Kontrole śmieci na Orlika. Kary dla spółdzielni, frustracja mieszkańców i worek pełen problemów

2 dni temu

Na przasnyskim osiedlu Orlika trwa kontrola segregacji odpadów. Miasto, które – jak samo podkreśla – dokłada coraz więcej do systemu odbioru śmieci, postanowiło sprawdzić, jak mieszkańcy radzą sobie z obowiązkową selekcją. Efekty? Niepokojące.

Sprawę opisywaliśmy już w marcu. Teraz prezes Waldemar Wilkowski informuje, iż kontrole objęły już ponad połowę z 57 bloków, a na Spółdzielnię Mieszkaniową w Przasnyszu zaczęły spadać kary, czyli tzw. opłaty podwyższone.

Nie kryje, iż sytuacja jest trudna:

– Skontrolowano już 31 budynków. Wszędzie wykryto nieprawidłowości w segregacji – mówi.

Mimo, iż mieszkańcy są uprzedzani o kontroli, a spółdzielnia wysyła pisma z apelem o lepsze sortowanie, rezultaty są – delikatnie mówiąc – marne. Problemem nie są wyłącznie osoby postronne, jak bezdomni zbieracze puszek. Kontrolerzy rozcinają szczelnie zawiązane worki, a w środku znajdują rzeczy, których tam być nie powinno: i tak np. w odpadach zmieszanych znajdują plastik, kartony, obierki po ziemniakach, marchewki i wiele innych.

Mieszkańcy – zwłaszcza ci, którzy faktycznie segregują – nie kryją irytacji. Pojawiają się głosy: „Jeśli mam płacić więcej, choć segreguję, to może przestanę w ogóle, bo i po co?”. Tym bardziej, iż wciąż jest wiele osób, których system nie wykrywa (osoby celowe nie zgłaszane, czy niektórzy wynajmujący).

Problem jest systemowy. Spółdzielnia próbowała się odwołać od praktyki stosowania odpowiedzialności zbiorowej, ale – bezskutecznie. Sejmik Województwa Mazowieckiego odrzucił wniosek, uznając obowiązujące zasady za zgodne z prawem.

Na razie to spółdzielnia pokrywa koszty podwyższonych opłat, a kiedy zakończą się kontrole we wszystkich blokach – podjęta zostanie decyzja co dalej.

I tu zaczyna się błędne koło. jeżeli mieszkańcy przestaną segregować, miasto nie osiągnie wymaganych poziomów recyklingu, a za to grożą kolejne kary finansowe dla gminy. Gmina, jak to gmina – pieniędzy nie ma, więc… znów zapłacą mieszkańcy. Albo przez wyższe stawki, albo większe dopłaty z budżetu.

Wygląda na to, iż śmieciowy problem z Orlika dopiero się rozkręca. Segregacja, choć obowiązkowa, wciąż dla wielu pozostaje jedynie teorią. A cena tej niewiedzy – lub lekceważenia – może okazać się wysoka. Dla wszystkich.

ren

Idź do oryginalnego materiału