Karuzela Wariatów

niepoprawni.pl 1 dzień temu

Karuzela wariatów.

Na wstępie witam wszystkich blogerów i czytelników. Jest to mój pierwszy wpis, mimo iż portal odwiedzałem regularnie od kilku lat.

Skąd ten tytuł? Cóż, taki mamy czas, iż nie bardzo wiadomo kto normalny, a kto nie w tej całej polityce i ogólnie pojętym Świecie. Skupiamy się na pewno na tym co nam najbliższe, czyli sprawy krajowe. Tyle, iż pomimo zmiany jednych na drugich, system jest ciągle ten sam i jak sądzę, nie obserwując i nie komentując sytuacji szerzej, tracimy pewne wątki, które należałoby również rozważyć w kontekście otaczającej nas rzeczywistości.

Za oceanem pojawił się nowy „Cesarz”. Mam nieco mieszane uczucia, albowiem z jednej strony widać, iż próbuje przywrócić dawny układ geopolityczny. Z drugiej zaś, zachowuje się jak znani z historii ostatni cezarze Rzymu. Narzuca różnym państwom (np. Egipt, Jordania, Syria, Meksyk, Panama czy Kolumbia) swoją wolę, która ma według niego zostać spełniona bez mrugnięcia okiem. Tego typu rządy są już znane z annałów ludzkości i szczerze mówiąc nigdy się nie skończyły dobrze. Państwo zza Wielkiego Muru siedzi zaś cicho i obserwuje co z tej kowbojskiej fantazji wyniknie. W tym wszystkim krótkomajteczkowe towarzystwo z Wiejskiej próbuje pokazywać jacy oni to wielcy dyplomaci i oczywiście wierzący w jedyną słuszną drogę eurokołchozu. Dyletanctwo i żenada jakie ciągną się za nimi są wręcz komiczne.

Ostatnie komentarze panów Ziemkiewicza czy Warzechy, punktujące „dokonania” ekipy 13 grudnia, dają owszem, jakiś obraz, ale też nieco serwilistycznie podkreślający najważniejszą rolę naszego zamorskiego alianta. Nie widzę tu możliwości pełnego zaufania dla oddalonego od nas o siedem tysięcy kilometrów państwa, które wróciło do retoryki XIX-wiecznej. Zastanawiam się, gdzie podział się egalitaryzm reprezentowany przez klasę polityczną i niejako przedefiniowanie patriotyzmu do płytkiego interpretowania dyrektyw płynących z zewnątrz.

Wariaci, którzy natomiast nami zarządzają (bo na pewno nie można tego nazwać sprawowaniem władzy), sądzą, iż ich nieomylność i genialność będzie podziwiana wszędzie. Taki np. Bonżurek od toi-toiów, wstając rano prawdopodobnie zaczął czytać NCzas, bo jego oracje przypominają bardziej to o czym mówił kiedyś Błaszczak czy Brudziński. Potrafi tak wygiąć pozostałości kręgosłupa, iż nie wiadomo kim naprawdę jest (to iż kłamcą to wiemy wszyscy). Chłop ma prawdopodobnie jakieś zaburzenia, które powinno się przeanalizować i najlepiej hospitalizować w ustronnym miejscu. Wtóruje mu Sołtys z Chobielina i oczywiście artysta-magik specjalny agent powodziowy Kierwa. Jadą na tych konikach, kręcąc się wokół osi swojego pana. Przyklaskują każdej decyzji i opowiadają kocopoły o tym iż Pan się wkurzył. Ponoć zaczął choćby rzucać na spotkaniach jakimiś papierowymi przedmiotami… Toż się Basia od genderu zawiodła na jego obietnicach i wspólnie z towarzyszkami niedoli, kombinuje jak tu zapewnić sobie przynajmniej do wiosny trochę spokoju, tyle iż jakoś musi uratować niedoszłą magister od hejtu. Co rusz wypadające jak królik z kapelusza, kolejne aferki, mniejsze czy większe, skrzętnie próbuje się zamaskować narodową ściepą na mesjasza czerwonej burżuazji lub publikując szokujący raport ZUS o tym, iż emerytur nie będzie. Urszulka Folkswagen obiecuje złote gruszki na wierzbie albo maliny na jabłoni kolorując nasz świat na zielono. Pan i władca naszego grajdoła jednakże postanowił się sprzeciwić swoim zwierzchnikom i myśli, iż uda mu się zawojować kołchoz.

A za Wielkim Murem siedzą cicho i czekają…

Czynownicy pseudoprokuratora polują na Bogu ducha winnych seniorów, którzy chcieli wyrazić swoją opinię w sieci. Latają dookoła próbując usadzić wszystkich krytyków. Kto wie? Może i choćby zaczną polować na nas? Nowa dyrektywa cenzury wszechmediów zbliża się wielkimi krokami, a wokół nas coś na wzór kampanii wyborczej, przeplatanej próbami ingerencji a to od Elona, a to od moskali albo i innego tworu zza Odry.

Moi drodzy. Z jakiej strony by nie spojrzeć ten chocholi taniec jest już naprawdę męczący. Ja osobiście zrobiłem sobie kilka dni detoksu od wiadomości. Karuzela niestety kręci się dalej. Obsługa dokłada kolejne koniki. Na nich zasiadają kolejni celebryci (bo trudno ich politykami nazwać). prawdopodobnie nie jeden spadnie z tej konstrukcji ale kataryniarz gra dalej. Nasuwa mi się niestety smutna analogia historyczna do czasów sprzed II Wojny Światowej, kiedy to polscy politycy, nie bacząc na burzę wokół Polski, kupczyli stanowiskami, kunktatorzyli, a kiedy przyszedł czas w tempie ekspresowym oddalili się przez Zaleszczyki. A my? Cóż… jak to powiedział ś.p. Stanisław Tym w finale „Rozmowy Kontrolowane”:

To się odbuduje…”

Idź do oryginalnego materiału