27 grudnia jeden z mieszkańców osiedla domów jednorodzinnych na obrzeżach Świdnicy zarejestrował kłęby czarnego dymu. – Palą oponami? – pyta. Tymczasem w 2018 roku Miejski Zakład Energetyki Cielnej w Świdnicy chwalił się certyfikatem za nowoczesne systemy filtrów. W 2020 prezydent miasta włączyła się do wspólnej akcji samorządowców pod hasłem „dekarbonizacja”. Na razie spektakularnych zmian nie widać, a w miejskiej spółce rewolucja objęła jedynie kadry.
TEGO NIE PRZECZYTASZ W „MEDIACH” SAMORZĄDOWYCH
Zdjęcie nadesłane przez czytelnika
Autor nagrania nie krył oburzenia, rejestrując wydobywające się z miejskiej ciepłowni kłęby czarnego dymu. Co się wydarzyło, jeszcze nie wiadomo. Na pytania skierowane do MZEC nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Warto przypomnieć, iż 11 stycznia 2018 roku MZEC pochwalił się szczególnym wyróżnieniem. Ekocertyfikat i tabliczki „No smog” wręczył dr Adolf Mirowski z krakowskiego Instytutu Certyfikacji Emisji Budynków, który przeprowadzał w świdnickiej ciepłowni audyt dotyczący redukcji zanieczyszczeń powietrza. Ekocertyfikaty i tabliczki „No smog” stanowią potwierdzenie, iż zakład dzięki modernizacyjnym technikom i nowoczesnym rozwiązaniom, systemom filtrów spełnia restrykcyjne, unijne standardy i przyczynia się do obniżenia ogólnej emisji zanieczyszczeń do powietrza.
Uroczystość wręczenia wyróżnień miała miejsce w auli III LO. Budynek szkoły został podłączony do miejskiego systemu ciepłowniczego w ramach programu KAWKA. W trakcie spotkania uczestnicy mogli dowiedzieć się więcej na temat polityki antysmogowej w Świdnicy. Mówiła o niej prezydent Świdnicy Beata Moskal-Słaniewska, która wśród sposobów walki ze smogiem wymieniała chociażby program KAWKA, w ramach którego miasto dofinansowuje przedsięwzięcia mające na celu wymianę węglowych źródeł ciepła na ogrzewanie z sieci ciepłowniczej.
fot. FB
Problem w tym, iż miejska ciepłownia wciąż działa na węgiel. 28 września 2020 roku samorządowcy z regionu wałbrzyskiego podpisali deklarację dekarbonizacji, na mocy której w ciągu 10 lat ciepło i energia na tym terenie powinny pochodzić tylko ze źródeł odnawialnych. Podpis złożyła również prezydent Świdnicy. Jak miasto zamierza zrealizować ten zamiar? – Miejski Zakład Energetyki Cieplnej planuje kompleksową modernizację związaną ze zmianą źródeł ciepła – brzmiała cała odpowiedź rzeczniczki UM Magdaleny Dzwonkowskiej na nasze pytania, zadane w styczniu 2020 roku.
Po naszych kolejnych pytaniach w lipcu 2024 szerszej informacji udzielił ówczesny prezes MZEC Jacek Piotrowski. – MZEC posiada koncepcję takiej transformacji energetycznej, zaakceptowaną już przez władze miasta i Radę Miejską. Obejmuje ona kompleksową modernizację ciepłowni i sieci ciepłowniczej. Koszty jej realizacji sięgają rzędu ćwierć miliarda złotych. Warunkiem koniecznym realizacji jest znalezienie, niezależnie od wszelkich dostępnych programów pomocowych, zewnętrznego źródła finansowania. MZEC od niemal dwóch lat negocjuje z państwowym podmiotem zasady jego udziału finansowego w transformacji energetycznej systemu ciepłowniczego miasta. Zawarto z nim już wstępne porozumienie w tym zakresie i aktualnie oczekujemy na akceptację władz miasta dla koncepcji współfinansowania pierwszego etapu transformacji, którym ma być budowa w ciepłowni Zawiszów układu wykorzystania biomasy oraz modernizacja części sieci ciepłowniczych.
We wrześniu niespodziewanie Piotrowski został odwołany. Jak wyjaśniał szef Rady Nadzorczej Tomasz Kurzawa: Mamy do czynienia z transformacją energetyczną, a spółka wymaga bardziej energicznych działań i z tego można wnioskować, iż będą postępowały prace związane z transformacją, bo trochę młodsze osoby wezmą to w ręce.
W październiku stery przejęła Magdalena Ryglicka, która nie pracowała wcześniej w branży energetyki cieplnej. W listopadzie w MZEC-u na stanowisku głównego specjalisty ds. rozwoju i pozyskiwania funduszy zewnętrznych spółka zatrudniła Lecha Bokszczanina, niedoszłego wiceprezydenta Świdnicy. Rzecznik MZEC Witold Tomkiewicz na pytania o doświadczenie w tym zakresie odpowiedział: „Doświadczenie w pozyskiwaniu środków zewnętrznych zdobywał w prywatnej firmie szkoleniowo-doradczej oraz prywatnej grupie kapitałowej.” Jak ustaliliśmy, firma, w której Lech Bokszczanin pracował przez ostatnie ponad 7 lat, w ogóle nie pozyskiwała funduszy zewnętrznych. Na pytania o konkretnie pozyskane fundusze w innych firmach nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
W ciągu ostatniego półrocza MZEC nie informował o postępach w realizacji zamiarów, o których mówił jeszcze prezes Piotrowski.
/asz/