Kłótnie, krzyki i “dolewanie oliwy do ognia” czyli kolejna “zwyczajna” sesja w mieście

4 godzin temu

SANOK. Ostatnia sesja Rady Miasta Sanoka rozpoczęła się o godzinie 16 tej i miała potrwać dużo krócej niż zwykle. W założeniu. Ale jak to z założeniami bywa mogą okazać się tylko pobożnymi życzeniami. I tak było i tym razem. Sesja skończyła się o 21 szej i nie obyło się bez burzliwych dyskusji.

Kiedy po wydarzeniach z ostatnich miesięcy już myśleliśmy, iż sytuacja w radzie trochę się uspokoi, radni wraz z burmistrzem po raz kolejny wdali się w długie, niekoniecznie prowadzące do czegokolwiek rozmowy.

Pierwsza rozgorzała już na początku sesji kiedy radny Łukasz Łagożny złożył wniosek w sprawie obniżenia diet dla członków rady. Taka oszczędność dałaby miastu rocznie ok 300 tys zł do budżetu. Niestety radni, którzy twierdzą, iż szukają oszczędności wszędzie (np. próbując zlikwidować Straż Miejską - na razie bez powodzenia oraz Tygodnik Sanocki - z powodzeniem), nie chcieli choćby wprowadzić tego punktu do porządku obrad.

WYNIKI GŁOSOWANIA:

Później przedstawiono sprawozdania komisji, w tym raport o Hydro Sanok, oraz sprawozdanie burmistrza Tomasza Matuszewskiego z działalności między sesjami. istotną dla mieszkańców sprawą z pewnością jest fakt, iż do urzędu miasta wpłynęły pisma - od nauczycieli informatyki w sprawie braku zgody na dzielenie ich klas na lekcjach (mogliście je przeczytać na esanok.pl) oraz od pracowników placówek kultury, których budżety zostały niedawno znacznie obcięte. Wszyscy są niezadowoleni.

W tym miejscu zastępca włodarza miasta do spraw oświaty burmistrz Jowita Nazarkiewicz odpowiedziała na zarzuty mieszkańców mówiąc, iż niektóre klasy w sanockich szkołach podstawowych liczą 16-17 osób i w tej chwili na informatyce są również dzielone na grupy. To oznacza, iż mamy grupy 8-9 osobowe. To może być uznane za niegospodarność ze strony burmistrza, zwłaszcza w sytuacji, gdy "Rozporządzenie w sprawie ramowych planów nauczania" mówi, iż podział na grupy na informatyce w szkołach podstawowych jest obowiązkowy w klasie powyżej 24 uczniów. Liczba uczniów w grupie nie może przekraczać liczby stanowisk komputerowych. Ponadto, w klasach integracyjnych, które zgodnie z przepisami nie mogą liczyć więcej niż 20 osób podział na grupy jest obowiązkowy, niezależnie od liczby uczniów, więc klasy integracyjne będą zawsze dzielone na grupy. - Klasy integracyjne to takie, w których uczy się co najmniej 3 uczniów z orzeczeniem o niepełnosprawności - dodała burmistrz.

Następnie rozpoczęły się głosowania. Pierwsze w sprawie uchwały o opiece nad zwierzętami i zapobieganie bezdomności poprzez wyłapywanie i zapewnienie opieki - wniosek przeszedł. Kolejne głosowania dotyczyły sprzedaży działek i tu UWAGA! pięć razy 20 ZA!. Takiej sytuacji jeszcze w Sanoku chyba nikt nie widział.

Niestety dalej nie poszło już tak gładko. Przy dyskusji o planie ogólnym głos zabrał przewodniczący rady Sławomir Miklicz - Staramy się być gotowi do uchwalenia programu we wrześniu. Tutaj jeszcze było w miarę spokojnie. Prawdziwa burza rozpętała się przy rozmowie o Pasażu Sanockim. Duża inwestycja na Posadzie ma dać mieszkańcom 300 nowych miejsc pracy, a miastu 1M zł wpływów do budżetu rocznie. Właściciel terenu oraz inwestor poprosił we wniosku o możliwość zwiększenia powierzchni przedsięwzięcia z 2000 do 2500 m2. Radni nie byli jednak skłonni mu na to pozwolić. Dodatkowo radny Robert Płaziak zaczął przekonywać, iż budowa takiego pasażu to w ogóle zły pomysł. Zdaniem radnego po pierwsze w mieście “upadną” mali przedsiębiorcy, po drugie - komu się będzie chciało jeździć na zakupy za miasto. - Nie wierzę w to co słyszę - odpowiadał burmistrz. - Przedsiębiorca jest siłą miasta, pomagajmy mu - dodał. - Dajmy przedsiębiorcy skończyć to co zaczął - do dyskusji włączył się radny Grzegorz Kozak. - (...) ale czy nam się to będzie opłacać? - nie dawał za wygraną radny Płaziak. - (...) pozwólmy miastu iść do przodu - mówił burmistrz. Później byo jeszcze o “służbach” burmistrza szukających radnego Płaziaka, o tym kto jest albo nie jest czyim wrogiem, zdania typu - czy my jesteśmy w piaskownicy? oraz proszę nie używać słów, których pani nie zna, przekleństwa, zaczepki, przerywanie i tak po ok 2 godzinach wniosek jednak przeszedł - 15 głosami ZA, 3 WSTRZYMUJĄCYMI i 2 PRZECIW.

Kolejnym punktem na sesji było sprawozdanie komendanta Straży Miejskiej - Marka Przystasza. Dowiedzieliśmy się z niego m.in., iż w szeregach SM pracuje w tej chwili 14 osób. Mają 1 samochód. W zeszłym roku strażnicy brali udział w 2950 interwencjach własnych i 136 interwencjach z policją. Wydali ponad 300 pouczeń. Niestety Regionalna Izba Obrachunkowa narzuciła zmniejszenie nakładów na SM o 140 tys zł rocznie, co oznacza likwidację 2 etatów. - Co do obecnej sytuacji SM nie mam uwag ale musimy coś zrobić - powiedział przewodniczący Miklicz. Ale co zrobić nikt już nie powiedział. Za to wiele osób, niespodziewanie, podziękowało komendantowi Przystaszowi za nienaganną pracę straży. Byli wśród nich radni: Grzegorz Kozak, Anna Szpiech, Wanda Kot oraz Adam Kornecki.

Radny Kornecki w części wolne wnioski wystąpił również z informacją od sanockich taksówkarzy o tym, iż do miasta ma “wejść” duży przewoźnik i są oni zaniepokojeni o swoje utrzymanie. Natomiast radny Kozak poddał pomysł, żeby dla oszczędności do sprzątania miasta zaangażować osadzonych więźniów.

Później posypały się apele od radnych, którzy prosili w imieniu mieszkańców o: Wanda Kot - sprzątanie ulic z piasku oraz umycia wiat przystankowych, Konrad Kawa - zamontowanie w mieście tablic ogłoszeniowych, Dawid Lewandowski - remont bieżący ul. Kiczury, Sadowej i Głogowej, Maciej Drwięga ul. Targowej i Sosnowej, Grzegorz Kozak - zwiększenie pieszych patroli w Sanoku oraz Anna Szpiech - również o zwiększenie patroli, jednak w okolicy obwodnicy, gdzie niedługo zacznie się “tradycyjne” wypalanie traw.

Na tym, późną wieczorową porą, zakończyła się XXIII zwyczajna sesja Rady Miasta Sanoka.

PO SESJI POPROSILIŚMY O KOMENTARZ BURMISTRZA ORAZ PRZEWODNICZĄCEGO RADY. O TO CO NAM POWIEDZIELI.

Sławomir Miklicz, przewodniczący Rady Miasta Sanoka - Ostatnia sesja Rady Miasta Sanoka przebiegła w sposób sprawny przy rozpatrywaniu kolejnych punktów merytorycznych. Uchwały w zdecydowanej większości były podejmowane zdecydowaną większością głosów. Były to uchwały dotyczące głównie sprzedaży majątku oraz spraw wynikających z bieżącej działalności miasta. Nie budziły one kontrowersji, były przepracowane na komisjach i dlatego też dyskusja sprowadzała się do krótkich merytorycznych uzasadnień i odpowiedzi na pytania. Wszystko wyglądało dobrze do punktu “wolne wnioski”. W tym momencie niestety nie obyło się bez niepotrzebnej dyskusji i często stwierdzeń na granicy dobrego smaku. Z przykrością muszę stwierdzić, iż burmistrz po jednym ze swoich pierwszych wystąpień, co usłyszeli radni, stwierdził, iż “emocje muszą być”. Chcę powiedzieć, iż nie o takie emocje nam chodzi i mieszkańcy prawdopodobnie nie oczekują od nas takiej dyskusji. Zupełnie niepotrzebnie wywoływane tematy poboczne , złośliwości, krzyczenie na radnych - to nie ten poziom dyskusji, którego oczekiwałbym od władzy wykonawczej. Mamy ogromne problemy finansowe, mnóstwo problemów, które wymagają rozwiązania, a taka forma zaostrzania konfliktu i brak merytorycznych argumentów budzi niepotrzebne emocje i sprowadza dyskusję na całkowicie boczny tor. Być może jest to celowe działanie, które ma na celu odwrócić uwagę od rzeczywistych problemów.

Starałem się tonować tę dyskusję i zwracać uwagę na niewłaściwą formę artykułowania swoich wypowiedzi ale wówczas spotykam się z zarzutami o niewłaściwe prowadzenie sesji. Myślę, iż taka forma nie służy budowaniu wizerunku miasta i życzyłbym sobie, aby władza wykonawcza stonowała swoje wypowiedzi i szukała drogi do kompromisu, a nie drogi do podnoszenia temperatury dyskusji publicznej.

Kiedyś burmistrzowi już mówiłem, iż jest na ciągłej wojnie, tylko chyba już sam nie wiem z kim i o co walczy. Nie tędy droga.

Tomasz Matuszewski, burmistrz Sanoka - Sesja zwyczajna, którą odbyliśmy w czwartek 27 marca, przebiegła zgodnie z planem, jakkolwiek dziwi mnie, iż Rada Miasta pod przewodnictwem Sławomira Miklicza stanowczą większością odrzuciła wniosek klubu Łączy Nas Sanok o wprowadzenie do porządku sesji punktu o obniżeniu diet – zaledwie cztery osoby głosowały „za”. Cóż, widocznie w tym obszarze nie uzyskamy zgody na oszczędności.

Dziwi mnie również stanowisko niektórych radnych, w tym Roberta Płaziaka, dotyczące podważania zasadności budowy pasażu handlowego na obrzeżach Posady. Rozmawialiśmy już na ten temat wcześniej i po tych rozmowach, w których uczestniczyli również inwestorzy, wydawało mi się, iż sprawa została wyjaśniona i nikt nie będzie zgłaszał wątpliwości. Cóż, widać, iż dla niektórych wspieranie przedsiębiorców i tworzenie nowych miejsc pracy ładnie prezentują się jedynie jako hasła wyborcze.

Cieszę się, iż przegłosowano uchwały ujęte w porządku sesji. Niepokoi mnie rozmowa, jaka wywiązała się pod koniec w punkcie „wolne wnioski i zapytania”. Dlaczego? Ponieważ radni zgłaszają całe litanie wniosków i sugerują, co trzeba wykonać, jednak nie chcą wskazać źródeł finansowania, a to w naszej sytuacji budżetowej, którą sami sprowokowali, jest dziś kluczowe. Słuchając radnych, odnoszę wrażenie, iż oszczędności, o których mówią niezwykle przekonująco, nie dotyczą ich interwencji. Tam, gdzie trzeba podejmować niepopularne decyzje, część radnych woli chować głowę w piasek i ten właśnie brak konsekwencji niepokoi mnie najbardziej.

Idź do oryginalnego materiału