Kandydaci na prezydenta mają zgryz. Polacy odmawiają. "Nie będę sterczał na ulicy"

10 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Wyborcza.pl


Część wyborców odmawia podpisania list poparcia dla kandydatów na prezydenta w obawie o bezpieczeństwo swych danych. Problem pomogłoby rozwiązać wprowadzenie elektronicznej zbiórki podpisów, ale projekt w tej sprawie utknął w Sejmie, bo koalicjanci mają rozbieżne wizje dot. rozwiązań technicznych.
Zgodnie z Kodeksem wyborczym do rejestracji kandydata na prezydenta potrzeba minimum 100 tysięcy podpisów. Zbiórka odbywa się metodą tradycyjną - trzeba wypełnić papierowy formularz - podać imię, nazwisko, adres zamieszkania i PESEL. Nie wszyscy sympatycy poszczególnych kandydatów się na to decydują - mają obawy, iż ich dane dostaną się w niepowołane ręce. - Trafił nam się raz pan poszkodowany przez oszustów i odmówił udostępnienia PESEL-u - opowiada jeden z działaczy Polski 2050.


REKLAMA


Podobne historie i obawy słyszeli też politycy innych formacji. - To nie jest nowy problem. Pojawia się przy okazji każdych wyborów czy zbiórki podpisów pod inicjatywami obywatelskimi - przyznaje Dorota Łoboda, posłanka KO i rzeczniczka sztabu Rafała Trzaskowskiego. Zapewnia, iż wszelkie dane powierzone komitetowi wyborczemu kandydata Koalicji Obywatelskiej są bezpieczne. - Listy poparcia trafiają do PKW, która potem je niszczy, nie ma możliwości, żeby ktoś obracał tymi danymi - podkreśla Łoboda.
- Ja też często słyszę o takich obawach, ale mogę zapewnić, iż podpisy pod kandydaturą pana dr. Karola Nawrockiego są bezpieczne - mówi z kolei poseł PiS Andrzej Śliwka ze sztabu kandydata wspieranego przez Prawo i Sprawiedliwość.


Zobacz wideo Magdalena Biejat: USA pod wodzą Trumpa nie są przewidywalnym partnerem


Polska 2050 proponuje e-zbiórki, ale projekt utknął w Sejmie
Wątpliwości w sprawie bezpieczeństwa danych na kartach poparcia pewnie byłoby mniej, gdyby wprowadzona została możliwość gromadzenia ich drogą elektroniczną. Projekt w tej sprawie latem zeszłego roku złożył do Sejmu klub Polski 2050. Propozycja zakłada stworzenie elektronicznej platformy ("Portalu zgłaszania kandydatów lub list kandydatów w wyborach powszechnych"), którą miałaby prowadzić Państwowa Komisja Wyborcza. - To byłby bardzo dobry ruch, który zwiększałby z jednej strony aktywność obywatelską, z drugiej - bezpieczeństwo pozyskiwania takich podpisów - podkreśla w rozmowie z Gazeta.pl wiceminister cyfryzacji Michał Gramatyka (Polska 2050). I dodaje, iż nasz kraj ma najlepszy w Europie system elektronicznej identyfikacji, co jak przyznaje, jest także zasługą jego poprzedników w MC związanych z PiS. - Ludzie mają duże zaufanie do posługiwania się mobilnym dowodem osobistym, aplikacją mObywatel - wskazuje wiceszef MC.
Prace nad projektem Polski 2050 (podpisał się pod nim także m.in. b. minister cyfryzacji Janusz Cieszyński z PiS) rozpoczęły się we wrześniu, po czym utknęły w komisji nadzwyczajnej ds. zmian w kodyfikacjach, a konkretnie w jej podkomisji odpowiedzialnej za zmiany w prawie wyborczym. Gremium tym kieruje Mariusz Witczak z KO. - Od kilku miesięcy nie mogę się doprosić o to, żeby ruszyły prace nad tym projektem - mówi Gramatyka.


Poseł Witczak widzi tę sprawę nieco inaczej. Zapewnia, iż nie blokuje prac nad propozycją Polski 2050. - Do następnych wyborów jeszcze trzy lata, więc pośpiechu nie ma - mówi polityk KO, wyrażając zarazem obawę, czy proponowane zmiany podpisałby teraz prezydent Andrzej Duda.
Dodaje przy tym, iż czeka na ekspertyzę resortu cyfryzacji na temat tego, czy podpisy poparcia można by zbierać za pośrednictwem aplikacji mObywatel. Za obszar ten odpowiada wiceminister Dariusz Standerski z Lewicy, z którym do czasu publikacji tego tekstu nie udało nam się porozmawiać. Wiceminister Gramatyka przekonuje z kolei, iż sprawy techniczne dotyczące budowy platformy to sprawa wtórna. - Ekspertyza Ministerstwa Cyfryzacji będzie miała sens wtedy, kiedy uchwalone zostanie prawo - uważa polityk Polski 2050.
Nasi rozmówcy z koalicji rządzącej w jednym są zgodni - projekt w sprawie elektronicznej zbiórki podpisów najwcześniej zostanie uchwalony po wyborach prezydenckich.


Mentzen już zarejestrowany, inni wciąż zbierają podpisy
Jedynym zarejestrowanym dotychczas przez PKW kandydatem jest Sławomir Mentzen - pod jego kandydaturą zebrano ok. 300 tys. podpisów. - Nie zależało nam na biciu jakichś rekordów, tylko na tym, by w miarę gwałtownie zarejestrować naszego kandydata - mówi Gazeta.pl Bartosz Bocheńczak ze sztabu kandydata Konfederacji.


Pozostałe komitety wciąż prowadzą zbiórki. - Nasza idzie wręcz znakomicie, bo na spotkania pana dr. Nawrockiego przychodzą tłumy. Dawno nie widziałem takiego entuzjazmu - przekonuje poseł Śliwka. I dodaje, podobnie jak sztabowcy Rafała Trzaskowskiego, Magdaleny Biejat i Szymona Hołowni, iż 100 tysięcy udało się już zebrać. - Pośpiechu z rejestracją kandydata nie ma, bo czas mamy do 4 kwietnia - przypomina z kolei Dorota Łoboda. - Nie wiem dokładnie ile tych podpisów już mamy, bo one codziennie spływają z całego kraju. Na pewno jest już grubo ponad 100 tysięcy - zapewnia rzeczniczka sztabu Trzaskowskiego.
Podpisów nie zebrał jeszcze Adrian Zandberg (Razem), ale jego współpracownicy zapewniają w rozmowie z Gazeta.pl, iż wiosną z pewnością będzie komplet poparcia. "Osoby zaniepokojone zbieraniem podpisów uspokajam, iż czego nie zbierzemy pocztą, to dozbieramy klasycznie, ale nie będę sterczał na ulicy - ani nikogo innego wysyłał z listami w moim imieniu - dopóki tak p****i. Zrobi się cieplej to uzbieramy, czasu jest dużo. Walić zimę "- w ten sposób z kolei na pytanie o gromadzenie poparcia odpowiedział jednemu z internautów na "X" Krzysztof Stanowski.
Idź do oryginalnego materiału