KIEDY DEMOKRACJA PRZEGRYWA ZE STRACHEM

1 miesiąc temu
Zdjęcie: Portret posłanki Pauliny Matysiak, stoi ze skrzyżowanymi rękoma, w szarej kamizelce i fioletowej koszuli. W tle budynek U przy ul. Wiejskiej.



Przed partią Razem wybory wewnętrzne. Wskażą one kierunek zmian w partii i wyznaczą jej drogę w najbliższych latach. Powinny być okazją do zaprezentowania różnych jej wizji przez wszystkie osoby, które uważają, iż mają dobre pomysły i są gotowe podjąć się tego wyzwania.

Jedną z tych osób zamierzałam być ja. Chciałam wystartować w tych wyborach na stanowisko współprzewodniczącej partii. Nie wiem czy wygrałabym to głosowanie, otrzymuję ze strony członków Razem wiele wyrazów wsparcia i poparcia, ale wiem też, iż są osoby bardzo niezadowolone z mojej działalności. Na tym właśnie polegają wybory – na możliwości wybrania spośród osób przedstawiających różne propozycje dotyczące kluczowych tematów, strategii medialnej czy elektoratu, do którego chcemy docierać. I wiarygodności w realizowaniu tych propozycji. We wszystkich nich różnię się od innych liderek i liderow partii.

Po pierwsze, bardzo mocno angażuję się w tematy infrastrukturalne, rozwojowe, a szczególnie ważne są dla mnie transport publiczny: kolejowy i autobusowy. Zajmuję i zajmowałam się także kwestią stanu strategicznych państwowych spółek i stanem respektowania w nich praw pracowniczych.

Po drugie, od lat różnię się też podejściem do działalności medialnej. Z zasady przyjmuję zaproszenia do wszystkich mediów – niezależnie czy lewicowych, liberalnych, czy prawicowych – gdzie tylko jest okazja do mówienia głosem partii Razem i promowania naszej wizji Polski. Bez względu na to, czy osoby z którymi rozmawiam mają na sumieniu jakieś kompromitujące z naszej perspektywy poglądy czy przeszłe zachowania. Nie ich zamierzam bowiem przekonywać, ale osoby, które są odbiorcami tych mediów, a wierzę, iż da się je przekonać przynajmniej do części naszych postulatów i zawsze warto to robić. Dzięki temu udało mi się przebijać nasza bańkę i trafiać z lewicowym przekazem do środowisk, które wcześniej miały z nim bardzo ograniczony kontakt.

Po trzecie, różnię się wreszcie swoim pochodzeniem i wynikającą z niego wrażliwością na wiele spraw. Jestem jedyną posłanką partii Razem pochodzącą z małego miasta i wybraną z okręgu niezwiązanego z centrum województwa. Perspektywa Polski powiatowej to mój naturalny punkt widzenia. Życie wielkomiejskie to dla mnie nowe doświadczenie kilku ostatnich lat, a nie główny punkt odniesienia.

Partia stojąca w obliczu pewnego kryzysu i potrzeby zdefiniowania się na nowo powinna móc wybrać z jak najszerszej palety opcji w powyższych obszarach, uwzględniającej reprezentowaną przeze mnie linię. Niestety członkinie i członkowie partii nie będą miały takiej możliwości.

Stało się to wskutek zawieszenia w prawach członkini partii przez Zarząd Krajowy (który w każdej chwili mógł i może od niego odstąpić, niezależnie od trwającego postępowania w sądzie koleżeńskim). Zawieszenie to trwa już 4,5 miesiąca – co zresztą uważam za dotkliwą karę samą w sobie. Było ono spowodowane założeniem przeze mnie stowarzyszenia Tak dla Rozwoju. Nie uważam, żeby przez ten czas przedstawiono mi wystarczająco przekonujący powód tego zawieszenia. Obecność w stowarzyszeniach, których cele nie są sprzeczne z celami partii, nie łamie żadnego punktu statutu partii Razem. jeżeli chodzi o zarzut działania na szkodę partii, to wydaje mi się, iż na jej szkodę bardziej mogło zadziałać zawieszanie mnie i cała, niezrozumiała dla wielu osób z zewnątrz, afera z tym związana. Tryb komunikacji, który zastosowałam był rzeczywiście błędny, ale nie uzasadniał zawieszenia i wykluczenia z możliwości brania udziału w wyborach wewnątrzpartyjnych.

Jednocześnie przez wszystkie miesiące zawieszenia we wszystkich swoich wypowiedziach medialnych broniłam i bronię postępowania partii Razem, mojej partii. Choć jestem zawieszona w prawach członkini to nie w obowiązkach, więc przystąpiłam do nowo powstałego koła Razem.

Wydawało mi się zatem, iż jeżeli problemem był brak zaufania, to zaufanie to zostało w znacznej mierze odbudowane. Że jeżeli były wątpliwości, czy nie chcę przejść do innej partii, to zostały one rozwiane. A jeżeli ja miałam poczucie, iż byłam traktowana niesprawiedliwie, to to był ten moment, żeby potraktować mnie fair.

Ale ten moment nie został wykorzystany. Nie dano mi szansy na wystartowanie w wyborach, a członkom i członkiniom partii nie dano szansy na wybranie proponowanej przeze mnie drogi. Strach przed niektórymi negatywnymi reakcjami wewnętrznymi wygrał z wewnętrzną demokracją.

Idź do oryginalnego materiału