Skrajnie lewicowy rząd Kanady zapowiedział złożenie w parlamencie i uchwalenie ustawy, której celem będzie cenzura Internetu. To już trzecia tego typu próba w ciagu pięciu lat, co świadczy o determinacji lewaków na drodze do wprowadzenia cyfrowego totalitaryzmu.
Kanada wprowadza ścisłą cenzurę Internetu. Tamtejszy minister ds. dziedzictwa kulturowego Steven Guilbeault ogłosił, iż jego nowy projekt ustawy będzie bardzo podobny do tego z 2021 roku, który został wówczas skrytykowany przez przeciwników jako „zbyt szeroki i niespójny” i ostatecznie upadł.
Ówczesny projekt ustawy C-63, zwany „Online Harms Act”, forsowano pod pretekstem ochrony dzieci przed wykorzystywaniem w Internecie. Jego celem było zakazanie publikowania w sieci legalnych treści, które zdaniem władz „mogą podsycać niechęć lub zniesławiać daną osobę lub grupę”. Osoby naruszające prawo miały być karane grzywną w wysokości do 70 000 dolarów lub aresztem domowym. O tym, które treści są niewłaściwe, miał decydować specjalny urząd komisarza ds. bezpieczeństwa cyfrowego. Miałby on pełnić funkcję wszechmocnego sędziego w tej sprawie.
Ustawa upadła na początku tego roku, po tym jak były premier Justin Trudeau ogłosił rozwiązanie swojego gabinetu i przyspieszone wybory federalne. Dla lewicy nic jednak straconego, gdyż forsuje właśnie nowy projekt C-11 o niemal identycznej treści, co poprzedni. W zeszłym tygodniu Leslyn Lewis, parlamentarzystka kanadyjskiej Partii Konserwatywnej, ostro go skrytykowała, nazywając „niebezpiecznym aktem prawnym”, który – jak twierdzi – otworzy władzom drogę do ścigania Kanadyjczyków za wypowiedzi uznane przez władze za „mowę nienawiści”.
Za wdrożenie ustawy odpowiedzialny jest senator Steven Guilbeault, znany ze swoich radykalnych poglądów klimatystycznych i genderowych.
Oprócz ustawy C-11 wprowadzającej cenzurę, rząd Carneya forsuje też ustawę C-2, która ma na celu zakazanie darowizn pieniężnych powyżej 10 000 dolarów. Dokument ten został skrytykowany przez grupę obrońców wolności konstytucyjnej jako „krok w kierunku tyranii”, polegającej na pełnej kontroli władz nad prywatnymi finansami obywateli.
Carney obiecał pójść w ślady komunisty Trudeau, obiecując wprowadzenie jeszcze większej liczby przepisów mających na celu ograniczenie legalnych treści publikowanych w Internecie.
Otwarcie zapowiedział też, iż jego rząd planuje wprowadzenie w Kanadzie „nowej gospodarki”, opartej na regulacji przez budżet państwa, a nie jak dotąd, przez wolny rynek.
NASZ KOMENTARZ: Kanada miała szczęście nigdy nie być pod okupacją stalinowców, ale doczeka się tego samego z rąk własnych lewaków.
Polecamy również: To nasza wojna?