Bykowe znów wywołało burzę – i to nie tylko w Sejmie. Kontrowersyjna propozycja dodatkowego obciążenia finansowego dla osób bezdzietnych po 30. roku życia trafiła na obrady Komisji ds. Petycji, wywołując ogólnopolską debatę o granicach polityki prorodzinnej. Choć posłowie 22 lipca 2025 roku jednogłośnie odrzucili pomysł, sam fakt jego powrotu do parlamentu wzbudził niepokój – zwłaszcza iż podobne rozwiązanie już kiedyś funkcjonowało. Czy w Polsce naprawdę rozważano karanie za brak dzieci?

Fot. Kraków w Pigułce
Pomysł, który jeszcze kilka lat temu brzmiał jak relikt PRL-u, znów pojawił się w polskim parlamencie. 22 lipca 2025 roku sejmowa Komisja ds. Petycji zajęła się projektem tzw. bykowego – dodatkowej składki dla osób po 30. roku życia, które nie posiadają dzieci. Wniosek wywołał poruszenie i falę komentarzy, ale decyzja posłów była jednoznaczna: projekt został jednogłośnie odrzucony.
„Bezdzietni powinni płacić więcej”? Kontrowersyjna petycja trafiła do Sejmu
Złożona anonimowo petycja postulowała podniesienie składek emerytalnych dla osób bezdzietnych – choćby podwójnie dla singli oraz 1,5-krotnie dla małżeństw z jednym dzieckiem. Autor argumentował, iż osoby bez dzieci nie wspierają systemu emerytalnego, bo nie „dostarczają” przyszłych płatników składek. W jego opinii było to niesprawiedliwe wobec rodzin wychowujących dzieci, które ponoszą realne koszty społeczne.
Petycja sugerowała, iż dzietność nie jest wyłącznie sprawą prywatną, ale również interesem publicznym, który wpływa na stabilność finansową państwa. W związku z tym, autor domagał się „rekompensaty” od osób bezdzietnych – poprzez wyższe obciążenia emerytalne.
Bykowe – historia powraca z PRL-u
Choć dziś brzmi to szokująco, podobne rozwiązania miały już miejsce w historii Polski. W czasach PRL tzw. bykowe obowiązywało przez ponad dwie dekady. Bezdzietni obywatele w określonym wieku musieli płacić wyższy podatek, a celem była promocja dzietności. Współczesna wersja bykowego miała jednak trafić bezpośrednio w system ubezpieczeń społecznych.
Komisja mówi „nie”: nie można zmuszać do posiadania dzieci
22 lipca posłowie Komisji ds. Petycji nie mieli wątpliwości. Projekt został jednogłośnie odrzucony. Poseł KO Marcin Józefaciuk przypomniał, iż podobne pomysły istniały w PRL, ale dziś stoją w sprzeczności z zasadami konstytucji i wolności obywatelskich.
— Prawo nie może nakazywać ludziom posiadania dzieci. To byłoby nie tylko nieludzkie, ale i niekonstytucyjne – zaznaczył.
Resort rodziny również krytyczny
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej odniosło się negatywnie do wniosku. Przedstawiciel resortu podkreślił, iż brak dzieci nie oznacza braku wkładu w system – osoby bezdzietne również płacą składki i nie generują wyjątkowych kosztów. Państwo nie może karać obywateli za ich decyzje życiowe, zwłaszcza jeżeli są one uwarunkowane zdrowiem, sytuacją osobistą czy ekonomiczną.
Temat zamknięty… na razie
Choć petycja została formalnie zamknięta, temat wzbudził ogólnokrajową debatę. Polska boryka się z pogłębiającym się kryzysem demograficznym, a system emerytalny coraz mocniej opiera się na bieżących wpływach. Coraz częściej pojawiają się więc pytania, jak państwo powinno reagować – zachętami czy karami?
Jedno jest pewne: bykowe w obecnej formie nie wejdzie w życie, ale problem, który wywołał dyskusję, pozostaje aktualny. Rządzący zapowiadają, iż dalsze działania prorodzinne będą miały charakter motywacyjny, a nie represyjny. Czy to wystarczy, by powstrzymać spadek urodzeń? Na odpowiedź przyjdzie jeszcze poczekać.

Specjalista od tematów społecznych i lekkich tematów ekonomicznych. Lubi dobrą kuchnię, kulturę i sztukę.