się także Wieża Ratuszowa, pałac Wielopolskich, kładka o. Bernatka, a także Teatr Bagatela, Teatr Ludowy i Scena STU.

Do akcji przyłączają się również krakowskie uczelnie. Uniwersytet Jagielloński planuje wygaszenie oświetlenia Collegium Novum, Collegium Witkowskiego oraz Collegium Minus. Akademia Górniczo-Hutnicza symbolicznie wyłączy iluminację posągu św. Barbary, a Politechnika Krakowska i Galeria Krakowska zgaszą światła na swoich frontowych elewacjach.

„Godzina dla Ziemi” to globalna inicjatywa WWF, która co roku gromadzi miliony ludzi w symbolicznym geście troski o planetę. Jej celem jest zwrócenie uwagi na najważniejsze wyzwania ekologiczne, a tegoroczna edycja w Polsce skupia się na potrzebie ochrony różnorodności biologicznej.

Skąd wzięła się „Godzina dla Ziemi”?

Pierwsza edycja akcji miała miejsce w 2007 roku w Sydney, gdzie światła zgasiło 2,2 miliona osób. W ciągu dekady wydarzenie rozrosło się do skali globalnej – w tej chwili uczestniczy w nim blisko 200 państw, a co roku gasną takie obiekty jak wieża Eiffla, londyński Big Ben, Koloseum czy piramidy w Gizie.

Organizatorzy podkreślają, iż celem nie jest oszczędność energii w ciągu jednej godziny, ale zwrócenie uwagi na potrzebę zmiany codziennych nawyków i zaangażowania społecznego w walkę z kryzysem klimatycznym.

– „To gest symboliczny, ale może skłonić ludzi do refleksji. Zmiany klimatu i utrata bioróżnorodności to największe wyzwania ekologiczne naszych czasów” – podkreślają przedstawiciele WWF Polska.

Krytyka: gesty zamiast systemowych rozwiązań?

Jednak mimo rosnącej popularności, „Godzina dla Ziemi” od lat budzi również kontrowersje. Część ekspertów wskazuje, iż akcja może mieć negatywne skutki dla stabilności systemów energetycznych, zwłaszcza w krajach, gdzie dominuje produkcja energii z dużych, konwencjonalnych elektrowni.

– „Systemy elektroenergetyczne oparte na blokach węglowych nie są przystosowane do gwałtownych skoków zapotrzebowania. Masowe wyłączanie i ponowne włączanie światła może prowadzić do zaburzeń w ich pracy, zwiększenia emisji jednostkowych i spadku sprawności” – zauważa publicysta Jakub Wiech.

Podobne wątpliwości przedstawiał także Adam Torchała z Bankier.pl: – „Blok w elektrowni powinien pracować stabilnie, a każda zmiana obciążenia kończy się pogorszeniem wskaźników ekonomicznych i środowiskowych. jeżeli w krótkim czasie następuje duży spadek poboru energii, a potem jego szybki wzrost, system może być rozregulowany.”

Świece zamiast żarówek? Niekoniecznie lepiej

Krytycy wskazują również na niezamierzone skutki uboczne – wiele osób zastępuje elektryczne oświetlenie świecami, co może pogarszać bilans emisji CO₂. Jak wylicza australijski dziennikarz Andrew Bolt, wpływ „Godziny dla Ziemi” na globalne emisje jest niemal niezauważalny – porównywalny z wycofaniem z ruchu kilku samochodów rocznie.

Z kolei „The Christian Science Monitor” zauważył, iż świeczki parafinowe używane zamiast żarówek mają większy negatywny wpływ na środowisko – emitują nie tylko więcej dwutlenku węgla, ale także substancje szkodliwe dla zdrowia.

Pozytywny przekaz i jego granice

Zwolennicy akcji podkreślają jednak, iż „Godzina dla Ziemi” nie ma być działaniem stricte efektywnym pod względem energetycznym, ale nośnym medialnie symbolem. Jej zadaniem jest zwiększenie świadomości i rozpoczęcie rozmów o tym, jak realnie ograniczać emisje.

– „Nie chodzi o to, iż wyłączenie światła na godzinę uratuje świat. Ale jeżeli choć część uczestników dzięki tej akcji zainteresuje się tematem, zmieni codzienne nawyki, wybierze odnawialne źródła energii albo zacznie naciskać na zmiany polityczne – to warto” – twierdzą organizatorzy.

Rzeczywiście, jak wynika z sondaży przeprowadzonych przez Bankier.pl, aż 62% ankietowanych byłoby skłonnych zapłacić więcej za energię pochodzącą z mniej szkodliwych źródeł. Coraz większe poparcie zyskuje także rozwój energetyki jądrowej i OZE kosztem węgla.

Symbolika czy skuteczność?

„Godzina dla Ziemi” pozostaje więc wydarzeniem o silnym wydźwięku symbolicznym, ale ograniczonym wpływie praktycznym. Jak pisze Adam Torchała, akcja jest „efektowna, ale niekoniecznie efektywna” i nie może zastąpić długofalowych działań, takich jak edukacja, zmiana źródeł energii czy optymalizacja zużycia prądu poza godziną 20:30.

– „Bez efektownej formy ciężko byłoby akcji osiągnąć sukces marketingowy. Dzięki niej przesłanie dotyczące emisji CO₂ może jednak docierać do nowych grup ludzi” – zaznacza Torchała.

Gasić czy nie gasić?

Ostateczna decyzja należy do każdego z nas. Z jednej strony: gest, który niesie istotny przekaz. Z drugiej – potrzeba ostrożności, by nie pomylić symbolicznego aktu z realnym działaniem. „Nie namawiam do udziału, ale też nie zniechęcam. To nie jest sprawa czarno-biała. Każdy powinien sam rozważyć, czy godzina w ciemności to dla niego coś więcej niż tylko cień zaangażowania” – podsumowuje Torchała.

Idź do oryginalnego materiału