
Transformacja energetyczna nabiera tempa. Najnowszy raport think tanku Ember dowodzi, iż zmiany w energetyce – od rozwoju OZE i magazynów energii po elektryfikację transportu – są wydarzeniem porównywalnym z rewolucją przemysłową. Ich skutki odczuje także Polska.
Perspektywa proponowana przez zespół Ember Futures, która odpowiada za raport “The Electrotech Revolution”, zwraca uwagę na gwałtowny rozwój kilku technologii. Dotyczy to przede wszystkim wytwarzania energii ze źródeł odnawialnych, przesyłu i magazynowania energii, cyfryzacji, jak również elektryfikacji transportu i pomp ciepła. Wspólnie tworzą one „rewolucję elektrotechniczną”, której skutki mają szansę być równie doniosłe, jak w przypadku rewolucji przemysłowej.
- Czytaj także: Samowystarczalna wieś w Małopolsce. Prądu ma więcej niż potrzeba
Zespół analityczny odpowiedzialny za raport podkreśla, iż dziś dyskusja toczy się często między zwolennikami pozostania przy paliwach kopalnych a tymi, którzy mówią o konieczności osiągnięcia neutralności klimatycznej. „Trzecia droga” to w tym przypadku zwrócenie uwagi na rewolucyjność zachodzących zmian, a konkretnie na skalę wzrostu i innowacyjność.
Fossil fuels waste 2/3 of their energy — 380 EJ lost as heat, worth $5T every year.
Electrotech flips the script:
1⃣ 3x more efficient than fossil fuels
2⃣ Taps the sun directly, with 100x more potential
Full slidedeck https://t.co/LWEzQ3x1CW
pic.twitter.com/IqZE7fLaKg
Spadek kosztów i wzrost wydajności
Raport opatrzono dziesiątkami wykresów, które pokazują skalę rewolucji. Zmiana napędzana jest m.in. przez znaczący spadek kosztów poszczególnych rozwiązań technicznych. Przykładowo, jeżeli chodzi koszt panelu słonecznego, w ostatnich dekadach odnotowano spadek o ponad 99 proc. (od 1980 r.). W przypadku instalacji wiatrowych jest taniej o 80 proc. (od 1984 r.), z kolei jednostki magazynowania energii są tańsze o 99 proc. (względem 1991 r.).
Imponująco prezentują się również spadki, jeżeli chodzi o koszt produkcji energii ze słońca i wiatru na lądzie (od 2014 r. kolejno o 58 proc. i 77 proc.).
Autorzy raportu oceniają, iż wraz z każdym podwojeniem wdrożenia koszty elektrotechnologii spadają o ok. 20 procent. Istotnie wzrasta przy tym wydajność poszczególnych rozwiązań technicznych, co pozwolić miałoby na ograniczenie importu paliw kopalnych choćby o 70 procent.
Electrotech gets cheaper as it scales. Costs fall ~20% every time deployment doubles.
It already captures two-thirds of global energy investment and drives all net growth in energy jobs.
In 2023, it added 10% to global GDP growth.
Full deck: https://t.co/LWEzQ3x1CW
pic.twitter.com/N9r5lpKJjo
Potencjał rewolucji i sprzeciw społeczny. „Wyzwaniem krótkoterminowe myślenie polskich rządów”
Raport zwraca uwagę na wysoką efektywność technologii „elektrotechnicznych”. Skorzystanie z ich potencjału wymaga jednak strategii.
– Myślę, iż dużym wyzwaniem w Polsce jest bardzo krótkoterminowe myślenie kolejnych rządów – mówi SmogLabowi dr Paweł Czyżak z Ember. – Transformacji energetycznej nie da się przeprowadzić w jedną kadencję, a jednocześnie politycy nie są w stanie wypracować ponadpartyjnego konsensusu. Tym różnimy się od Chin, państw skandynawskich, Wielkiej Brytanii i Irlandii, Hiszpanii i Portugalii. Tam transformacja energetyczna jest podstawą rozwoju gospodarki, obniżania kosztów życia, tworzenia nowych biznesów – zwraca uwagę w udzielonym nam komentarzu.
– Rządy w tych krajach dostrzegają długoterminowe korzyści elektryfikacji czy odnawialnych źródeł energii i są gotowe w to zainwestować. A oczywistym jest, iż to kosztowna inwestycja, podobnie jak budowanie dróg czy szpitali. Nikt jednak nie kwestionuje zasadności szpitali, ani też nikt nie płaci za to z własnej kieszeni. Za to za transformację energetyczną mają płacić obywatele: instalując panele słoneczne i pompy ciepła, czy płacąc coraz wyższe rachunki. To rodzi sprzeciw społeczny, moim zdaniem uzasadniony. Państwo powinno transformację traktować jako inwestycję w naszą przyszłość, i nie może oczekiwać od ludzi np. dużego wkładu własnego na pompy ciepła czy ocieplanie domów. Priorytetem musi być obniżanie kosztów życia, w szczególności poza dużymi miastami – podkreśla dr Paweł Czyżak z Ember.
- Czytaj także: Program „Czyste Powietrze” w kryzysie. Alarmujące dane za pięć miesięcy
Koniec węgla to również zmiany w ogrzewaniu budynków
Raport pokazuje, iż osiągamy jako świat szczyt zużycia paliw kopalnych. W Polsce jednak wciąż kilka milionów domów jednorodzinnych ogrzewanych jest z użyciem urządzeń węglowych. Jak globalne procesy związane z dekarbonizacją mogą wpłynąć na sektor budynków w Polsce? – Koniec węgla na świecie i w Polsce jest oczywisty i nieunikniony. To dotyczy też ogrzewnictwa indywidualnego, przy czym wymaga to naprawdę dużej mobilizacji organów państwa – mówi nam dr Paweł Czyżak.
Potrzebne są więc skoordynowane działania. – W Polsce jakość budownictwa jest naprawdę wysoka i mamy pod tym względem dużo lepszą sytuację niż np. kraje anglosaskie. Myślę więc, iż możemy być w Europie liderami pod względem elektryfikacji budownictwa, a tym samym każde gospodarstwo domowe może oszczędzać setki i tysiące złotych rocznie na ogrzewaniu. Musi to być jednak priorytet wszystkich partii politycznych, a wydaje się, iż poprawa jakości życia i obniżenie jego kosztów to wartości uniwersalne. Takie podejście napędzi też miejsca pracy w budownictwie czy w produkcji pomp ciepła – mówi SmogLabowi ekspert Ember.
_
Zdjęcie tytułowe: Shutterstock / Alex Tihonovs