Komunistyczna historia teraźniejszością

niepoprawni.pl 3 tygodni temu

Partyjni cwaniacy i „uczciwe członki”

Gdzieś około 2006 roku w firmie, w której pracowałem, pojawił się pewien starszy pan, ale nie tak stary, by posądzać go o otępienie starcze. Postał chwilę, a niepytany, jakbym mu zarzut jakiś postawił, żachnął:

- Proszę pana, proszę pana! Ja byłem w partii, ale ja tych takich cwaniaków, wie Pan, to ja o, o, o, o, o!

Mówiąc to wywijał ręką i groził mi palcami – pewnie w sposób, jaki „pamięta”, iż robił to, kiedy „załatwiał” partyjnych cwaniaków. Potem już zupełnie spokojnie mówił o tym, z czym właśnie przyszedł.

Cóż to za obraz i o czym nam mówi?

  • Pan niestety pochwalił się, iż był w partii,
  • Pan pochwalił się, iż on był „ten lepszy partyjniak”,
  • Pan wciąż rozpamiętuje, co narobił, a teraz szuka usprawiedliwienia dla hańby, jaką była za PRL-u czerwona legitymacja, której był nieszczęśliwym posiadaczem.

Żadnej skruchy, żadnego żalu, bo? Bo po co… To nie było otępienie starcze. To było opętanie komunistyczne, mające swoje źródła w chciwości i gniewie. Opętanie z którego łatwo by można wyjść, ale po żalu za grzechy i błaganiu o wybaczenie. Jak tu jednak na wstępie nigdy niedokonanego rachunku sumienia wyznać, iż całe życie było się… Proszę sobie samemu teraz nazwać, kim się było; kim był ten pan.

To kolejny z popapranych życiorysów, które ludzie paprali sobie sami: za stanowisko, za mieszkanko, za bona etc. Inne przypadki opisałem tu: Moje pięć dni z Leninem.

Historia i teraźniejszość

3 grudnia 2022 roku w historycznej sali PTG „Sokół w Krakowie” odbył się VIII Dzień Patrioty. Wśród prelegentów pojawił się prof. Wojciech Roszkowski: ekonomista, humanista, historyk, autor książek, także tej obszczekanej przez „jaśnie oświeconych”, a mającej tytuł „Historia i Teraźniejszość” (HiT).

  • Takie spotkania to okazja do nadrobienia czasu spędzonego w PRL-u na uczeniu się o piramidach.
  • Takie spotkania to okazja do budowania relacji, poczucia wspólnoty narodowej i takiej zwykłej – ludzkiej.
  • Takie spotkania to także okazja do zakupu książki, w której dedykację umieści sam autor.

Byłem tam, na tym spotkaniu, a w przerwie między wykładami stanąłem w kolejce do p. Wojciecha Roszkowskiego po autograf, który – nie jak w komunie, kiedy musiał ukrywać się pod pseudonimem, dokonał dedykacji i podpisał ją już własnym imieniem i nazwiskiem. Kiedy dokonywał wpisu, będąc nachylonym nad siedzącym Autorem, powiedziałem:

- Mnie w podstawówce historii uczył taki komuch, iż nie wiem, czy my z tego kiedyś wyjdziemy.

Pan Roszkowski powoli podniósł głowę, popatrzył się na mnie ze zrozumieniem, prawą rękę przyłożył do mojego ramienia i po ojcowsku lekko je ścisnął.

Pan Roszkowski dobrze wiedział, iż 2022 rok nie jest ostatnią prostą i iż nie żyjemy w raju.

Wtedy ani pan Roszkowski, ani ja nie wyobrażaliśmy sobie, iż 15 października 2024 roku z wielkim impetem komuniści wrócą i w szaleństwie, przy pomocy aparatu opresji zaczną niszczyć wszystko co polskie, wszystko, co człowiekowi miłe. Komunistyczna historia stała się teraźniejszością. Cieszmy się – choćby na smutno…

Ps. Dzisiaj, kiedy ktoś życzy sobie dedykacji na mojej skromnej książce, wówczas najczęściej podpisuję ją na podobieństwo wpisu pana Roszkowskiego.

Idź do oryginalnego materiału