Konflikt dwóch mocarstw jądrowych. Czy jest szansa na trwały pokój? „Wątpię”

news.5v.pl 3 godzin temu
  • — Indie to jest kolos, do tego z silną i rosnącą dynamicznie gospodarką, zaś Pakistan to bankrut, zależny od kroplówek z MFW i coraz bardziej od wsparcia ChRL – mówi dr Sokała
  • — Drastycznie zmieniła nam się sytuacja geostrategiczna w regionie – ocenia ekspert. — Kiedyś Indie po cichu wspierały Związek Radziecki, a Pakistan grał w drużynie amerykańskiej. To się skończyło – wyjaśnia
  • — Niewykluczone, iż New Delhi zdecydowało się na ten krok wstecz w zamian za jakieś ustępstwa Waszyngtonu w trwających równocześnie negocjacjach na temat amerykańskich taryf — przewiduje Sokała, pytany o rozejm między stronami
  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

„Po długiej nocy rozmów, w których pośredniczyły Stany Zjednoczone, mam przyjemność ogłosić, iż Indie i Pakistan zgodziły się na pełne i natychmiastowe zawieszenie działań. Gratuluję obu krajom zdrowego rozsądku i wielkiej inteligencji. Dziękuję za uwagę poświęconą tej sprawie!” — ogłosił na platformie Truth Social Donald Trump.

„Pakistan i Indie zgodziły się na zawieszenie broni ze skutkiem natychmiastowym. Pakistan zawsze dążył do pokoju i bezpieczeństwa w regionie, nie rezygnując przy tym ze swojej suwerenności i integralności terytorialnej!” — napisał na platformie X Ishaq Dar, minister spraw zagranicznych Pakistanu.

Również szef dyplomacji Indii Subrahmanyam Jaishankar potwierdził, iż Delhi i Pakistan porozumiały się w sprawie wstrzymania działań wojskowych, jednak dodał, iż Indie zajmują i będą zajmować „twarde i bezkompromisowe stanowisko przeciwko terroryzmowi we wszystkich jego formach i przejawach”.

„Szarpanina będzie trwać”

Czy to oznacza, iż to jest realny koniec konfliktu? Czy też raczej będziemy mieć do czynienia z kolejną, wzajemną i nieustającą praktycznie szarpaniną, podobną do tych, które nękały oba kraje od blisko 80 lat?

— Na pewno to nie koniec, bo przecież nie znikają sprzeczności interesów. Ani pomiędzy Indiami a Pakistanem, ani, co jeszcze ważniejsze, pomiędzy Indiami a Chinami, które są strategicznym sponsorem Pakistanu. Szarpanina trwa tam nieustająco, z różnym nasileniem i różnymi środkami — mówi Onetowi dr Witold Sokała, ekspert od stosunków międzynarodowych, publicysta „Dziennika Gazety Prawnej”.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

— Natomiast otwarte działania militarne, takie jak te obserwowane w ostatnich dniach, to tylko jeden z przejawów tego konfliktu. Oprócz tego mamy przecież obustronne wykorzystanie organizacji terrorystycznych. Indie wspierają na przykład separatystów w Beludżystanie, zaś Pakistan islamistyczne grupy działające w Kaszmirze — podkreśla.

— Działania Pakistanu to także dyskretna pomoc dla radykalnych grup sikhijskich. Co prawda obie strony oficjalnie się tego wypierają, ale liczne poszlaki znane specjalistom potwierdzają te oskarżenia. I to się dzieje niemal nieustająco od kilkudziesięciu lat – mówi. — Drugi aspekt to działania Indii związane z dystrybucją wody z Indusu i jego dopływów. Konflikty o dostęp do zasobów wody będą coraz ważniejsze w różnych częściach globu, nie tylko u podnóża Himalajów – wyjaśnia.

— Indie jeszcze przed eskalacją militarną ogłosiły plan przykręcenia sąsiadom kurka, czyli wycofanie się z porozumienia z 1960 r., na mocy którego Pakistan otrzymywał znaczące dostawy. Przyspieszyły też budowę nowych hydroelektrowni i zbiorników zapasowych, co również uderzy w bezpieczeństwo hydrologiczne Pakistanu – podkreśla ekspert.

— I wreszcie, jeszcze przed ostatnią sekwencją konfliktu, Indie na poziomie działań stricte politycznych próbowały zablokować kolejną transzę pomocową dla Pakistanu, wypłacaną przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Bezskutecznie, jak się okazało, jednak takie próby były – mówi dr Sokała. — Wszystko to pokazuje, jak szeroka była paleta działań Indii, mających wywrzeć presję na Pakistan, podejmowanych zanim doszło do realnego wybuchu walk – zaznacza.

— Realia są takie, iż – mimo podobnych co do liczby głowic arsenałów nuklearnych obu państw – to jednak Indie zdecydowanie są znacznie silniejsze, jeżeli chodzi o zasoby broni konwencjonalnej, a przede wszystkim, jeżeli chodzi o liczebność armii – mówi dr Sokała. — Indie to jest kolos, do tego z silną i rosnącą dynamicznie gospodarką, zaś Pakistan to bankrut, zależny od kroplówek z MFW i coraz bardziej od wsparcia ChRL – wskazuje.

Szanse na trwały pokój? „Wątpię”

— Wracając do pytania podstawowego, czy jest szansa na pokój po wynegocjowanym przy udziale Amerykanów i ogłoszonym przez Trumpa zawieszeniu broni, to powiem szczerze, iż wątpię – mówi dr Sokała. — Ten zakątek świata był areną starć muzułmanów i ludności hinduskiej jeszcze w czasach przedkolonialnych. Władze brytyjskie częściowo spacyfikowały to siłą, ale czasem wykorzystywały napięcia do własnych celów, nie pozwalając im całkiem zaniknąć. Obecna faza tego prastarego konfliktu tli się nieustająco, od powstania niepodległych Indii i Pakistanu, i będzie się dalej tlić — wyjaśnia.

— To w dużej mierze skutek trochę przypadkowego przecięcia Kaszmiru na dwie części, w ramach demontażu Indii Brytyjskich, a także efekt procesów demograficznych sprawiających, iż po indyjskiej stronie granicy ludność muzułmańska znów jest w większości. Stąd presja ze strony Pakistanu na przesuwanie granic, choć trzeba przyznać, iż zarówno politycy, jak i pakistańscy generałowie, sprawujący w tym kraju realną władzę, są w tym zakresie raczej powściągliwi. Istnieje jednak nacisk coraz bardziej zradykalizowanej opinii publicznej – mówi dr Sokała.

— Zresztą, w obu krajach rządy są w znacznym stopniu zakładnikami bardzo radykalnej części społeczeństwa, która pcha je do coraz ostrzejszych działań. Jednak oprócz tego ważna jest też sprawa tego, którym zewnętrznym siłom opłaca się trwanie tego konfliktu – przekonuje ekspert.

Macki Pekinu

— Drastycznie zmieniła nam się sytuacja geostrategiczna w regionie – mówi dr Sokała. — Kiedyś Indie po cichu wspierały Związek Radziecki, a Pakistan grał w drużynie amerykańskiej. To się skończyło. Dziś Indie sukcesywnie zastępują broń poradziecką sprzętem zachodnim, głównie amerykańskim i francuskim, coraz mocniej kooperują gospodarczo i strategicznie z Zachodem, a przede wszystkim grają o własną, mocarstwową pozycję. A Pakistan jest tymczasem wasalem chińskim – wyjaśnia.

— I Pekin będzie korzystał z każdej okazji, żeby w tym pakistańsko-indyjskim kotle mieszać – mówi ekspert. — Ma powody. Po pierwsze, nieustanny konflikt szkodzi Indiom, czyli naturalnemu rywalowi Chin. Chiny mogą też w tym konflikcie testować swoją broń, którą dostarczają Pakistanowi, i wreszcie, mogą szlifować pracę swojego wywiadu, głównie rozpoznania satelitarnego, w realnych warunkach bojowych – ocenia dr Sokała.

— Pekin będzie więc dbał, żeby tam się dymiło i bulgotało, uważając jednocześnie, żeby ten konflikt nie przerodził się w pełnoskalową wojnę. Bo to mogłoby zagrozić chińskiej gospodarce. Poważniejszy konflikt zaburzyłby łańcuchy dostaw, co byłoby problemem dla Chin, głównie na Oceanie Indyjskim, gdzie biegnie jeden z głównych szlaków kluczowych dla chińskiej gospodarki – wskazuje.

Jak ma reagować Zachód? „Tylko naciski dyplomatyczne i gospodarcze”

— Mniejsze kraje nie mają na ten konflikt żadnego wpływu – mówi dr Sokała. — Możemy tylko metodami gospodarczymi i dyplomatycznymi naciskać na Indie, żeby nie przekroczyły granicy eskalacji. Jednak Narendra Modi jest na takie naciski raczej odporny – podkreśla dr Sokała.

— Co innego Stany Zjednoczone, niewykluczone, iż New Delhi zdecydowało się na ten krok wstecz w zamian za jakieś ustępstwa Waszyngtonu w trwających równocześnie negocjacjach na temat amerykańskich taryf — wskazuje. — No i pewnym plusem jest to, iż z drugiej strony Chińczycy też będą mocno pilnowali Pakistanu, żeby za bardzo nie eskalował działań. Bo choć Pekin na ewentualnej „małej eskalacji” taktycznie korzysta, to poważniejsza, zwłaszcza nuklearna, nie jest w jego strategicznym interesie. Przynajmniej tak długo, jak ChRL pozostaje w tyle za USA i Rosją pod względem liczby głowic, bo oczywiście woli, by to inne czynniki determinowały realną potęgę. Dlatego pozwala Islamabadowi na daleko idące blefy, ale raczej nie pozwoli na realne użycie broni masowego rażenia. Lecz, uwaga, to się może z czasem zmienić – podsumowuje ekspert.

Idź do oryginalnego materiału