Podpisanie przez Andrzeja Dudę niekonstytucyjnej ustawy a potem paniczne próby jej zmiany, czyli niejako przyznanie się do winy, sprowadziły na prezydenta poważne problemy. W opozycji mówi się o możliwości odsunięcia go od władzy i postawienia przed Trybunałem Stanu. Będzie to prawdopodobnie pierwszy raz w historii, gdy urzędujący prezydent po wyborach może pożegnać się ze stanowiskiem. Powodów ku temu jest bardzo wiele.
Po pierwsze, Duda stał się notariuszem Kaczyńskiego i podpisywał to co mu kazano. Tłumaczenia o tym, iż doradcy mu tak powiedzieli można uznać za żenujące i kompromitujące głowę państwa.
Po drugie Andrzej Duda działa wbrew konstytucji – wielokrotnie ją ignorował i są podstawy prawne, aby go postawić przed Trybunałem Stanu.
Po trzecie, Duda ma też na sumieniu drobniejsze, ale dotkliwe dla wizerunku prezydenta sprawy, które mogą się pojawić przed wyborami parlamentarnymi i pozbawią go znaczenia dla PiS, a wręcz uczynią z niego balast.
Andrzej Duda ma najpoważniejsze kłopoty od wyborów w 2019 roku. I to może być jego koniec.