

„W ostatnim roku ich rządów, w 2023, z Niemiec do Polski przekazano więcej migrantów niż naszych rządów. To nie jest metoda na kontrolowanie tej sytuacji. To nie jest metoda na budowanie prawdziwie bezpiecznej granicy. Nieustanne wykrzykiwanie haseł, a jak przychodzi co do czego, zobaczycie, jak oni działali w tej kwestii” – niezdrowo ekscytował się niedawno premier Donald Tusk, w ostatnim czasie kreujący się na czołowego obrońcę polskich granic. Na załączonym nagraniu szef rządu wspomina o statystykach, jednak nie raczy ich pokazać. Pomogła mu dziennikarka i podrzuciła… dane z Niemiec. „Panie Premierze statystyki niemieckiego rządu, tu publikacja z Bundestagu, wykazują jedynie 24 wydaleń (Zurückweisungen z Niemiec do Polski) od 1 stycznia do września 2023 roku” – napisała Aleksandra Fedorska, zwracając uwagę, iż w 2024 r. ta liczba drastycznie wzrosła.
Pod koniec ubiegłego tygodnia premier Donald Tusk bardzo niezdrowo ekscytował się na konferencji prasowej tym, iż Prawo i Sprawiedliwość śmie krytykować jego politykę migracyjną. Przypomnijmy, iż szef polskiego rządu w ostatnim czasie kreuje się na czołowego „obrońcę polskich granic”, choć jeszcze niedawno działania rządu PiS wobec migrantów nasyłanych przez Łukaszenkę nazywał „największym łajdactwem”. Dziś sam to „łajdactwo” celebruje, publicznie pochwala, mało tego, próbuje przypisać sobie większość tego „łajdactwa”. Tak było i tym razem, podczas konferencji, na której Tusk wspomniał o istnieniu pewnych danych.
Ja nie chcę im dokuczać, już mówię o PiSie, ale oni są naprawdę bardzo mocni w gębie, a mają dwie lewe ręce. Kompletnie nic nie rozumieją z tego, co się dzieje. Wystarczy spojrzeć na statystyki. W ostatnim roku ich rządów, w 2023, z Niemiec do Polski przekazano więcej migrantów niż naszych rządów. To nie jest metoda na kontrolowanie tej sytuacji. To nie jest metoda na budowanie prawdziwie bezpiecznej granicy. Nieustanne wykrzykiwanie haseł, a jak przychodzi co do czego, zobaczycie, jak oni działali w tej kwestii. Głupia, nieodpowiedzialna, skorumpowana polityka, to udawanie, iż się pilnuje granicy wschodniej, ta kompletna bezradność samej Unii Europejskiej. Pokrzyczeć to jest okej, ale żeby cokolwiek załatwić, nic nie byli w stanie załatwić
— niezdrowo ekscytował się Tusk na konferencji w ubiegłym tygodniu.
Tyrady Tuska vs. rzeczywistość
O jakich danych mówił szef rządu? Nie wspomniał. Dziennikarka Radia Wnet Aleksandra Fedorska postanowiła to sprawdzić. Tyle że… u źródeł, czyli w niemieckich statystykach. A te wyglądają, delikatnie mówiąc, nieco inaczej niż przedstawiał premier Donald Tusk.
Panie Premierze statystyki niemieckiego rządu, tu publikacja z Bundestagu, wykazują jedynie 24 wydaleń (Zurückweisungen z Niemiec do Polski) od 1 stycznia do września 2023 roku – niestety w 2024 roku liczba ta sięga blisko 9000 , o czym też mówi strona niemiecka w dokumentach dostępnych na stronie Bundestagu
— napisała Fedorska na X.
I jak teraz wskazać, kto tu kłamie? Umiłowany premier chwalący się „łajdactwem” rządu PiS czy umiłowany zachodni sąsiad, który zawsze chciał dla naszego kraju tylko dobrze, ale był nieustannie „atakowany” przez ten „straszny” PiS i dopiero po zmianie rządu w Polsce może trochę odetchnąć? Czy jednak Donald Tusk odważyłby się wytknąć Niemcom kłamstwo, bo chodzą słuchy, iż na użytek wewnętrzny jest mocny wiadomo w czym, ale gdy musi cokolwiek załatwić w Brukseli czy Berlinie to nie tylko ma dwie lewe ręce, ale choćby i „w gębie” nie jest już mocny.
jj/X